Lata 90. - miks muzyki młodzieżowej
Polski rap nie narodził się w domach bogatych dzieciaków ze stołecznych przedmieść, tylko na podwórkach warszawskich blokowisk. Był zjawiskiem pokoleniowym, bo niezależnie od tego, czy ktoś identyfikował się z tym środowiskiem, czy był w kontrze, czyli chodził na imprezy z muzyką techno albo słuchał grunge'u, to zawsze miał styczność z hip-hopem. - Pierwszego dnia wiosny na warszawskiej Agrykoli grał Kaliber 44 i zespół Hey. Na mieście pojawiały się pierwsze tagi i deskorolki. Przedstawiciele ówczesnych subkultur nie mieli zbyt wielu miejsc, w których mogli się spotykać. Więc zazwyczaj w klubach grało się Beastie Boys, Rage Against The Machine i wczesne Prodigy - wspomina gość Czwórki. - To był miks tzw. muzyki młodzieżowej, który zawdzięczaliśmy m.in. stacji MTV.
Raperzy dyktują warunki
Wraz z hip-hopem pojawiły się inne charakterystyczne dla tej kultury elementy. Ale - jak przekonuje rozmówca Kamila Jasieńskiego - stolica przede wszystkim była miastem muzyki. - Z czterech filarów hip-hopu: słowa rapowanego do mikrofonu (MC), muzyki miksowanej z płyt (DJ) oraz graffiti i break dance, w Warszawie najlepiej "zaadaptowali" się raperzy i didżeje, czyli producenci. A wkrótce już tylko raperzy dyktowali warunki na tej scenie - opowiada dziennikarz muzyczny. - W drugiej połowie lat 90. w klubach było coraz mniej hip-hopu rozumianego w kategoriach dobrej zabawy i tańca. Było za to poważnie, a nawet agresywnie.
"A pamiętasz jak?" - rozmowy o historii polskiego hip-hopu | Czwórka
Sprawdź też:
"To młodzież jest problemem"
- To, co było dla mnie najciekawsze w pisaniu tej książki, to fakt, że dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że młodzież lat 90., która mierzyła się z całą gamą nowych problemów w nowej, kapitalistycznej rzeczywistości i często była w tym zupełnie sama, dodatkowo była obarczana winą za to, że nie jest w porządku. Nikt z nimi nie rozmawiał, za to dużo mówiło się o nich. W mediach co chwilę pojawiały się teksty, że młodzi ludzie za szybko dorastają, że nauczyciele powinni chodzić na kursy walki, żeby sobie z nią poradzić, że to młodzież jest problemem - opowiada Filip Kalinowski. - Zależało mi, żeby napisać książkę "z dołu do góry". Jestem z Warszawy, wychowałem się na blokowisku, pamiętam ten czas, bo słuchałem rapu. Przez długi czas w narracji obowiązywał kierunek odwrotny - ludzie z zewnątrz opisywali to, co działo się u podstaw. W takiej perspektywie realne problemy nastolatków w latach 90. mogły wydawać się błahe. A takie nie były, co widać m.in. w tekstach ówczesnych raperów. Dlatego bezpańskie dzieci polskiej transformacji znalazły w rapie otuchę i świadomość, że są też inni, którzy widzą świat taki, jaki jest naprawdę.
20:11 Czwórka Pierwsze slysze - kalinowski 15.03.2023.mp3 Warszawski rap lat 90. Rozmowa z Filipem Kalinowskim, autorem książki "Niechciani, nielubiani" (Pierwsze słyszę/Czwórka)
***
Tytuł audycji: Pierwsze słyszę
Prowadzi: Kamil Jasieński
Gość: Filip Kalinowski (dziennikarz muzyczny, autor książki "Niechciani, nielubiani. Warszawski rap lat 90.")
Data emisji: 15.03.2023
Godzina emisji: 8.19
kul