Żeby zwrócić do sklepu cokolwiek, należy mieć przy sobie paragon. Jeśli więc nasz Mikołaj zapomniał wyjąć ten niewielki kwitek ze świątecznego pudełka, mamy szansę oddać prezent do sklepu i otrzymać zwrot pieniędzy. Prezentów jednak zazwyczaj nie daje się z paragonem. I tu zaczynają się "schody".
Powieść może się jednak klientom, którzy prezenty kupowali w sklepach internetowych, bo zdaniem ekspertów, mają oni większe uprawnienia, niż tradycjonaliści. – Przede wszystkim mogą oni oddać produkty, które im się nie podobają, w ciągu 10 dni od zakupu – mówi Agnieszka Majchrzak z UOKiK. – Takiego prawa nie mają klienci, którzy zaopatrzyli się w zwykłych sklepach.
Warto też pamiętać, że to, czy towar finalnie zostanie zwrócony, czy nie, zależy właściwie wyłącznie od sprzedawcy. – Dlatego napis przy kasie, informujący, że reklamacje nie będą przyjmowane jest sprzeczny z prawem – mówi Majchrzak. – Ale już napis "zwrotów nie przyjmujemy" jest zgodny z prawem.
Choć teoretycznie w sklepach wirtualnych mamy jako konsumenci, więcej przywilejów, może się zdarzyć, że sprzedawca i tak nie będzie chciał przyjąć towaru z powrotem.
– To działanie byłoby sprzeczne z prawem i klient mógłby szukać pomocy m.in. u miejskiego Rzecznika Praw Konsumentów – tłumaczy ekspertka. – Takich rzeczników jest w całej Polsce 400, a spory z nieuczciwymi przedsiębiorcami pomagają rozwiązać bezpłatnie.
A co jeśli nasz sprzęt okaże się wadliwy? Dowiedz się więcej, słuchając nagrania materiału reporterskiego Katarzyny Węsierskiej z audycji "W cztery oczy".
(kd)