Na pewno kiedyś przeklnęliście, choćby jeden jedyny raz. A potrafilibyście wskazać kogoś, kto nigdy nie zaklął w Waszym towarzystwie? Pewnie byłoby to trudne. Przeklinamy dla szpanu, śmiechu i uznania wśród rówieśników. W poniedziałek obchodzony był "Dzień bez przeklinania". Jak napisał jeden z internautów, "Polska tego dnia powinna być najcichszym krajem na świecie".
Wulgaryzmy coraz częściej zastępują przecinki i kropki. Przez ponad pół roku badacze polszczyzny stosowanej z Uniwersytetu Wrocławskiego i Łódzkiego notowali niecenzuralne wypowiedzi Polaków. W ten sposób powstał "Słownik polszczyzny rzeczywistej" oparty o 4 wulgaryzmy i ich pochodne. Co ciekawe, te słowa mogą pełnić nawet 47 funkcji komunikacyjnych.
Beata Kosior, psycholog i psychoterapeutka z Ośrodka Polana w Warszawie - gość Krzysztofa Grzybowskiego - podkreśla, że przekleństwa nie wzięły się znikąd. - Naukowcy przyznają, że przeklinanie czasami pomaga w radzeniu sobie z emocjami - mówi ekspertka. - Kiedyś przekleństwa były domeną klas niższych. Dziś, z rozwojem cywilizacji, "uśredniliśmy się" - dodaje.
Faktem jest, że przekleństwa noszą w sobie dużo emocjonalnej gratyfikacji, trochę ulgi, gdy np. przytrzaskujemy sobie palec w drzwiach. Młodzi przeklinają, bo takie dostają wzorce. - Gdy nasi np. filmowi idole używają wulgaryzmów, to my wzorujemy się na nich - mówi Kosior. - Coraz mniej czytamy, więc mamy niewielki zasób zwykłych słów.
Jaki wpływ na przeklinanie mają nasze półkule mózgowe? Czy zauważamy, że w ogóle przeklinamy i czemu robimy to coraz częściej? Dowiesz się, słuchając załączonej audycji Krzysztofa Grzybowskiego "4 do 4".
Wulgaryzmy były także tematem poniedziałkowego "Savoir Vivru językowego". Audycji możesz posłuchać w załączonym dźwięku.
(pj)