Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 19.07.2009

Weto jako papierek lakmusowy

Jest to swoista próba, na ile polityczne gremium krytyków ustawy poważnie podchodzi do tego, że to jest zła ustawa, a sytuacja w mediach wymaga zmiany

Wiesław Molak: Prezydent zawetował ustawę medialną. W krakowskim studiu Polskiego Radia jest minister Andrzej Duda z Kancelarii Prezydenta. Dzień dobry.

Andrzej Duda: Dzień dobry, witam serdecznie.

W.M.: Panie ministrze, trzy duże zarzuty i cała lista mniejszych wad prawnych. Prezydent Kaczyński surowo ocenił przygotowaną przez PO ustawę medialną. Zdecydował, że dokument wróci do sejmu. Jakie były te trzy podstawowe duże zarzuty pana prezydenta?

A.D.: Pierwszym najistotniejszym zarzutem, jaki podniósł pan prezydent jest kwestia finansowania, czyli ten problem, który od dłuższego czasu był omawiamy w mediach, który był podkreślany przez twórców i który był podkreślany w liście, jaki do pana prezydenta skierował przedstawiciel OBWE. Problem ten sprowadza się do tego, że w ustawie nie zapewniono w ogóle jakiegokolwiek poziomu finansowania. Chodzi o to, że finansowanie mediów publicznych, ich misji publicznej powinno być określone na jakimś w miarę stałym poziomie, to znaczy stałym może nie w sensie, że zawsze jest to ta sama kwota, ale że nie będzie to nigdy kwota niższa niż określony poziom, po to, aby zapewnić to, że ta misja będzie mogła rzeczywiście być wykonywana. Tymczasem...

W.M.: No, według tej ustawy abonament ma być zniesiony, a w zamian nie ma żadnej gwarancji finansowania, tak mówił sam prezydent.

A.D.: No nie ma, rzeczywiście nie ma żadnej gwarancji finansowania. Pamiętamy wszyscy doskonale tą aferę, która miała miejsce w parlamencie, kiedy to Lewica wspólnie z PSL–em i PO ustalała treść przepisów dotyczących właśnie tego zagadnienia finansowania, gdzie doszło do pewnego porozumienia pomiędzy przedstawicielami klubów parlamentarnych. Oczywiście, to porozumienie wówczas było realizowane na pewno za zgodą szefa rządu, pana Donalda Tuska, bo przecież to on jest szefem Platformy Obywatelskiej, czyli głównej siły w tej chwili rządzącej w polskim parlamencie, ustalono porozumienie, że to będzie kwota, o ile pamiętam, w granicach 890 mln złotych...

W.M.: 880.

A.D.: 880. Wtedy już specjaliści od spraw medialnych, eksperci mówili, że to jest bardzo niska kwota i że to nie jest tak naprawdę finansowanie zadowalające, no ale przynajmniej była to jakaś kwota określona. Tymczasem z zupełnie niezrozumiałych powodów szef rządu, tak jak powiedziałem, pan Donald Tusk, podjął szokująca decyzję w ostatniej chwili, zerwał właściwie te negocjacje i oświadczył, że żadnego określonego poziomu finansowania nie będzie. No, to było bardzo bulwersujące dla wszystkich, nie tylko dla polityków, ale również i dla przedstawicieli środowisk związanych z mediami, w tym dla przedstawicieli środowisk twórców. No i to jest właściwie największy problem, jaki w tej chwili zawiera ta ustawa.

Oczywiście, na to nakłada nam się drugie zagadnienie, mianowicie kwestia notyfikacji, bo prawo unijne, któremu podlegamy jako kraj, ponieważ jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, generalnie zabrania udzielania pomocy publicznej w obrocie gospodarczym, a jednak są to podmioty, które w jakimś tam sensie uczestniczą w obrocie gospodarczym, bo na rynku medialnym również panuje jakaś tam konkurencja, więc zabrania się udzielania pomocy publicznej, chyba że Komisja Europejska wyrazi zgodę, czyli uzna tę pomoc za dozwoloną, ale to wymaga notyfikacji, czyli to wymaga złożenia takiego zapytania i to zapytanie musi zostać złożone na etapie prac nad ustawą. Tego nie zrobiono i pojawiło się ogromne zagrożenie, że gdyby ta ustawa zaczęła funkcjonować i gdyby ta pomoc publiczna z tych środków budżetowych w jakichś tam kwotach była wypłacana mediom publicznym, to mogłoby się okazać, że Komisja Europejska po jakimś tam czasie uznałaby tę pomoc za niedozwoloną i wówczas nasze państwo miałoby obowiązek wyegzekwować te kwoty z powrotem. Czyli publiczne radio, publiczna telewizja musiałyby po prostu te środki zwrócić. Co by to oznaczało, to chyba wszyscy doskonale się domyślają, że oznaczałoby to po prostu upadłość, bo innego wyjścia by nie było.

W.M.: Właśnie, prezydent mówił: obecna ustawa skazuje media na co najmniej bardzo poważne trudności, jeżeli nie w perspektywie na kompletną likwidację. Prezydentowi nie podoba się również pomysł utworzenia spółek w miejsce poszczególnych ośrodków regionalnych Telewizji Polskiej.

A.D.: Rzeczywiście, ten problem również pan prezydent podniósł, dlatego że jeżeli to zagadnienie, kiedy określimy, że jako spółki prawa handlowego musiałyby być to podmioty właściwie samobilansujące się, prawda, i nastawione na zysk, bo taka jest przecież zasadnicza rola każdej spółki prawa handlowego, że ona ma po prostu zyskiwać, po to prowadzi swoją działalność gospodarczą, bo to byłaby w tym momencie działalność gospodarcza z prawdziwego zdarzenia, no to do czego by doszło? Przynajmniej do właściwej natychmiastowej komercjalizacji w znaczeniu wejścia w bardzo komercyjny program. Znaczy musiałyby te braki finansowe być rekompensowane przychodami z reklam i tak naprawdę to wielka obawa byłaby i to nie byłaby tyle obawa pana prezydenta tak wprost, co obawa fachowców, którzy dla pana prezydenta opiniowali te rozwiązania, ludzi, którzy naprawdę znają się na mediach, że doszłoby do całkowitego upadku tej istoty, jakiej mają służyć te ośrodki regionalne, a mianowicie one mają być takim głosem regionu. W tym znaczeniu, że one właśnie mają mówić o sprawach lokalnych, one mają być takim jakby źródłem informacji dla mieszkańców regionu. No i to by się zupełnie zatraciło w tej komercyjnej walce. Oczywiście, niektórzy mówili wprost, że tych pieniędzy w efekcie byłoby i tak tak mało, że doprowadziłoby to do upadłości tych spółek, że one po prostu zostałyby zlikwidowane albo zostałyby sprzedane, no. Nastąpiłaby taka prywatyzacja.

W.M.: Panie ministrze, dlaczego prezydent zawetował, a nie skierował tej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego?

A.D.: To znaczy tak – przede wszystkim należy powiedzieć, że apele, jakie kierowano do pana prezydenta, szły w różnych kierunkach, część osób, część środowisk, które występowały do pana prezydenta, bo takich apeli o to, żeby nie dopuścić do wejścia w życie tej ustawy, pan prezydent otrzymał bardzo wiele, tak jak wspomniałem, od przedstawiciela BWE, a więc bardzo znanej europejskiej organizacji, ale również od Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. I te apele były przede wszystkim apelami o to, aby tej ustawy nie podpisywać, czyli aby nie dopuścić do jej wejścia w życie. Nie dopuścić do jej wejścia w życie, czyli pan prezydent miał dwa rozwiązania: albo mógł ją, tak jak pan redaktor powiedział, skierować do Trybunału Konstytucyjnego, albo mógł zgłosić weto. Pan prezydent rozważał tutaj różne możliwości rozwiązań. Ostatecznie zdecydował się na skierowanie tej ustawy z powrotem do sejmu w celu ponownego jej rozpatrzenia, czyli na tzw. weto.

Dlaczego pan prezydent podjął taką decyzję? No dlatego, że ta sprawa... ona ma w dużym stopniu charakter, ona miała od samego początku w dużym stopniu charakter polityczny w tym znaczeniu, że to była wielka dyskusja polityczna nad przyszłością mediów publicznych. I pan prezydent nadal chce, żeby ta dyskusja była prowadzona, uważa, że w tym...

W.M.: No właśnie, mówi się o inicjatywie obywatelskiej, o ustawie, projekcie ustawy, którą przygotowaliby twórcy, ludzie mediów. Prezydent, jeżeli byłaby to dobra ustawa, to, oczywiście, poprze i będzie sekundował jakby powstawaniu tej ustawy.

A.D.: To znaczy ja jeszcze wrócę do poprzedniego wątku. Otóż to skierowanie ustawy do ponownego rozpoznania wobec krytyki, jaka przez naszą debatę publiczną się przetoczyła wobec tej ustawy, jest też myślę dla pana prezydenta takim swoistym papierkiem lakmusowym, czy rzeczywiście politycy, czy rzeczywiście większość polityczna, bo pamiętajmy o tym, że aby odrzucić weto pana prezydenta jest potrzebna zdecydowana większość polityczna, czyli jeżeli weto nie zostanie...

W.M.: Do tego potrzebne jest słowo Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który nie mówi do tej pory ani tak, ani nie.

A.D.: No ale jest potrzebny na pewno pewien znaczący polityczny consensus, aby weto pana prezydenta było utrzymane. W związku z czym jest to myślę taka swoista próba, na ile rzeczywiście szerokie gremium polityczne, które bardzo mocno krytykowało tę ustawę, poważnie podchodzi do tego, że to jest zła ustawa, a sytuacja w mediach, na rynku medialnym (myślę o mediach publicznych) wymaga zmiany. Jeżeli ten test przebiegnie pomyślnie, czyli jeżeli pan prezydent będzie widział, że znajduje swoje rzeczywiste potwierdzenie to, że powstaje taki swoisty polityczny consensus nad tym, że trzeba dokonać zmiany, ale trzeba dokonać tej zmiany w dobrym kierunku, no to będzie to dodatkowy dowód, dodatkowa przesłanka dla pana prezydenta do tego, aby rzeczywiście, tak jak proponowały te środowiska związane z mediami i środowiska twórców, z którymi pan prezydent spotkał się kilka dni temu właśnie w sprawie tej ustawy i gdzie padły propozycje, aby pod auspicjami pana prezydenta podjąć pracę nad ustawą o nowym ładzie medialnym, aby te prace rozpocząć, aby je rzeczywiście realizować, ale – co pan prezydent bardzo mocno akcentował – zwłaszcza z udziałem ekspertów. Choć nie wolno zapominać o tym, że aby te prace do końca się powiodły, czyli aby rzeczywiście doszło do uchwalenia ustawy, to musi być również consensus polityczny. I to złożenie tego weta do sejmu ja myślę, że jest to ten moment, w którym pan prezydent będzie chciał zobaczyć, czy ten consensus rzeczywiście jest, a więc czy politycy poważnie podchodzą do kwestii rozwiązania problemów, jakie pojawiają się w funkcjonowaniu mediów publicznych.

W.M.: Bardzo dziękuję za rozmowę. Minister Andrzej Duda z Kancelarii Prezydenta. Przypomnijmy – prezydent zawetował ustawę medialną.

(J.M.)