Paweł Kowal , który jest szefem delegacji Parlamentu Europejskiego do komisji współpracy parlamentarnej UE-Ukraina uważa, że pogłoski o możliwości wprowadzenia stanu wyjątkowego na Ukrainie najprawdopodobniej nie mają wiele wspólnego z prawdą.
- Jeżeli komuś przyszłoby to do głowy, to byłoby przekroczenie pewnej czerwonej linii, za którą byłoby już bardzo trudno prowadzić prezydentowi Janukowyczowi politykę w Europie. Jestem więc przekonany, że on sobie zdaje z tego sprawę i że do takiego rozwiązania nie dojdzie - wyjaśnił. - To mogły być plotki - dodał.
Gość Trójki podkreślił, że protesty na Ukrainie mają charakter pokojowy i bardzo ważne jest, by takie pozostały. - Majdan na Ukrainie to jest słowo magiczne. To jest sposób podejmowania władzy przez społeczeństwo wtedy, kiedy władza się nie sprawdza. I ludzie mają respekt wobec tych manifestacji na Majdanie. Wszyscy na Ukrainie rozumieją, że to musi się skończyć pokojowo - wyjaśnił.
Paweł Kowal przypomniał, że podczas "pomarańczowej rewolucji" w 2004 r. Wiktor Juszczenko także nawoływał do pokojowych protestów, bo w nich właśnie tkwi siła. Dodał, że sytuacja na Majdanie różni się nieco od tej, jaka miała miejsce dziewięć lat temu.
- Mówi się, że zakres tych protestów jest nawet większy, że ich charakter jest inny, dlatego że są to protesty głównie studenckie, młodzieżowe, jest to protest pokoleniowy ludzi, którzy nie pamiętają komunizmu. Nie chcą słuchać, że coś muszą w relacjach z Rosją - powiedział Kowal w Salonie politycznym Trójki .
Protesty na Ukrainie - zobacz serwis specjalny >>>
Polityk przytoczył dane, według których w ciągu 20 lat Ukrainę opuściło 10 milionów ludzi. Zdaniem szefa PJN wina za sytuację na Ukrainie leży oczywiście po stronie tamtejszych władz, ale nie tylko.
- Premier Azarow i prezydent Janukowycz mówili przez ostatnie lata Ukraińcom i politykom w Europie, że na pewno chcą podpisać umowę stowarzyszeniową. W tej sprawie nie dotrzymano słowa. Ludzie byli bardzo zdeterminowani, by tę umowę podpisać, ponieważ z tym się wiąże ich przyszłość - wyjaśnił Kowal. - Ale Unia czasami zachowuje się jak rozkapryszona panna. Ukraina jest w Europie. Trzeba sobie wreszcie uświadomić, że nasz kontynent jest tylko w ponad połowie zjednoczony w Unii Europejskiej. Ci, którzy mieszkają na terenie Europy, mają prawo aplikować po spełnieniu określonych warunków. My nie możemy im mówić, że będą jakąś naszą półkolonią, kordonem sanitarnym. Ten sposób polityki wykończy Unię Europejską - dodał.
Jak podkreślił, są poważne uwagi do polityki prezydenta Janukowycza, ale czas też na rachunek sumienia Unii Europejskiej w jej polityce na Wschodzie. Przypomniał, że wielokrotnie w Parlamencie Europejskim blokowano różne ruchy na rzecz integrowania Ukrainy pod pretekstem Julii Tymoszenko, choć ona sama prosiła, by nie wykorzystywać jej do takich celów.
Zdaniem Pawła Kowala polski rząd powinien wystąpić z poważną inicjatywą konsultacji na temat przyszłości w Europie Środkowej. Nie popiera jednak sugestii niektórych polityków, domagających się, by na Majdan pojechał Radosław Sikorski. Jego zdaniem minister spraw zagranicznych powinien wspierać Ukrainę na innych polach.
Szef PJN skomentował także pogłoski o możliwym połączeniu sił jego partii z Jarosławem Gowinem. - Trwają rozmowy, one się już kończą. Jeżeli się umówimy co do formuły wspólnej organizacji, zaproponuję radzie krajowej PJN, żebyśmy stworzyli wspólną organizację - poinformował Kowal.
Rozmawiała Beata Michniewicz.
bk