Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 09.07.2009

„Przywódca PO uważa, że media publiczne nie są potrzebne”

Teraz premier idzie do prezydenta, że trzeba podnosić podatki, a jednocześnie zniszczył ten, który sobie lepiej czy gorzej, ale funkcjonował.

Jakub Urlich: W studiu Jerzy Szmajdziński, Wicemarszałek Sejmu, Sojusz Lewicy Demokratycznej. Dzień dobry.

Jerzy Szmajdziński: Kłaniam się, dzień dobry.

Wiesław Molak: Donald Tusk spotka się z Lechem Kaczyńskim w sprawie podniesienia, ewentualnego podniesienia przyszłorocznych podatków. Chodzi o VAT, akcyzę, może jeszcze dodatkowa stawka podatkowa. Co na to Sojusz Lewicy Demokratycznej?

J.S.: No, zacznijmy od początku, zacznijmy od tego, że budżet na rok 2009 był nierealny, że mamy do czynienia w tej chwili z nowelizacją budżetu i nic nie wiemy o budżecie roku 2010, a to... trzeba na to patrzeć w całości. Więc rozmawiajmy o polityce gospodarczej roku 2010, rozmawiajmy o rozwiązaniach, które rząd wprowadzi. Ten stan budżetu, a w związku z tym poszukiwania środków do budżetu, to skutek polityki gospodarczej ostatnich lat. Można powiedzieć wspólnej polityki Platformy Obywatelskiej, a wcześniej PiS-u. Bo po pierwsze ta nieodpowiedzialna polityka podatkowa doprowadziła do gigantycznego rozwarstwienia w Polsce. Zmniejszono stawki dla najbogatszych, wprowadzono ulgę na dzieci dla najbogatszych, wprowadzono becikowe dla najbogatszych czy obniżono składkę rentową, na której skorzystali w największym stopniu najbogatsi. I 35 miliardów złotych – mówił o tym jeszcze kilka miesięcy temu minister finansów – zabrakło... to uszczerbek budżetu roku 2009. To po pierwsze.

Po drugie – brak działań utrzymujących popyt inwestycyjny. Przecież nie obserwujemy żadnych programów kredytowych, żadnych działań wprowadzających PKO BP... raczej się prezesa tam wyprowadza niż wprowadzających ten bank do obiegu gospodarczego, bo to bank silny, bo to bank, który może tutaj działać. Czyli nie działa się na rzecz utrzymania wzrostu gospodarczego, ożywienia gospodarczego, nie montuje... nie robi się montaży finansowych środków unijnych, środków budżetowych, środków samorządowych.

I trzy – kult deficytu. Przecież byliśmy świadkami popisów oratorskich premiera: „Nie będziemy zadłużać państwa, nie będziemy na rzecz przyszłych pokoleń... nie będą spłacać naszych długów”...

W.M.: No i na początku ta metoda przynosiła rezultaty.

J.S.: Medialne.

W.M.: Tylko?

J.S.: Medialne, bo dzisiaj przyszedł moment „sprawdzam” właśnie i pan premier idzie i mówi: no, niestety, deficyt trzeba powiększyć. No bo, oczywiście, jak się tnie chaotycznie wydatki budżetowe, to konsekwencją tego cięcia jest mniej zamówień, mniej inwestycji i mniej wpływu do budżetu. Ekonomia ma dwie strony i w którymś momencie przychodzi moment prawdy. No i trzeba zwiększyć deficyt i premier już nie mówi, że nie będziemy zwiększać deficytu, tylko zwiększa.

W.M.: No i trzeba zwiększyć podatki: akcyzę, VAT. To może też obrócić się trochę w drugą stronę.

J.S.: No, po pierwsze trzeba właśnie...

W.M.: Policzyć...

J.S.: ...działać na rzecz ożywienia gospodarczego, czyli robić wszystko, co możliwe, żeby utrzymać potencjał produkcyjny, utrzymać miejsca pracy, utrzymać potencjał budowlano–montażowy, utrzymać eksport, wspomagać przedsiębiorców, uruchamiać linie kredytowe, odblokować niefunkcjonujący system gwarancji i poręczeń, bo niestety ta niewielka zmiana ustawy, która miała wyposażyć Bank Gospodarstwa Krajowego w te rozwiązania, nie dała żadnego efektu, przynajmniej do dnia dzisiejszego. A dopiero w drugiej kolejności rozmawiajmy o podatkach. Z lewicą można rozmawiać tylko o podatkach dla najbogatszych. Lewica nie będzie się zajmowała pogarszaniem warunków życia tych, którzy nie z własnej winy są w najtrudniejszej sytuacji. I to jest wszystko, co mogę powiedzieć w tej sprawie, bo przecież nikt nie przedstawia żadnych propozycji tak naprawdę, tylko sonduje się, co by zrobiły ugrupowania opozycyjne, bo przecież z nami nikt nie rozmawia. Więc jak się z nami nie rozmawia, to my mówimy: panowie, po pierwsze ożywienie gospodarcze, po drugie o podatkach nie będziemy rozmawiać, jeśli będą dotyczyły tych, którzy są najsłabsi.

J.U.: Co dzieje się z ustawą medialną? Prezydent nadal nie podjął decyzji, ta decyzja teraz w jego rękach. Na to czekamy.

J.S.: Na szczęście 18 lipca mija termin, więc jeszcze te parę dni trzeba poczekać. Bez zmian ustrojowych...

J.U.: Jakiej decyzji pan się spodziewa?

J.S.: Nie wiem, wie pan...

W.M.: A jak będzie weto, to Sojusz Lewicy Demokratycznej poprze to weto?

J.S.: W tej sprawie są dwie kwestie, które... panowie to doskonale pewnie też wiedzą, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi po pierwsze zawsze o władzę, a po drugie o pieniądze. Otóż okazało się (i to jest znowu przykro, że trzeba wskazywać polityków określonego ugrupowania jako winnych) po pierwsze – tę władzę, która powinna być niezależna od polityków, to ten mechanizm, który był, który był niezależny już od aktualnej większości rządowej, bo przypominam, że w czasie rządu Marka Belki prezesem był Jan Dworak, w żaden sposób niezwiązany z lewicą. Czyli wytworzył się w końcu tam taki mechanizm, że rządzący nie mieli aktualnych władz telewizji, czyli pewna niezależność była.

W nowej ustawie idziemy dalej – opinie środowisk twórczych, ludzie ze środowisk twórczych, którzy byliby, mogliby być kandydatami i tylko tacy mogliby być kandydatami do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji i rad nadzorczych. Czyli PiS zniszczył ten mechanizm uniezależnienia od aktualnej większości ludzi, którzy powoływani są do kierowania mediami.

A Platforma Obywatelska, no cóż, okazało się, że druga istotna kwestia dla mediów publicznych, czyli niezależne finansowanie, z Platformą Obywatelską nie można się na coś takiego umówić, bo Platforma Obywatelska, a zwłaszcza jej przywódca, uważa, że media publiczne w Polsce nie są potrzebne i funkcjonowanie najtańszej, najpowszechniejszej instytucji upowszechniania kultury, nauki, edukacji, historii nie jest potrzebne.

J.U.: Jaki będzie stosunek SLD do ewentualnego weta prezydenta?

J.S.: No, dajmy szansę na decyzję prezydentowi. Dzisiaj mówimy: trzeba tę ustawę podpisać i wybrać jeden z kilku modeli niezależnego finansowania mediów. I to jest nasze stanowisko i nie zamierzamy do dnia decyzji prezydenta określać się w inny sposób.

W.M.: Ale Grzegorz Napieralski rozmawiał z prezydentem, namawiał go...

J.S.: No właśnie do takiego mechanizmu, podpisać, dlatego że jednak zmiana ustrojowa jest potrzebna, bo zniszczono abonament i to jest w ogóle fenomen, gdyby lewica kiedyś nawoływała do tego, żeby jakiegoś podatku nie płacić w sytuacji, kiedy teraz premier idzie do prezydenta, że trzeba podnosić podatki, a jednocześnie zniszczył ten, który sobie funkcjonował, lepiej, gorzej, ale funkcjonował. Mógłby, oczywiście, lepiej. To jest też paradoks naszych czasów, ale 50% i tak poparcia dla naszego ulubionego premiera jest.

J.U.: Wygląda na to, że SLD ma „czarnego konia”. Gazeta Wyborcza publikuje dzisiaj drugą część sondażu na temat wyborów prezydenckich, wynika z niego, że Jolanta Kwaśniewska 57% poparcia, Donald Tusk 43%. Oczywiście, mówimy o II turze.

J.S.: To jest cios dla Donalda Tuska i jego wyobrażeniu, zwłaszcza jego personelu medialnego, tego wielkiego departamentu, który się tym zajmuje. To jest wielka porażka wizualistów i ludzi od wizerunku premiera, no bo jak się skończą te wybory prezydenckie, nie wiemy. Ale wiemy jedno – dzisiaj Donald Tusk przegrał i...

J.U.: Ale szykuje się też przegrana SLD...

W.M.: No tak, ale sam pan mówił, że ma nadal ponad 50% poparcia społeczeństwa.

J.S.: Tak, to prawda, dlatego że on, bardziej Platforma Obywatelska, bo bardzo wielu wyborców ciągle obawia się, że PiS może wrócić do władzy i ten strach przed PiS-em jest większy niż miłość do Donalda Tuska, co się ujawniło właśnie w tym sondażu, że ludzie woleliby kogoś spoza sporu, spoza bitwy, spoza walki, która jest między prezydentem a premierem.

J.U.: Ale szykuje się też klęska SLD, bo sama Jolanta Kwaśniewska mówi: dziękuję, nie kandyduję.

J.S.: Wie pan, to jeszcze od tego, że Jolanta Kwaśniewska mówi, że nie kandyduje, do klęski SLD to jeszcze daleka droga, dlatego że można sobie wyobrazić, że kandydat Lewicy, kandydatka Lewicy będzie miała poparcie i Jolanty Kwaśniewskiej, i Włodzimierza Cimoszewicza. Jeśli ten proces dobrze zostanie poprowadzony, to i innych ludzi rozpoznawalnych Lewicy. I z tego sporu... I to zapotrzebowanie na kogoś spoza tej walki między dwoma pałacami, między dwoma politykami – panem Kaczyńskim i panem Tuskiem – zostanie wykorzystane.

J.U.: Powiedział pan: kandydatka SLD, czyli?

J.S.: No, kandydat, kandydatka, nie wiem, kto...

W.M.: Jolanta Szymanek–Deresz?

J.S.: Nie znam żadnych nazwisk, które byłyby dzisiaj decyzjami. Jest parę osób, ale decyzję trzeba podjąć w inny sposób, nie w gabinecie, tylko decyzję trzeba podjąć w taki sposób, żeby ludzie Lewicy czuli się upodmiotowieni, muszą się poczuć związani emocjonalnie z tym kandydatem, wtedy będzie szansa.

J.U.: Kiedy ta decyzja?

J.S.: No, myślę, że wrzesień jest tym... wrzesień, październik to są te miesiące, w których taki proces powinien być przeprowadzony i zakończony.

W.M.: Dziękujemy bardzo za rozmowę. Jerzy Szmajdziński, Wicemarszałek Sejmu, Sojusz Lewicy Demokratycznej.

J.S.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)