Wózkowicze, mamy i rowerzyści grają w jednej drużynie

Organizacje walczące o lepszą dostępność przestrzeni miejskich dla osób korzystających z urządzeń na kółkach zjednoczyły siły w ramach pierwszej w Polsce Federacji Kółeczkowej.

Połączyły ich wysokie krawężniki, brak wind i schody bez podjazdów. Do niedawna walczyli z tymi barierami na własną rękę, ale od 17 maja działają pod wspólnym sztandarem. Powołana tego dnia do życia Federacja Kółeczkowa zjednoczyła tak różne organizacje jak Fundacja Mama, Fundacja TUS, Fundacja Towarzystwa Przyjaciół Szalonego Wózkowicza, Stowarzyszenie Integracji Stołecznej Komunikacji oraz Zielone Mazowsze.

- Problemy są częściowo różne, ale dzięki temu, że nas połączyły te kółeczka, staliśmy się wrażliwi na sytuację różnych  grup społecznych, osób z psami, seniorów, czy chociażby osób na wózkach – mówiła w audycji "Pod Lupą" Patrycja Dołowy z Fundacji Mama, koordynatorka akcji "O Mamma Mia! Tu wózkiem nie wjadę".

Głównym celem federacji jest opracowanie jednolitych standardów projektowania przestrzeni publicznej, w taki sposób żeby była w równym stopniu dostępna dla wszystkich. Tymczasem problemów zarówno mamom podróżującym z wózkiem, jak i osobom niepełnosprawnym nastręcza już zwykła podróż pociągiem.

- Żeby się dostać do pociągu Intercity, muszę mieć przy sobie deskę długości 85 centymetrów – mówił w Czwórce Marek Sołtys, prezes Towarzystwa Przyjaciół Szalonego Wózkowicza. – Deska nie może być dłuższa, bo się nie zmieści, ale nie może być też krótsza, bo wtedy wpada w dziurę. Na takiej desce opierają się dwa podjazdy i po tym wjeżdżam w asyście osoby, która zabezpiecza wózek z tyłu – opowiadał o nie tylko swoich kłopotach gość Justyny Dżbik.

O tym w jaki sposób Federacja Kółeczkowa zamierza walczyć o łatwiejszy dostęp różnych grup społecznych do miejsc w przestrzeni publicznej dowiesz się słuchając nagrania audycji.

bch