Feminatywy - konstrukt językowy czy społeczny?
- Ta dyskusja tak naprawdę trwa u nas od stu lat. Co więcej, jest to temat bardziej społeczny, niż językoznawczy - uważa doktorant Mateusz Adamczyk. - W systemie mamy wiele możliwości wyrażania żeńskości. Tyle tylko, że jedne formy podobają nam się bardziej, inne mniej. Z niektórymi formami nadal się oswajamy,inne na stałe weszły do mowy potocznej - wyjaśnia. Dodaje też, że z jego obserwacji wynika, że same kobiety niechętne są takim zmianom, ponieważ uważają że "psycholożka" czy "konstruktorka" deprecjonują ich stanowisko.
Weterynarka ma sto lat
Zdaniem ekspertów język jest pasem transmisyjnym zmian społecznych. Kształtują go użytkownicy według swoich potrzeb. - Z punktu widzenia językoznawczego wszystkie nazwy żeńskie - i te dyskusyjne, i te obowiązujące od dawna - w przewadze pochodzą od nazw męskich. To jest regularny mechanizm słowotwórczy - tłumaczy dr hab. Agnieszka Małocha-Krupa z Uniwersytetu Wrocławskiego. - Nad każdą nazwą należałoby się pochylić z osobna, bo wiele z form, o których w środowiskach równościowych mówi się, że zostały ukute dziś, funkcjonuje od XIX wieku. Na przykład weterynarka i architektka - podkreśla.
Czy polsemia jest argumentem przeciwko feminatywom? W czym posłanka jest lepsza od posełki? Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy.
***
Tytuł audycji: Czat Czwórki
Prowadzi: Piotr Firan
Materiał przygotowała: Weronika Puszkar
Goście: dr hab. Agnieszka Małocha-Krupa (Zakład Współczesnego Języka Polskiego Uniwersytetu Wrocławskiego), Mateusz Adamczyk (doktorant na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego)
Data emisji: 27.11.2019
Godzina emisji: 15.08