Zdaniem znanego pisarza, Zygmunta Miłoszewskiego, autora m.in. książek "Ziarno prawdy", oraz "Autor przychodzi wieczorem", niewielkie miejscowości są świetnymi lokalizacjami dla dramatycznych wydarzeń z powieści kryminalnych bądź sensacyjnych. Co musi mieć w sobie miasto, by stało się bohaterem takiej historii?
– Chyba wszystkie powiatowe miasteczka, jak Sandomierz, są senne i spokojne – mówi Miłoszewski. – Jednak akcje właściwie większości powieści Stephena Kinga rozgrywają się właśnie w takich sennych, niewielkich, amerykańskich miasteczkach, więc to działa. Spokój, sielskość, stagnację dnia codziennego zakłóca nagle coś strasznego – to ma o wiele większą siłę niż zbrodnia, popełniana w wielkich miastach, bo o tym słyszymy każdego dnia w mediach.
Miłoszewski po raz pierwszy wylądował w Sandomierzu przy okazji jednej z rodzinnych uroczystości. – Byłem zachwycony – wspomina pisarz. – Znałem wiele niewielkich polskich miast, ale nie sądziłem, że Sandomierz może być tak ładny. Starówka to "cukiereczek", który robi prawdziwie toskańskie wrażenie.
Pisarz więc, by dowiedzieć się więcej o tym mieście, na kilka miesięcy w nim zamieszkał. – Chciałem poczuć, jak to miasto żyje, jak naprawdę wygląda tam codzienne, zwyczajne życie – wspomina Miłoszewski. – Okazało się, że w lutym, o godz. 17.00 na ulicach Starego Miasta nie było już ani jednej osoby. Wyjrzałem przez okno, czekałem przez godzinę i nie pojawił się nikt. Myślałem, że może wszystkich ewakuowano, że był jakiś wybuch. Ale nie, tam prawdziwe życie toczy się gdzie indziej, poza Starówką. Tego nie można zobaczyć podczas wizyty weekendowej.
(kd)