Działo się to w późnym pozytywizmie, kiedy spotkania spirytystyczne były uznawane za jedną z najciekawszych rozrywek. Żył tym wtedy cały świat. Na przełomie 1893 i 1894 roku w jednym z warszawskich mieszkań wydarzały się rzeczy zdumiewające.
Dr Julian Ochorowicz, postać niezwykła – wybitny polski wynalazca, psycholog, filozof i publicysta, uważany za pioniera psychologii eksperymentalnej i hipnologii – przywiózł z Włoch do Polski… medium, Euzapię Palladino. W gazetach pisano wtedy: "Medium nie tylko wywołuje lewitację różnych ciężkich przedmiotów, ale także samo unosi się w powietrzu, trzymane przez uczestników spotkania".
Takich spotkań odbyło się ponad 40. – Uczestniczyły w nich ówczesne sławy: adwokaci, dziennikarze i lekarze – mówi Igor Strojecki, cioteczny prawnuk Ochorowicza. Jako pozytywista z przekonania, starał się udowodnić, że są to doświadczenia o charakterze naukowym.
Seans spirytystyczny we Francji w 1898 roku. Jako medium - Euzapia Palladino.
Niewiele osób wie, że tym dzisiaj niemalże zapomnianym polskim badaczem był pierwowzór zwariowanego inżyniera Ochockiego z "Lalki". Bolesław Prus przyjaźnił się z Ochorowiczem przez całe swoje życie i niejednokrotnie go bronił, np. w swoich warszawskich kronikach w 1893 roku: "To przyrodnik, wynalazca najsilniejszych telefonów, psycholog i człowiek w ogólności niezwykle zdolny. O jego charakterze nie wspominam. Znam go od ławy szkolnej i do tego, co mówi lub robi, przywiązuję bezwarunkową wartość".
Ochorowicz miał bardzo wiele zainteresowań. – Zajmował się zwłaszcza wszystkim tym, co może kojarzyć się z przekazem metafizycznym, z wnętrzem człowieka, z jego duszą – opowiada Strojecki. – Później przechodziło to w konkretne działania wykonawcze, w technikę.
Z wieloma sukcesami prowadził badania nad przesyłaniem obrazu i dźwięku na odległość – wynalazł m.in. termomikrofon. Jednym z najciekawszych stworzonych przez niego urządzeń jest hipnoskop. Jak wyjaśnia Lilianna Nalewajska z Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie, była to namagnesowana kilkucentymetrowa rurka przecięta wzdłuż, za pomocą której Ochorowicz badał podatność pacjentów na hipnozę.
- Jeżeli po włożeniu hipnoskopu na palec, człowiek odczuwał mrowienie, drętwienie albo zmiany temperatury, oznaczało to, że jest podatny na hipnozę – doprecyzowuje Strojecki. Co ciekawe, tego typu reakcję odczuwało tylko 20 proc. badanych.
Rozmawiała Katarzyna Jankowska.
(AK)