Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 12.11.2009

„Aż boję się myśleć, co dalej z mediami publicznymi”

Apele środowisk twórczych do polityków będą nieskuteczne. Ale politycy na pewno by się zmartwili, gdyby elektorat im powiedział: my tego nie oddamy.

Paweł Wojewódka: Moim i państwa gościem jest pan dr Karol Jakubowicz, medioznawca. Dobry wieczór panu.

  • Dr Karol Jakubowicz: Dzień dobry.

    P.W.: Proszę pana, kto zna się na mediach publicznych w Polsce?

    K.J.: Na pewno nie politycy i na pewno nie ludzie, którzy tworzą nieistniejącą zresztą politykę audiowizualną państwa.

    P.W.: A jak pan sądzi, gdzie leży błąd, ta praprzyczyna wszystkich nieszczęść mediów publicznych?

    K.J.: No, ona leży przede wszystkim w samej ustawie, która zaprojektowała za duże media publiczne jak na skalę Polski i która nie była w stanie, bo nie była, żadna ustawa nie jest w stanie zapobiec partyjnemu rozbiorowi mediów publicznych. Obie te rzeczy spowodowały, że po pierwsze media publiczne są skompromitowane zawłaszczaniem ich przez kolejne ekipy polityków, a po drugie – nie dysponują dostatecznymi środkami już w tej chwili, a co będzie dalej, to się boję myśleć, środkami, żeby tworzyć właściwy i wartościowy program

    P.W.: Ja zauważyłem pewną prawidłowość – jeżeli mówi się o mediach publicznych, zawsze politycy, ale nie tylko politycy, mówią, że to telewizja, a tak naprawdę media publiczne to radio i telewizja. Więc chciałbym, żebyśmy się dzisiaj skoncentrowali na radiu publicznym. Polskie Radio to dobro narodowe. O tym się bardzo często mówi – dobro narodowe. I dlaczego tak nie chcemy hołubić tego dobra narodowego?

    K.J.: Proszę pana, są różne okresy w historii społeczeństw. Media publiczne narodziły się jako dziecko państwa opiekuńczego, które poczuwało się do obowiązków wobec swoich obywateli, między innymi do obowiązków tworzenia źródeł wiedzy, źródeł informacji, które tym ludziom są potrzebne jako obywatelom, jako członkom pewnej społeczności, członkom pewnej kultury. Ale dzisiaj ma być zupełnie inne państwo. Mamy państwo neoliberalne i populistyczne jednocześnie, które nie poczuwa się do takiego obowiązku, które uważa, że jak człowiek czegoś potrzebuje, to idzie na rynek i kupuje. Tyle że my już wiemy, co rynek radiowo–telewizyjny jest w stanie dostarczyć po tej stronie komercyjnej, i wiemy bardzo dobrze, że tego, co może dostarczyć medium publiczne, radio publiczne, medium komercyjne dostarczyć nie może.

    P.W.: A nie liczą się oczekiwania radiosłuchaczy, odbiorców?

    K.J.: Proszę pana, liczą się oczywiście, ale to kwestia jest, jak się je interpretuje, prawda? Jeżeli się uważa, że to powinni być świadomi obywatele, to im się dostarcza wiedzy, która jest im potrzebna, żeby byli świadomymi obywatelami. Są takie badania międzynarodowe, które pokazują, porównują różne kraje, gdzie są silne i słabe media publiczne, i badają stan wiedzy obywateli. Okazuje się, że w krajach, gdzie są słabe media publiczne, ludzie nie wiedzą połowy tego, co wiedzą ludzie, którzy mieszkają w krajach o silnych mediach publicznych. Więc jest to kwestia polityki państwa, interpretacji człowieka, czy to jest człowiek, który żyje w kulturze i w demokracji, czy to jest konsument, który jak czegoś potrzebuje, to sobie kupi.

    P.W.: Na początku naszej rozmowy powiedział pan, że wina tkwi po stronie polityków. Czy wobec tego nie warto byłoby dzisiaj, kiedy okazuje się, że przedstawiciele Polskiego Radia, Telewizji Polskiej powołują sztab kryzysowy mediów publicznych, gdzie sytuacja finansowa mediów publicznych robi się rzeczywiście katastrofalna, gdzie Polskie Radio otrzyma być może (być może)w przyszłym roku między 100 a 130 mln złotych, zaapelować do polityków, aby zmienili swoje spojrzenie na media publiczne i doszli do jakiegoś porozumienia. Ja we wtorkowej Debacie pytałem się właśnie polityków, czy nie należałoby, żeby mury pomiędzy politykami, które dotyczą mediów publicznych, runęły.

    K.J.: Proszę pana, konflikt między obecnym rządem a środowiskami twórczymi i obojętność rządu na to, co środowiska twórcze mają do powiedzenia, pokazuje na to, że apele do polityków ze strony środowisk twórczych, dziennikarzy, pracowników radia i telewizji będą nieskuteczne. Natomiast politycy na pewno by się zmartwili, gdyby tzw. elektorat im powiedział: my tego nie oddamy. Z kolei elektorat, czyli wyborcy, musi mieć pewność, że od mediów publicznych otrzymuje wartość, której nie chce stracić. A zatem to do was należy między innymi stworzenie ludziom poczucia, że oni coś stracą, jak media publiczne zbankrutują bądź zostaną zlikwidowane do niewielkiej działalności na uboczu systemu medialnego.

    P.W.: Powiedział pan: media publiczne zbankrutują. Czy media publiczne mogą zbankrutować?

    K.J.: To znaczy teoretycznie nie, ponieważ niby ustawa mówi, że mają być media publiczne, które mają dostarczać wymienionych z nazwy programów. No ale obecna władza najwyraźniej chce wziąć media publiczne głodem. Dlatego, domyślam się, Platforma nie chciała uchwalenia ustawy medialnej, bo musiałaby wziąć bezpośrednią odpowiedzialność. Gdyby tu weszła do rady nadzorczej i zarządu, musiałaby wziąć bezpośrednią odpowiedzialność za losy tych mediów. Nie chciała tej odpowiedzialności, w związku z tym uważa, że obroni się w systemie politycznym, korzystając z przychylności mediów prywatnych.

    P.W.: Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma taki pomysł, żeby po prostu w ramach tej biedy, tych 400 milionów, planowanych wpływów w wysokości 400 milionów złotych przesuwać te pieniądze w ten sposób, żeby radio dostawało więcej, bo telewizja jest zdecydowanie bogatsza, ma zdecydowanie więcej reklam i jest w stanie się utrzymać. Radio publiczne za to nie. I czy uważa pan, że taka możliwość prawna istnieje przesuwania tych pieniędzy?

    K.J.: Krajowa Rada zgodnie z ustawą ma obowiązek decydować co roku, jak podzieli te pieniądze. Nie wiem, czy może zmienić zeszłoroczną uchwałę o proporcjach podziału między radiem i telewizją, ale ja dlatego mówię o poparciu wyborców, że wyborcy są zmęczeni, obywatele są zmęczeni ciągłymi przepychankami wokół mediów publicznych, rozbiorem partyjnym mediów publicznych. To nie dotyczy radia, ale 30% ankietowanych przez OBOP na pytanie, co zrobić z mediami publicznymi, powiedziało: sprywatyzować. To jest bardzo wysoki odsetek. Także po stronie mediów publicznych leży obowiązek w imię własnego przetrwania zrobienia tego, co jest potrzebne, żeby ludzi przekonać, że nie powinni oddawać mediów publicznych politykom.

    P.W.: Panie doktorze, do tej pory Polskie Radio było instytucją o bardzo wysokim zaufaniu publicznym. Rzeczywiście przez wiele lat to był dla nas powód do dumy. To się nieco właśnie zmieniło z różnych względów. Ale w dalszym ciągu Polskie Radio jest tą taką instytucją, gdzie to zaufanie naszych słuchaczy rzeczywiście jest ogromne. Mówi pan o jakiejś akcji społecznej. No tak, ale jak to zrobić? Jak się zorganizować? W jaki to sposób nasi słuchacze powinni powiedzieć: dość, my chcemy mieć rzeczywiście media publiczne?

    K.J.: Proszę pana, są różne formy organizacji, w różnych krajach istnieją organizacje słuchaczy i telewidzów, które uczestniczą w debacie publicznej. Mnie bardzo martwiło to, kiedy była dyskusja o kolejnych ustawach medialnych proponowanych przez posłów Platformy, że właściwie oddźwięk społeczny był bardzo słaby. Dostatecznie było wiadomo...

    P.W.: Panie doktorze, ta nocna ustawa, ta zmiana, ta słynna zmiana nocna ustawy, tam też właściwie oddźwięk społeczny, oprócz kilkudziesięciu tekstów w różnych gazetach, które się ukazały, no, właściwie też był żaden.

    K.J.: No właśnie o tym mówię, że wy oczywiście nie możecie organizować ruchu w swojej własnej obronie, ale musicie w swoich programach wytworzyć taką wartość, żeby ludzie powiedzieli: nie no, nie stać nas na stracenie tego.

    P.W.: No, chyba antena jest najlepszym dowodem tego, że oferujemy bardzo wysoki poziom, znakomite audycje i jesteśmy, jesteśmy Polskim Radiem.

    K.J.: Proszę pana, mam tu przed sobą książkę Medium z obiecującą przyszłością. Radio w Europie Środkowej i Wschodniej. I oni mówią, że owszem, radio ma obiecującą przyszłość, jeżeli przejdzie na nowe technologie i jeżeli się zdemokratyzuje, jeżeli będzie traktowało słuchaczy jako partnerów. Ja tego nie widzę na razie, a mamy do czynienia z zupełnie nową jakością społeczeństwa dzisiaj w porównaniu z tym, jak to społeczeństwo wyglądało w latach 20. i 30. Radio się musi przekształcić po to, żeby widz poczuł i słuchacz, że jest partnerem.

    P.W.: Dziękuję panu serdecznie za wizytę w studio. Miejmy nadzieję, że to wszystko się dla nas dobrze skończy. A państwa i moim gościem był dr Karol Jakubowicz, medioznawca.

    (J.M.)