Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 24.05.2010

Unijnych środków na pomoc Polsce wystarczy

Wniosek o pomoc musi zostać złożony w ciągu 10 tygodni od chwili, kiedy pojawią się pierwsze skutki żywiołu.

Unia jest gotowa poomóc finansowo Polsce w odbudowie po zniszczeniach powodziowych i są na to pieniądze. Ale wniosek musi być złożony szybko.

Według eurodeputowanej Danuty Huebner, jeśli Polska szybko złoży - w porozumieniu z Komisją Europejską - wniosek o wsparcie, to nie będzie problemów z otrzymaniem środków z unijnej puli na pomoc w zwalczaniu skutków powodzi. Była unijna komisarz zaznaczyła w"Sygnałach Dnia", że rząd musi dokładnie i jak najszybciej przedstawić, na co konkretnie zostaną przeznaczone środki z tak zwanego funduszu solidarnościowego.

Profesor Huebner wyjaśniła, że wniosek o pomoc musi zostać złożony ciągu 10 tygodni od chwili, kiedy pojawią się pierwsze skutki żywiołu. Dodała, że ważne jest, by od początku współpracować w tej sprawie z Komisją Europejską, by dokument zawierający wycenę strat został zaakceptowany.

W ramach funduszy strukturalnych, które są już Polsce przyznane, a jest to 67 miliardów euro do 2013 roku, można renegocjować projekty i przeznaczyć na przykład większe środki na ochronę przeciwpowodziową zamiast na energetykę.

Danuta Huebner podkreśliła, że co roku Unia Europejska ma do dyspozycji miliard euro środków na odbudowę terenów dotkniętych kataklizmami. Zniszczona w trzęsieniu ziemi włoska Abruzja otrzymała na odtworzenie infrastruktury pół miliarda euro. W ocenie europosłanki, nie ma obaw, że środków tych zabraknie dla Polski. Jak wyjaśniła, w ciągu ostatnich 8 lat wydano jedynie około dwch miliardów euro.

Rozmówczyni "Sygnałów Dnia" przypomniała, że jest obliczany prób minimalny wysokości strat, od którego można występować o wsparcie. Dla Polski wynosi on 2 miliardy 100 milionów euro. Według wstępnych szacunków polskiego rządu, straty z powodu tegorocznej powodzi sięgną 10 miliardów złotych.

(ag)

*

  • Krzysztof Grzesiowski: Pani prof. Danuta Huebner, deputowana do Parlamentu Europejskiego, wcześniej komisarz unijny. Dzień dobry, pani profesor, witamy.

    Danuta Huebner: Dzień dobry wszystkim, dzień dobry.

    K.G.: Rozmowa o tym, jaką pomoc możemy uzyskać z Unii Europejskiej wtedy, kiedy mamy powódź. Znalazłem kilka możliwości. Jeden to program „Infrastruktura i środowisko”, drugi to „Fundusz solidarności Unii Europejskiej”, jest jeszcze coś takiego, jak „Unijny mechanizm obrony cywilnej”. Tak po kolei może – „Fundusz solidarności Unii Europejskiej”, co to jest?

    D.H.: Najszybciej ten mechanizm pomaga, który koordynuje systemy ochrony cywilnej...

    K.G.: Mówimy o mechanizmie obrony cywilnej, ale to my musimy wystąpić, tak?

    D.H.: Tak, ale jeżeli chodzi o fundusz powodzi, od razu wystąpiliśmy, telefon był tego samego dnia, rano już tutaj byli ludzie, którzy zobaczyli, jakie potrzeb Polska ma, i jest wiele ekip w wielu miastach, które działają, pomagają. Dzisiaj zresztą pan premier mówił, że także z Ukrainy przyjechała ekipa, a więc nie tylko z Unii, ale w Unii ten system działa bardzo sprawnie, to są nie tylko eksperci, to jest także sprzęt i on jest oparty na narodowych systemach, tak że poszczególne państwa członkowskie wyraźnie się specjalizują, niektórzy mają więcej helikopterów, inni mają więcej ekspertów, pomp. Myśmy ostatnio jechali na Tahiti, także samolot z Polski, więc my też uczestniczymy w tego typu systemie. On obejmuje nie tylko wsparcie dla państw członkowskich Unii, ale także dla krajów trzecich. I drugi, jak pan powiedział...

    K.G.: Ale to jest wsparcie, jak rozumiem, rzeczowe i eksperckie przede wszystkim.

    D.H.: Tak, rzeczowe i eksperckie... Znaczy rzeczowe w sensie sprzętu i eksperckie w sensie przyjeżdżają ludzie, przy trzęsieniach ziemi te słynne psy, które bardzo pomagają. I także nie tylko ludzie i nie tylko sprzęt, natomiast na pewno fundusz solidarności to jest takie wsparcie, które... Chociaż nie jest to fundusz, który pomaga natychmiast, tylko to jest fundusz, który jest – jak większość funduszy europejskich – oparty na zwrocie pieniędzy za dokonane wydatki, ale on dotyczy tego pierwszego okresu, właśnie takiej pomocy, która związana jest z natychmiastowymi skutkami katastrofy naturalnej – czy to jest trzęsienie ziemi, czy pożar, czy powódź. I w przypadku Polski przy powodzi to na pewno wszystko to, co dotyczy zniszczonej infrastruktury i która wymaga natychmiastowej naprawy, infrastruktury nie tylko drogowej, ale także i kable elektryczne, i telekomunikacyjna infrastruktura, także w systemie ochrony zdrowia, w systemie funkcjonowania szkół, jeżeli są jakieś straty, a także to wszystko, co dotyczy konieczności zabezpieczenia ludziom, którzy muszą opuścić swoje miejsce zamieszkania, takiego tymczasowego zamieszkania, także to można będzie sfinansować z funduszu solidarności. Trzeba o niego wystąpić.

    K.G.: Zresztą co ciekawe, ten fundusz powstał w związku z powodzią, żeby było...

    D.H.: On w 2002 roku...

    K.G.: W 2002 roku.

    D.H.: ...była taka wielka powódź, która... Przede wszystkim Czesi, Niemcy, myśmy w mniejszym stopniu wtedy rzeczywiście byli... uczestniczyli w tym nieszczęściu. Natomiast wtedy rzeczywiście powstał fundusz solidarności i on pozwala Unii Europejskiej w ciągu roku na jeden miliard euro wsparcia dla państw członkowskich, które właśnie te wszystkie nieszczęścia naturalne, katastrofy naturalne przechodzą. I takie największe wsparcie to był zeszły rok, wielkie trzęsienie ziemi w Abruzji, to było prawie 500 milionów euro. Tak to w zależności od skali, bo ten fundusz ma bardzo precyzyjnie rozpisane kryteria i można łatwo wyliczyć, przy jakich stratach jak wiele można dostać. Ale to, co jest najważniejsze, że podanie, jeżeli tak można powiedzieć, wniosek o wsparcie z tego funduszu trzeba złożyć w ciągu 10 tygodni od momentu, kiedy pojawiają się pierwsze skutki tej katastrofy, tak że już te 10 tygodni biegną dla Polski. Najważniejsze jest, żeby przygotowywać to wystąpienie razem od pierwszego dnia razem z Komisją Europejską, dlatego żeby po prostu przygotować takie wystąpienie, które od razu zostanie zaakceptowane, bo ono się łączy z wyceną strat. I jeżeli ta wycena strat jest niewiarygodna, to wtedy oczywiście trzeba uruchomić cały proces sprawdzania, korekty i to może znowu jakieś parę tygodni zająć. Więc ja wiem, że... prosiłam od pierwszego dnia, żeby razem z Komisją polski rząd występował i te kontakty już są. Tak że myślę, że wszystko będzie dobrze.

    K.G.: A to wsparcie to jest, nie wiem, darowizna, pożyczka? Jak to nazwać?

    D.H.: To jest grant...

    K.G.: Grant, aha.

    D.H.: ...który nie wydaje się w zestawieniu ze skalą strat grantem dużym, ale pamiętajmy, że straty tak naprawdę pociągają za sobą potem wieloletnie inwestycje, tak że ten fundusz rzeczywiście dotyczy tego pierwszego okresu. I to się liczy w ten sposób, że jest pewien próg minimalny, dla Polski on już jest wyliczony, to jest straty muszą osiągnąć co najmniej 2 miliardy 100 milionów euro. Z wszystkiego, co słyszę w tej chwili, to przekroczy ten poziom, ta wycena strat będzie większa. I od tego to jest 2,5%, czyli mniej więcej 50 milionów euro i 6% wszystkiego, co jest powyżej tego minimum, czyli przy 3 miliardach euro strat to może być około 100 milionów euro. Abrucja dostała 500 milionów, tam były te straty rzeczywiście przeogromne, tak że... A mniej więcej w Europie to tak jak patrzyłam na statystyki z mojego okresu komisarzowania, to mniej więcej było właśnie między 10 i 100 milionów euro.

    K.G.: No i mamy jeszcze program, który się nazywa „Infrastruktura i środowisko”. My otrzymaliśmy pieniądze z tego programu do wykorzystania. Rzecz tylko w tym, by Komisja Europejska wyraziła zgodę na przesunięcie tych środków z projektów energetycznych na inwestycje przeciwpowodziowe.

    D.H.: No właśnie, to jest bardzo ważne, żeby mieć świadomość tego, że w ramach funduszy strukturalnych, które są już Polsce przyznane i pamiętajmy, że to jest 167 miliardów euro do 2013 roku, tam jest w ogóle taki... w czasie negocjacji zostało ustalone, że jest taki priorytet, który pozwala na ponadpięćsetmilionowe inwestycje, 500 milionów euro inwestycji w projekty bezpośrednio właściwie związane z tym, co się wiąże z powodziami, czyli z tym zabezpieczeniem infrastrukturalnym przed skutkami powodzi. Na ile wiem, to te projekty są ciągle na etapie przygotowań i studiów takich wstępnych, ale pamiętajmy, że można renegocjować z Komisją Europejską w takich sytuacjach sposób, priorytety właściwie, prawda? Czyli można przesuwać, tak jak pan powiedział, przesuwać środki, ale trzeba to też wynegocjować. Komisja jest bardzo otwarta w przypadku katastrof naturalnych na tego typu przesunięcia i dotyczy to także i Funduszu Rozwoju Obszarów Wiejskich, bo dużo strat jest na obszarach wiejskich i tam są też tego typu inwestycje możliwe. Tak że trzeba zacząć jak najszybciej z Komisją, jeżeli są takie potrzeby, żeby przesunąć, bo być może nie ma potrzeby zmian. I z Komisją, i z dyrekcją polityki regionalnej, i z dyrekcją rolną także, żeby zobaczyć, jakie są potrzeby i szanse, a szanse i otwarcie Komisji z całą pewnością są.

    K.G.: Mamy 16 czerwca posiedzenie Parlamentu Europejskiego i ten element powodzi w naszym kraju będzie, no, dostrzeżony, bo ma być debata na temat sytuacji powodziowej w Polsce. Ten wniosek deputowanego z Prawa i Sprawiedliwości Tomasza Zaręby padł.

    D.H.: To jest trochę dziwny wniosek, mogę powiedzieć, bo on jest właściwie z punktu widzenia środków, które Unia Europejska może uruchomić, on jest zupełnie... niepotrzebna jest ta debata, dlatego że fundusz solidarności po prostu się należy, jest tym funduszem, o który po prostu trzeba wystąpić. Do tej pory od 2002 roku w ciągu tych ośmiu lat 21, jeśli dobrze pamiętam, za moich czasów państw członkowskich takie wsparcie dostało, tak że tutaj nie ma żadnej niepewności, żadnego zagrożenia, jest tylko kwestia dobrego wyliczenia, ile. Debatować oczywiście można, natomiast pamiętajmy, że to nie ma wpływu na to, jak wiele pieniędzy do budżetu polskiego z budżetu europejskiego może wpłynąć.

    K.G.: No tak, ale ten fundusz musi mieć gdzieś dno, pani profesor...

    D.H.: To jest miliard...

    K.G.: ...że powódź w Polsce, ale nie tylko, bo inne kraje też są dotknięte tym żywiołem, a poza tym nie wiemy, co się może wydarzyć jutro albo pojutrze.

    D.H.: To jest oczywiście bardzo ciekawy fundusz. On ma mniej więcej miliard... znaczy nie mniej więcej, dokładnie miliard euro rocznie jest przewidziane na tego typu wydarzenia. A do tej pory wydaliśmy w Unii Europejskiej w ciągu 8 lat niewiele ponad 2 miliardy, tak że obawy, że może zabraknąć dla Polski, takich obaw nie ma. Zresztą gdyby się okazało, że w tym roku przekraczamy miliard, to wtedy można zaraz z funduszu następnego roku, ale myślę, że w ogóle tego przypadku nie należy w tym roku brać pod uwagę. Na razie odpukać...

    K.G.: Czyli jest kwestią starań rządu, żeby te środki były nam dostępne. Trzeba to zrobić szybko, precyzyjnie...

    D.H.: Znaczy jest kwestia, żeby w ciągu tych 10 tygodni... żeby od początku rozmawiać z Komisją, żeby zrobić coś, co będzie wersją ostateczną podania, jeżeli mogę tak powiedzieć, a nie potem oczekiwać, że będą dalsze weryfikacyjne różne wizyty, które będą sprawdzały z lotu ptaka, czy rzeczywiście tego typu straty są, czy nie ma.

    K.G.: Pani profesor, jeszcze jedna kwestia, już mniej z powodzią związana, ale z naszą przyszłością, zresztą nie tylko z naszą, przyszłością także innych krajów europejskich. Oto kilka dni temu Rzeczpospolita opublikowała taki artykuł pod tytułem „Świat pogrążony w długach”.

    D.H.: Tak jest.

    K.G.: No, Japonia nas mniej interesuje, załóżmy, bo to nie ten kontynent, ale kiedy dowiadujemy się oto, że Grecy, oczywiście jeśli zastosują odpowiednie środki, wyjdą z długów w roku 2031 przy tym poziomie zadłużenia, jaki prognozuje Komisja Europejska, Włosi w 2060...

    D.H.: Absolutnie...

    K.G.: ...Niemcy w 2028. O Polsce nie ma jeszcze daty. Kiedy wyjdziemy ze swoich długów, to rzecz sprowadza się do jednego – żyjemy na kredyt i to może być bardzo groźne.

    D.H.: To jest to, co kryzys zrobił i te wszystkie akcje, tak zwane pakiety stymulacyjne fiskalne, które pojawiły się już w ubiegłym roku. Stanów Zjednoczonych pan nie wymienił, tam jest także dość duża skala (...) ten pakiet...

    K.G.: W 2033 ewentualnie zejdą poniżej poziomu 60% PKB.

    D.H.: Wiadomo, tak jest, że co najmniej 10–15 lat, tak naprawdę przeciętnie w Europie powrót do długu publicznego i takiego, który jest akceptowalny w ramach naszego systemu, zabierze wiele, wiele lat i to ma oczywiście konsekwencje dla polityki makroekonomicznej, dla poziomu i dynamiki cen. To ma także konsekwencje poza strefą euro dla i także stóp procentowych. I pamiętajmy, że rzeczywiście jesteśmy... stoimy przed okresem bardzo trudnym dla finansów publicznych i dlatego im szybciej, im mądrzej, im bardziej efektywnie będziemy przywracać równowagę w finansach publicznych, tym mniejsze skutki będą dla poziomu naszego życia, dla dynamiki wzrostu, bo na to wszystko jeszcze oczywiście nakłada się wielka niepewność związana z reformami systemu finansowego. My w tej chwili jesteśmy w trakcie przeprowadzania nowych regulacji w Parlamencie Europejskim, w Radzie toczą się dyskusje, więc również od strony tego systemu, który może finansować wzrost całego systemu finansowego może to nie być dobry okres. Więc może być ciężko, dlatego bardzo dla Polski jest w tej chwili ważne, żebyśmy pilnowali dyscypliny finansów publicznych i wszystko to, co minister finansów mówi, jest myślę dzisiaj bardzo, bardzo rozsądne.

    K.G.: Dziękujemy za rozmowę, dziękujemy za wizytę. Pani prof. Danuta Huebner, deputowana do Parlamentu Europejskiego, gość Sygnałów Dnia.

    D.H.: Dziękuję również.

    (J.M.)