"Fundusz mieszkań na wynajem" to kolejny program, który ma ułatwić życie młodym. Jednym z większych marzeń młodego człowieka, wkraczającego w dorosłe życie, jest posiadanie własnego M, niestety nie każdego na to stać. Alternatywą dla tych marzeń ma być inicjatywa Banku Gospodarstwa Krajowego. Nie jest to rozwiąznie pionierskie, bo podobne instrumenty działają już m.in. w Holandii, Austrii czy Brazylii.
Pomysł jest prosty: bank kupuje mieszkania, a potem je wynajmuje po cenach niższych niż rynkowe.
- BGK bedzie dokapitalizowane, czyli odpadają mu koszty finansowania zewnętrznego. Będzie to podmiot, który będzie miał inną pozycję przetargową, czyli niższe koszty zakupów tych nieruchomości - mówi Wojciech Kowalczyk, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów. - To razem spowoduje, że czynsze będą bardzo konkurencyjne - dodaje.
Ministerstwo Finansów i BGK nie podają jednak konkretnych kwot. Eksperci szacują, że czynsz w takim mieszkaniu może być niższy nawet o 1/3. Według założeń Fundusz ma zacząć działać już w 2014 roku.
- Rachunek ekonomiczny będzie nam dyktował, gdzie te mieszkania będziemy kupować - mówi Piotr Kuszewski dyrektor Departamentu Inwestycji Kapitałowych BGK. - Ważnym kryterium będzie popyt na najem. Gdy będziemy oglądać projekt dość drogiego budynku, ale będziemy wiedzieli, że znajdzie się wiele osób chętnych, żeby takie mieszkania wynająć to zainwestujemy - wyjaśnia.
Bank planuje w ciągu 4 lat kupić 20 tysięcy mieszkań, na ten cel przeznaczył 5 miliardów złotych. Pierwsze mieszkania mają zostać kupione w duzych miastach: Warszawie, Krakowie czy Poznaniu.
Zdania ekspertów są podzielone. Piotr Kuszyński, analityk domu inwestycyjnego Xelion, kibicuje pomysłowi, uważa, że to ruch w dobrym kierunku, napędzający gospodarkę. Sceptyczny jest natomiast Jerzy Bańka, wiceprezez Związku Banków Polskich. Wg niego państwo nie powinno wyręczać rynku czy być dla niego konkurencją, powinno za to zmienić prawo, które dziś nadmiernie chroni lokatorów, kosztem właścicieli.
(pj)