Krzysztof Tomasik i Kasia Dydo w Czwórce/fot.screen wideo
Okres pracy nad książką "Seksbomby PRL-u" Tomasik wspomina bardzo dobrze. Pisząc kolejne rozdziały, oglądał filmy sprzed lat, czytał archiwalne wywiady. Z żadną z bohaterek swoich opowieści nie spotkał się jednak osobiście. Dlaczego? Jak sam przyznaje, tak chciał, w ten sposób łatwiej było mu tworzyć książkę.
- Pisząc "odbijałem się" od tego, co już i tak wiadomo. A przecież wiadomo bardzo dużo, bo o większości z tych kobiet powstały książki - mówi Tomasik. - Dlatego dla mnie ciekawsza była forma opowieści, złożona z porównania ich oficjalnych historii na przestrzeni lat.
Czytaj także: "Absurdy PRL-u" odkrywją tajemnice dawnych lat <<<
Książka Tomasika mniej dotyczy więc życia osobistego ówczesnych gwiazd, a bardziej ich scenicznego bądź filmowego wizerunku. - Jest w niej mnóstwo zdjęć, wycinków prasowych. Śledziłem to, jak przez lata ewoluowały ich kariery - opowiada gość rozmówca Kasi Dydo.
Przy wyborze bohaterek swojej książki kierował się... jej tytułem. - Wydaje mi się, że pięć kobiet, które wybrałem, najlepiej do niego pasują. Choć często słyszę pytania "a czemu nie ma tej, albo tamtej pani?", od samego początku nie miałem wątpliwości, że moja książka musi zaczynać się od historii Kaliny Jędrusik, a kończyć na historii Katarzyny Figury - mówi Tomasik.
Rozdziałem, którego napisanie stanowiło dla Tomasika największe wyzwanie, był ten poświęcony Beacie Tyszkiewicz. Dlaczego? Zapraszamy do wysłuchania nagrania całej rozmowy z Krzysztofem Tomasikiem z audycji "Stacja Kultura" .
kd/asz