Chociaż wspaniałej poetki nie ma już z nami, pamięć o niej jest wiecznie żywa. I nie dotyczy to tylko jej dokonań literackich. W "Stacji Kultura" Katarzyna Oklińska zebrała wspomnienia dotyczące specyficznych pasji, zainteresowań i upodobań Wisławy Szymborskiej, a opowiedział literaturoznawca Michał Rusinek. - Uważała, że w kiczu jest jakaś mądrość o świecie. To była absolutnie jej pasja, zbieranie różnych pamiątek, symboli. Część z nich trafiała później w ręce innych ludzi - mówi dawny sekretarz noblistki.
Przyjaciele pisarki i osoby z jej otoczenia z pewnością nigdy nie zapomną spotkań, na które ich zapraszała. Każda kolacja u niej kończyła się loterią. - Ta zabawa wzięła się jednak nie z ekscentrycznej, a bardzo pragmatycznej potrzeby. Miała zwykle za mało pieniędzy, żeby przywieźć z różnych wyjazdów wystawne prezenty dla wszystkich znajomych, więc kupowała dużo najtańszych drobnostek i sprawiedliwie je rozdzielała. To ślepy los decydował, co kto dostanie i tak na przykład raz Czesław Miłosz dostał... kropidło - opowiada Rusinek.
PRZECZYTAJ TEŻ: Wisława Szymborska lubiła pamiętać o rocznicach
Oryginalne były też wyjścia Szymborskiej do galerii. Miała teorię, że nasz mózg ma ograniczoną pojemność. - W pewnym momencie, po obejrzeniu kilku obrazów, stwierdzała, że coś jej chlupie, że już za dużo. Poza tym zdarzało się jej dostrzegać w obrazach coś, czego nikt inny nie widział, np. jakiegoś pieska, czy ściereczkę, gdzieś zupełnie na siódmym tle - wspomina rozmówca Kasi Oklińskiej.
W domu Szymborskiej na każdym kroku można się było natknąć na popielniczki. - Nie powiedziałbym jednak, że była ich kolekcjonerką. Tutaj też górą był zwykły pragmatyzm. Paliła bardzo dużo, więc w mieszkaniu porozkładała je w wielu miejscach, żeby zawsze mieć którąś z nich pod ręką - wyjaśnia Rusinek.
ZOABCZ: Sekretarz Szymborskiej pisze o podwójnym życiu... pralki
Sekretarz wybitnej polskiej noblistki stwierdza za to, że jak najbardziej można ją było nazwać kolekcjonerką pocztówek. Zbierała je podczas wojaży po całym świecie. Im bardziej kiczowata była kartka, tym jej wydawała się piękniejsza. A żeby je wszystkie posegregować, potrzebnych jej było mnóstwo szuflad. Uważała, że to najważniejszy mebel i zarazem wynalazek tej samej wagi, co chociażby koło. jak przyznaje Rusinek, wynikało to zapewne z jej umiłowania do porządku.
Zapraszamy do wysłuchania nagrania całej rozmowy z Michałem Rusinkiem, kóry zdradził niezwykłe sekrety Wisławy Szymborskiej.
(ac/kd)