Książką Michelle May zachwyciła się Ameryka z słynną Oprah Winfrey włącznie. Podobno zrewolucjonizuje ona myślenie o jedzeniu. Czy rzeczywiście jest czym się zachwycać? Na czym polega jej fenomen?
– To nie jest książka o dietach, tylko o tym, jak uwolnić się od tych diet, dotyczy psychodietetyki – tłumaczy Iza Czajka, fizjolog żywienia. – To pojęcie u nas dopiero raczkuje, wiedzą o tym nieliczni, ale warto zacząć się tym interesować.
Psychodietetyka to taki "program zarządzania wagą". Daje narzędzia, by sprawdzić, czy rzeczywiście nasza waga wynika z fizjologii, czy jest raczej następstwem problemów, które mamy i które "zajadamy".
– W mojej praktyce też niestety coraz częściej mam ciężkie przypadki pacjentów, u których sprawdzony od lat sposób zrzucania wagi w ogóle nie działa – mówi Iza Czajka. – Wtedy wkracza pojęcie psychodietetyki.
Grażyna Wolszczak, aktorka, która sama o sobie mówi "genetyczny chudzielec, ale do czasu", tłumaczy, że problem u ludzi borykających się z nadmiarem kilogramów "znajduje się w głowie".
- Atakuje nas ze wszystkich kolorowych pism jeden określony model sylwetki. Większość kobiet nie zdaje sobie sprawy, że te zdjęcia w większości nie są prawdziwe – tłumaczy Wolszczak. – Myślą: "tak wyglądają kobiety na świecie, w związku z tym to ze mną coś jest nie tak". Nie wygramy z tym, dlatego teraz musimy zacząć sobie radzić z naszą psychiką w takim świecie, w jakim żyjemy. Czas leci i nie jest to przyjemne, ale mamy usiąść i płakać? Nie, coś z tym trzeba zrobić - przekonuje aktorka.
Książka Michelle May dzieli ludzi mających problem z odżywianiem na kilka grup. Między innymi na tych, którzy na dietach są permanentnie, a potem wpadają w sidła efektu jo-jo i zaczynają od początku, i tych, którzy jedzą kompulsywnie, czyli przez cały dzień nic, a wieczorem - połowę zawartości lodówki. Tymczasem należy jeść wtedy, gdy jest się głodnym i tylko tyle, by być sytym.
- Zjedzenie kawałka pysznego tortu, gdy jesteśmy na imprezie, nie jest niczym złym. Odstępstwo o około 1000 kcal od przyjętych założeń w ciągu tygodnia w ogóle nie ma prawa spowodować jakiejkolwiek zwyżki masy ciała – dodaje Iza Czajka. – Zresztą wiele kobiet swoje samopoczucie uzależnia od tego, co pokaże rano waga. Tymczasem jedzenie nie jest jakimś elementem strategicznym, które ma poprawiać nasz nastrój albo go obniżać. Tak samo jeden kilogram więcej bądź mniej.
Więcej na temat zdrowego odżywiania i czerpania radości z jedzenia - słuchaj w "Stacji Kultura". Wystarczy kliknąć ikonkę dźwięku w ramce po prawej stronie tekstu.
(kd)