Zbliżają się upały, a w czasie takiej pogody najchętniej odsłonilibyśmy wszystko, a założyli na siebie jak najmniej. Ale jeśli pracujemy w biurze – lepiej nie ryzykować. – Więcej wolno ludziom w Hiszpanii, czy we Włoszech niż u nas, bo tam jest notorycznie ciepło – tłumaczy stylistka Wiganna Papina. – W bardziej restrykcyjnych firmach wprowadza się dress code, poza tym i tak w wielu budynkach jest klimatyzacja.
Czy Polki, idąc za przykładem pracownic biurowych z Nowego Jorku, czy większych miast Europy, powinny przywdziewać na drogę do pracy t-shirt, jeansy i japonki, a po przyjściu do biura – zamieniać je na garsonkę, szpilki i rajstopy?
- To właściwie rozwiązanie. W pracy, nawet jeśli nie ma zaleceń, dotyczących ubioru, obowiązują pewne zasady – mówi Papina. Mężczyźni, którzy latem lubią przywdziać koszulę z krótkim rękawkiem, też powinni mieć się na baczności. – Eleganckie koszule z rękawami innymi, niż klasyczny, długi – to dramat. – rozkłada ręce stylistka. - Zwłaszcza, jeśli delikwent założy do tego jeszcze kamizelkę. Podobnie, jak tragedią są bermudy i białe skarpetki do sandałów.
W Niemczech dress code obowiązuje nawet taksówkarzy, którzy zobligowani są, by m. in. nie obnażać ramion ani łydek w służbowych pojazdach przy pasażerach. – A jeśli nie odpowiada nam dress code, wprowadzony w naszej firmie – zawsze możemy po prostu zmienić pracę – żartuje Wiganna Papina.
Na szczęście młodzi ludzie mają więcej dystansu do swojego wyglądu. "Uchodzi wszystko, co pasuje rozmiarem do postury właścicielki" – spointował słuchacz Krzysztof.
Więcej na ten temat w rozmowie z Wiganną Papiną w audycji "Pod Lupą" (w ramce po prawej stronie).