- Jeśli spojrzymy na wyniki badań, dotyczące czasu zalegania pokrywy śnieżnej np. ze stacji meteorologicznej w Poznaniu, to analizując dane z okresu od lat 60. do dziś, dostrzeżemy tendencję do skracania się czasu występowania pokrywy śnieżnej - mówi profesor Mariusz Sojka, hydrolog. - W danych z Poznania widzimy, że ten czas skraca się o 5-6 dni na dekadę. Pokrywa śnieżna utrzymuje się coraz krócej. W ostatnim roku występowała tylko jeden dzień, ale zdarzały się też takie lata, że utrzymywała się 100 dni - dodaje.
Dzięki długiemu okresowi utrzymywania się pokrywy śnieżnej wody gruntowe odbudowywały się, rzeki przez dłuższy czas były zasilane wodami podziemnymi. - Od kilku lat widzimy, że zapasy wód gruntowych się systematycznie kurczą - zauważą rozmówca Czwórki. - Niski poziom wód gruntowych przekłada się na stosunkowo niewielką ilość wody w rzekach.
Profesor Mariusz Sojka przytacza przykład Warty, na której hydrolodzy w ostatnich latach obserwowali głębokie niżówki w okresie wiosennym. - W tym czasie stany wód powinny być najwyższe - podkreśla. - Te niżówki były spowodowane tym, że nie występował śnieg i następujące po nim wolne topnienie tego opadu - dodaje.
03:55 czwórka stacja nauka 15.02.2023.mp3 Czy opady śniegu zabezpieczają nas przed występowaniem susz w okresie letnim? (Stacja Nauka/Czwórka)
Jak podkreśla klimatolog, profesor Bogdan Chojnicki to przełożenie opadów śniegu na brak suszy nie jest jednak jednoznaczne i oczywiste. Wszystko zależy od tempa, w jakim śnieg będzie topniał. - Bezśnieżne zimy to nie jest do końca podstawa, żeby myśleć, że będziemy mieli suchą wiosnę. Tak jak śnieżna zima nie oznacza zawsze zwiększonego ryzyka powodzi - tłumaczy. - Możemy mieć tu do czynienia z kilkoma scenariuszami. Scenariusz zimy bezśnieżnej oznacza, że mamy gołą powierzchnię gleby, która zazwyczaj jest dobrze nawilżona, w którą opad deszczu swobodnie wsiąka. Taka zima nie oznacza tragedii dla rolnictwa - mówi.
Drugim scenariuszem jest zima śnieżna, jednak ona ma swoje warianty, które liczą się dla przyrody. - Gdy śnieg zaczyna nam padać na glebę, która nie zdążyła zamarznąć, to ona nadal ma zdolności do przepuszczania wody. Wtedy, podczas roztopów, woda wsiąka nam w glebę, dostarczając wodę do przyszłej produkcji - wyjaśnia rozmówca Jędrzeja Rosiewicza. - Najbardziej niekorzystny wariant to śnieżna zima z zamarzniętą glebą. Wtedy często gwałtowne podmuchy ciepłego powietrza, które powodują topnienie, sprawiają, że woda nie wsiąka nam w glebę, tylko spływa do opływów. Ona nam wtedy znika z krajobrazu, jest niemożliwa do wykorzystania przez rośliny - dodaje.
Śnieg w jakimś stopniu na pewno zasili wiosenne i letnie rośliny, jednak dopiero warunki poszczególnych miesięcy, rozkład temperatur czy opadów, pozwolą prognozować, czy latem będziemy mieć do czynienia z suszą, czy nie.
***
Tytuł audycji: Stacja Nauka
Prowadzi: Oliwia Krettek
Materiał: Jędrzej Rosiewicz
Data emisji: 15.02.2023
Godzina emisji: 12.41
pj