– Z badań wynika, że jak ktoś rzuci talerzem i widzi jak się on rozbija to jeszcze wtórnie sobie myśli, "jaki ja jestem zdenerwowany" i tylko się w swym napięciu nakręca – mówił w Czwórce Miłosz Brzeziński, trener osobisty. Jego zdaniem w takiej sytuacji warto pomyśleć o sobie jak o "robociku, w którym odłożyło się za dużo stresu" i trzeba się go jak najszybciej pozbyć z organizmu.
- Zamiast wyżywać się na przedmiotach, lepiej pobiec dookoła bloku, pójść na spacer z psem, popływać na basenie. Stres spala się wtedy legalnie, jak cukier, i nie ma w tym wielkiej magii i filozofii – tłumaczył nasz ekspert.
W audycji Miłosz Brzeziński rozróżniał sytuacje, kiedy złościmy się na okoliczności i kiedy złościmy się na ludzi. Genezę tej drugiej złości gość audycji "Pod Lupą" widzi w tym, iż denerwujemy się, gdy inni ludzie nie są tacy jak my. Poziom tego stresu wzrasta, gdy nam na czymś zależy, zaś inni stają nam na przeszkodzie. Co zrobić zanim postanowimy postawić na rozwiązania agresywne?
- Przede wszystkim ochłonąć. Człowiek powyżej pewnego progu zdenerwowania już nie myśli. Po prostu nie ma tyle krwi, żeby zasilić wiele organów na raz. Jeżeli napęcznieją mu dłonie zwinięte w kłębek i mięśnie nóg gotowe do kopania, to dla mózgu już tej krwi zabraknie – mówił gość Czwórki.
Według naszego eksperta, gdy już się trochę uspokoimy, warto zadać sobie pytanie, z jakich powodów, innych niż ten, który przyszedł nam do głowy, ktoś mógł się względem nas zachować w denerwujący dla nas sposób.
Więcej na temat złości i nerwów w dźwięku w boksie "Posłuchaj".
(bch)