- Dziennikarz muzyczny Konrad Wojciechowski w swojej książce "Rock po polsku. Przeboje, podboje i skandale" przenosi nas do czasów PRL.
- Wojciechowski przywołuje anegdoty, wspomina spotkania z rockmanami, przypomina piosenki, które w tamtych czasach zdobywały szczyty list przebojów.
- Książka jest nie tylko kroniką tamtych czasów, ale także kompendium wiedzy o początkach rocka w Polsce.
Czy Jolka jeszcze pamięta, a Ewka przestała już płakać?
Czy kogoś w końcu skarcili za Hołdysa?
I wreszcie, czy udało się zrobić prywatkę, jakiej nie przeżył nikt?
To tylko kilka pytań, na które stara się odpowiedzieć Konrad Wojciechowski w książce "Rock po polsku. Przeboje, podboje i skandale". Barwne anegdoty z życia gwiazd polskiego rocka i okolic, z czasów PRL-u i burzliwej transformacji ustrojowej, są niepokorne i niepoprawne politycznie, czasem obrazoburcze.
- W 1967 roku w Sali Kongresowej odbył się legendarny koncert grupy The Rolling Stones. Fruwały marynarki, a w tamtym czasie też przenikała jakaś muzyka Zachodu. Stawiam tezę, że na początku ten rock był trochę importowany, że my tutaj próbowaliśmy skopiować pewną modę zachodnią - mówi Wojciechowski w Czwórce. - No więc była duża pokusa, żeby grać rock and rolla, który był na początku określany mianem big bitu, żeby nie prowokować propagandy partyjnej do jakichś interwencji.
"Rock po polsku" - początki
Po takich zespołach jak Blackout pojawiła się kolejna fala artystów. Niektórzy z nich wprost manifestowali swoją niezależność i zmienili oblicze polskiej sceny muzycznej.
- Wtedy zaczęły się zupełnie nowe czasy w polskiej muzyce. Takim bardziej znanym przełomem był występ zespołu Maanam na festiwalu w Opolu, gdy Kora zaśpiewała piosenkę "Boskie Buenos" - wspomina gość Czwórki. - Wtedy rozpoczęły się zupełnie nowe czasy w polskiej muzyce, a znany dotychczas kanon estradowy zmienił się o 180 stopni za sprawą tego występu. Co paradoksalne, mówimy o piosence, która jest taką trochę kopią literatury, czyli czymś przeniesionym na polski grunt. Okazuje się, że piosenka robi ogromne wrażenie, ale za sprawą Kory. Jej wizerunku, tej odwagi, takiej nawet arogancji scenicznej, no i tego jak oni grali.
Źr. Youtube/Maanam - Boskie Buenos - Opole 80
Dobra stylówa - ważna rzecz
W siermiężnej Polsce lat PRL trudno było dosłownie o wszystko, a "rockandrollowy look" jednak wymaga pewnej oprawy. Zespoły tamtych czasów stawiały więc na oryginalność i kreowały swój własny wizerunek. - Do takich grup należała Republika, która stworzyła swój własny styl, także kolorystycznie - zauważa gość Czwórki. Wielu fanów do dziś kojarzy czarno-białe pasy z legendarnym zespołem Grzegorza Ciechowskiego.
31:25 CZWORKA/Pierwsze słyszę Rock po polsku 16.11.2023.mp3 Konrada Wojciechowski o książce "Rock po polsku" i polskiej scenie muzycznej w PRL (Pierwsze słyszę/Czwórka)
Jarocin - promyk wolności
Mówiąc o tamtych czasach nie sposób nie wspomnieć o festiwalu w Jarocinie, który był mekką polskich wykonawców i wypromował wielu artystów. - "Stary Jarocin" kojarzy się w jakiś sposób z buntem, ale nie ma co się oszukiwać, że to był festiwal stricte punkowy. Tam też pojawiali się rockmani, regałowcy i metalowcy. Był to taki promyk wolności w tej smutnej, szarej, PRL-owskiej rzeczywistości - opowiada Konrad Wojciechowski.
- Był to też koncert Siekiery z 1984 roku, gdzie po prostu wszyscy byli pod wrażeniem Adamskiego i Tomka Budzyńskiego. I ten wielki, ogromny irokez na głowie... Trzeba mieć respekt przed nimi, przed ich wizerunkiem, przed ich muzyką. Można wracać do tych nagrań, bo z tamtego okresu zachowało się ich wiele. Więc jeżeli ktoś nawet tamtych czasów nie pamięta, to warto sprawdzić, jak ta rzeczywistość wyglądała - zachęca dziennikarz.
***
Tytuł audycji: Pierwsze słyszę
Prowadzący: Kamil Jasieński
Gość: Konrad Wojciechowski (dziennikarz muzyczny, autor książki "Rock po polsku")
Data emisji: 16.11.2023
Godzina emisji: 08.15
aw/kc