Ta inicjatywa to pierwszy projekt na tak wielką skalę poświęcony armii gen. Andersa, której losy rozpoczynają się w 1941 roku - Anders był wówczas osadzony w piwnicach na Łubiance i oczekiwał na śmierć. Wyciągnęli go jednak stamtąd, po wejściu w życie układu Sikorski - Majski, a następnie mianowali generałem. W ten sposób 11 sierpnia został dowódcą Polskich Sił Zbrojnych w ZSRR - wspomina w "Na cztery ręce" prof. Norman Davies.
Wiele jego publikacji poświęconych historii Polski, m.in. "Boże igrzysko", "Powstanie '44" czy "Orzeł biały, czerwona gwiazda", zyskało międzynarodowy rozgłos i pozwoliło przybliżyć nasze losy reszcie świata. Davies ma nadzieję, że i tym razem będzie podobnie. - Na tle innych epizodów II wojny światowej, wędrówka Andersa i jego armii nie jest szczególnie znana. Wiele było czynników, które na to wpłynęły. Za sprawą "Szlaku Nadziei" to się może zmienić.
Projekt powstaje we współpracy z Januszem Rosikoniem, fotografem i Tomkiem Kurzątkowskim, ze społeczności MillionYou. Opowiedzieli oni w Czwórce o idei przedsięwzięcia. - Opieramy się tutaj o crowdsourcing, czyli delegację zadań osobom bliżej nieokreślonym, za sprawą tego mechanizmu mamy szansę pozbierać jak najwięcej historii. Ludzi uczestniczących w tej wielkiej epopei Andersa było ponad 120 tysięcy. Chcemy, aby ich dzieci, wnuki, dotarły i opowiedziały nam kulisy wyprawy, przekazali wspomnienia. Oni są rozsiani po całym świecie, więc gdybyśmy sami chcieli to wszystko zrobić, nie byłoby na to szans - mówi Kurzątkowski.
Żołnierze Armii Andersa wkraczają w 1945 r. do Bolonii, foto: PAP/CAF
Na stronie armiaandersa.pl będą umieszczane archiwalne zdjęcia i historie, które utworzą unikalną mapę - linię czasu. Biorąc pod uwagę, że wyprawa trwała kilka lat, zaczęła się w Buzułuku w Rosji, potem wiodła przez tajgę, góry i pustynie: w Iranie, Iraku, Palestynie i Egipcie, obejmuje dwa lata bitew stoczonych we Włoszech, od Tarentu w Kalabrii przez Monte Cassino po Brenner w Tyrolu, będziemy świadkami tworzenia się fascynującej bazy historycznej, w której jednak nie tylko fakty będą istotne. - Podstawą będą uczucia i pełne spektrum ludzkich emocji - tragedie, problemy, choroby, ale i zwycięstwa, których przecież nie brakowało - zaznacza Rosikoń.
Niezwykle istotny jest jeszcze jeden wątek. Niewiele osób, które były w Armii Andersa, wróciło ostatecznie do Polski. - Oni byli w dużej mierze z Kresów, z Wilna, ze Lwowa. Kiedy po końcu wojny rząd brytyjski ogłosił, że Polacy powinni wrócić do domu, ci ludzie nie mieli dokąd wrócić. Te miejsca nie były bowiem polskie, lecz w ZSRR, a dla nich powrót tam był szczególnie groźny - przypomniał Davies. Za sprawą projektu "Szlak Nadziei" będziemy mieli okazję poznać ich losy, historie ich rodzin. Pomysłodawcy wierzą w to, że nowoczesna, interaktywna forma sprawi, iż zaangażują się w niego ludzie w każdym wieku.
Zapraszamy do wysłuchania wypowiedzi Normana Daviesa i rozmowy z Januszem Rosikonem i Tomkiem Kurzątkowskim w audycji "Na cztery ręce".
ac/kul/pj