Zdaniem eksperta Czwórki z całej serii niesamowitych przygód Jamesa Bonda akurat ostatni fim jest w miarę "ludzki" i mógłby się wydarzyć w rzeczywistości. - Oczywiście wywiad nie działa w taki sposób, jak przedstawia się to w filmach - mówi mjr Arkadiusz Kups, były komandos legendarnej 56. Kompanii Specjalnej. - Wręcz przeciwnie: wszystko załatwia się po cichu, bez wystrzałów, huku, fajerwerków. To monotonna, żmudna i bardzo mało widowiskowa praca.
Przede wszystkim agenci rzadko noszą broń. - Kiedy agent ma wziąć udział w misji, szykuje mu się "legal", czyli "firmę". Ten podmiot tworzy dla niego tzw. przykrywkę - mówi mjr Kups. - Nad zadaniem jednego agenta pracuje tak naprawdę spora grupa ludzi. To cała skomplikowana logistyka.
Bo działalność agenta specjalnego rzadko polega na piciu czerwonego wina, flirtowaniu z kobietami, skakaniu z samolotów i ratowaniu świata. Ogranicza się głównie do researchu, czyli zbierania danych, a potem układania ich w spójną całość. - Kolejna rzecz to werbunek ludzi, którzy mogliby dostarczać cenne informacje - mówi gość "Hyde Parku". - Potem oczywiście im się płaci - dodaje.
Są, co prawda, bankiety, rauty i spotkania, ale.. no właśnie. Wszystko spowite jest przecież mgłą tajemnicy. Posłuchaj nagrania rozmowy z mjrem Kupsem, który w czwórkowym "Hyde Parku" uchylił jej rąbka.
Mjr Arkadiusz Kups w studiu Czwórki
(kd)