Jaką matką jest Katarzyna Grochola? Podobno "nieobliczalną, zwariowaną, czasami trudną, ale zawsze zabawną. Bywa nieodpowiedzialna". Tak przynajmniej twierdzi jej córka, Dorota Szelągowska.
– I przy tych wszystkich wadach udało mi się podrzucić moje dziecko kukułce, która je tak ładnie wychowała – ripostuje pisarka. Po chwili namysłu z uśmiechem stwierdza, że to przecież kukułka podrzuca jajka.
Katarzyna Grochola dodaje, że jej córka, tak jak ona sama, też jest "niezłą" matką. – Niezłą, czyli taką, która kocha swoje dziecko i stawia mu granice.
Ich pierwsza wspólna książka pt. "Makatka" to zbiór felietonów, historii i anegdot z życia obu kobiet. Jej tworzenie zajęło paniom półtora roku i odbywało się "na odległość".
– Ja pisałam tekst na jakiś temat – opowiada Dorota Szelągowska. – I wysyłałam go do mamy, która dopisywała swoją część i przesyłała całość do wydawnictwa.
Właściwie żadna z kobiet nie ingerowała w pracę drugiej. – Dzieli nas odległość 40 kilometrów – tłumaczy Grochola. – Jeśli miałyśmy jakieś uwagi to dyskutowałyśmy raczej nie między sobą, ale z siedmioma innymi osobami, których opinia jest dla nas ważna.
Podobno obie panie podczas wspólnej pracy pokłóciły się o tytuł książki, ale ostatecznie doszły do porozumienia. Mimo niesnasek, literatura nie stała się kością niezgody między matką a córką, a wręcz przeciwnie. – Gdy przeczytałam tę książkę po raz pierwszy, zmienił się obraz mojej córki. Wydarzyło się coś bardzo ważnego i bardzo pięknego między nami. To moja najważniejsza książka – mówi Katarzyna Grochola.
Więcej na temat powstawania książki, a także relacji między matką a córką słuchaj w audycji "Stacja Kultura", klikając w ikonę dźwięku w ramce po prawej stronie tekstu.
(kd)