Predator - jak bije serce z pokruszonych bazi?

Ostatnia aktualizacja: 13.03.2014 10:00
W czasach nowych technologii film, który miał premierę 27 lat temu, dziś powinien trącić myszką. Tymczasem "Predator" wciąż intryguje widzów i trzyma w napięciu.
Audio
  • W "Predatorze" krzyżują się stare i nowe efekty specjalne (Czwórka/Czwarty wymiar)
Kadr z filmu Predator, reż. John McTiernan
Kadr z filmu "Predator", reż. John McTiernan Foto: mat. prasowe

Oddział komandosów dostaje zadanie uwolnienia z rąk partyzantów z południowoamerykańskiej dżungli polityków. Na miejscu okazuje się, że ich przeciwnikiem będzie drapieżca z kosmosu. Mało skomplikowana warstwa fabularna w "Predatorze" jest tylko tłem dla efektów specjalnych, które powstały z połączenia starych i nowych technologii.

"RoboCop" - cyborg w slipkach >>>

- Technologiczną nowinką zastosowaną przy realizacji filmu była kamera termowizyjna ukazująca subiektywny punkt widzenia tytułowego potwora - opowiada Krzysztof Kalinowski, specjalista do spraw 3D z Polsko-Japońskiej Wyższej Szkoły Technik Komputerowych. - Szybko jednak okazało się, że obraz z takiej kamery jest zupełnie nieatrakcyjny dla widza, dlatego zdecydowano, że należy wykorzystać rodzaj hybrydy, która będzie łączyć obraz termowizyjny z jakimś innym, udającym termowizyjny.

Żeby zadbać o wiarygodność obrazu i rzeczywistości w nim przedstawioną twórcy "Predatora" zwrócili się do CIA z prośbą o informacje dotyczące tajnych operacji Amerykańskich Sił Specjalnych w Ameryce Środkowej w latach 70. i 80., co pomogło im nakreślić militarną otoczkę filmu. Natomiast spece od castingu zaangażowali do ról amerykańskich komandosów aktorów posiadających nierzadko przeszłość wojskową. Pierwszą gwiazdą, z którą podpisano kontrakt, był Arnold Schwarzenegger. Aktor i były kulturysta wcielił się w rolę głównego bohatera, majora Schaeffera.

Film kręcony był w Meksyku, w udawanej dżungli, w której panowały nieco wyższe temperatury uniemożliwiające wyekstraktowanie ciepłoty człowieka. Żeby temu zaradzić, przed rozpoczęciem zdjęć schładzano dżunglę okładając plan lodem i spryskując roślinność zimną wodą.

plakat
Plakat do filmu

Wyzwaniem dla filmowców było też stworzenie niewidzialnego Predatora. - Postać ubrana w czerwony kombinezon poruszała się po planie filmowym i to było nagrywane - tłumaczy ekspert. - Potem z klatek usuwano kolor i w ten sposób powstawał rodzaj maski-szablonu, który w późniejszej obróbce optycznej wypełniany był zdjęciami tła. Wszystko po to, by widz miał wrażenie, że na dalszym planie też się coś jednak znajduje.

W celu jak najbardziej wiarygodnego oddania wszystkich szmerów gęsto porośniętej dżungli, autorzy efektów dźwiękowych udawali się do prywatnych ogródków niedaleko studia, gdzie nagrali niemal całą niezbędną dokumentację dźwiękową. - Jedną z największych trudności sprawiło dźwiękowcom odtworzenie naturalnego bicia serca - mówi gość "Czwartego wymiaru". - Testowano nawet nagrane bicie serca płodu, ale nic nie było satysfakcjonujące. W końcu idealnym rozwiązaniem okazał się wazon z suchymi baziami, które zostały pokruszone, a jeden z członków ekipy filmowej uderzał w krawędzie tego wazonu miękką gąbką.

"Terminator" - jak zrobić coś z niczego? >>>

Efekty specjalne w "Predatorze" były dziełem czterech amerykańskich firm: R/Greenberg Associates Inc., Stan Winston Studio (Winston samodzielnie zajął się charakteryzacją specjalną), Dream Quest Images oraz Howard Anderson Company. Wśród twórców znajdował się Polak, Robert Mrozowski.

(kul/kd)

Zobacz więcej na temat: Czwórka kino technologie
Czytaj także

"Gra Endera" ustępuje "Grawitacji", ale i tak robi wrażenie

Ostatnia aktualizacja: 16.01.2014 13:00
Futurystyczne krajobrazy, imponujące sceny bitew oraz kosmiczna technologia wykorzystana przy produkcji - to wszystko sprawia, że "Gra Endera" podoba się nie tylko fanom SF, ale też maniakom efektów specjalnych.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Odyseja kosmiczna" - arcydzieło sztuki wizualnej i efektów specjalnych

Ostatnia aktualizacja: 30.01.2014 09:30
Mimo że film powstał w 1968 roku, do dziś uchodzi za arcydzieło gatunku. Jednak "2001: Odyseja kosmiczna" Kubricka to nie tylko klasyczne dzieło science fiction, ale też poetycka opowieść o fundamentalnych, filozoficznych prawdach.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Przyczajony tygrys, ukryty smok" - efektownie bez efektów

Ostatnia aktualizacja: 20.02.2014 11:30
Filmy azjatyckie przyzwyczaiły nas do latających wojowników wymachujących mieczami. Dziś tego typu efekty robi się bez problemu, ale jeszcze 14 lat temu, kosztowały bardzo dużo i łatwiej było podczepić aktorów na linach.
rozwiń zwiń