Długi majowy weekend to czas, który idealnie nadaje się do nadrobienia kulturalnych zaległości, także tych literackich. A w tej kwestii mamy sporo do nadrobienia, bowiem z badań przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową wynika, że w ubiegłym roku 61 procent Polaków nie przeczytało ani jednej książki. Tymczasem zdaniem ekspertów czytanie wyzwala w nas zrozumienie innych i tego, czego sami nie przeżywamy: - W ten sposób nie tylko poznajemy inne teksty, czy cudze myśli, ale też możemy pozbyć się strachu - wyjaśnia dyrektor Biblioteki Narodowej, Tomasz Makowski.
W naszym kraju po książki najczęściej sięgają nastolatki, kobiety i mieszkańcy dużych miast. Ale ilość "połykanych" tytułów nie idzie w parze z wykształceniem, bo co trzecia osoba po studiach w ciągu ostatnich 12 miesięcy nie przeczytała żadnej książki.
Cały czas spada także ich sprzedaż, choć nie tak drastycznie jak w 2011 roku, kiedy to zanotowano spadek aż o 11 procent. I ciągle daleko nam do złotego okresu na polskim rynku wydawniczym, który przypadł na początek lat 90. Wówczas największe bestsellery sprzedawały się w nakładach przekraczających milion egzemplarzy. Obecnie średni nakład wynosi 4-5 tysięcy książek, a wydawnicze hity rozchodzą się w ponad 100 tysiącach egzemplarzy.
- Zamiast załamywać ręce nad tym, że mało czytamy, spróbujmy zrobić coś, co zmieni ten stan rzeczy - apeluje Hanna Grudzińska z wydawnictwa Marginesy. - Ja traktuję to trochę jak misję. Jestem wydawcą i moim zadaniem jest nakłonić innych do czytania. Ale gdybym była bibliotekarzem też bym to robiła. Skoro namawiamy ludzi na zdrowy tryb życia, to dlaczego nie przekonać ich do literatury.
W dyskusji w Czwórkowym studiu udział wzięli wydawcy, pisarze i słuchacze. Nagrania z "4 do 4" dołączone są do tekstu.
kul