Jedziemy za granicę, często do egzotycznych krajów i przywozimy sobie coś na pamiątkę. Jakie jest nasze zaskoczenie, kiedy pamiątka często jest konfiskowana przez celników, a my mamy szczęście, jeśli skończy się na grzywnie. Bo z zagranicznymi pamiątkami trzeba ostrożnie.
Trzy i pół kilograma ważyła pamiątka przywieziona z Seszeli do Krakowa przez mieszkańca Śląska. Pamiątką był kawałek rafy koralowej, czyli jedna z rzeczy, której nie można przewozić z egzotycznych wypraw.
Celnicy w Krakowie, a pewnie też i w innych polskich portach lotniczych, konfiskują wiele zakazanych pamiątek. Torebka z warana, czyli egzotycznej jaszczurki nie jest wyjątkiem. – Proszę sobie wyobrazić, ile dziko żyjących zwierząt musi zginąć, żeby tego typu galanteria trafiła na rynek – mówi rzecznik krakowskich celników Tomasz Kierski. A najbardziej zaskakujące znalezisko, to pysk ryby-piły o długości ok. 60 cm.
Na stołecznym lotnisku Okęcie jest gablota z rzeczami odebranymi turystom, których nie wolno przywozić. Są skóry, wypchane zwierzęta i wiele muszli. Niedawno w Krakowie sąd orzekł przepadek muszli Przydaczni o wadze ok. 40 kg.
Nielegalne mogą być nawet muszelki zbierane na plaży, bo należą do gatunków chronionych. W różnych krajach różne rzeczy są zabronione. Warto więc sprawdzić, co wolno wywozić i przywozić. Jeśli zaś kupujemy pamiątkę, to warto postarać się o certyfikat, że wywóz jej jest legalny.
(ag)