Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 25.06.2009

Media publiczne wymarsz!

Argument kryzysu jest wymówką dla zrobienia tego, co i tak się chciało zrobić, czyli pozbawienia mediów publicznych bezpiecznego finansowania.

Wiesław Molak: Karol Jakubowicz, ekspert medialny, jest naszym gościem. Dzień dobry, witamy.

Karol Jakubowicz: Dzień dobry.

W.M.: To jest rzeczywiście koniec mediów publicznych?

K.J.: No, nie wiem, czy pan nie ma skojarzeń z wczorajszej nadzwyczajnej ingerencji czy interwencji premiera ze sprawą ministra Ćwiąkalskiego, ze sprawą kastrowania pedofilów, ze sprawą Karnowskiego w Sopocie? Pan premier ingeruje czy interweniuje w sprawę w ten sposób wtedy, kiedy boi się kompromitacji, która położy jego i jego partię. W jego mniemaniu, jak sądzę, media publiczne są niepotrzebne, są luksusem czy fanaberią, która nie jest tak naprawdę potrzebna, w związku z czym jemu nie zależy, co zresztą mówi od dawna, na istnieniu mediów publicznych, w związku z tym jest zadowolony z tego, że one będą powoli albo szybko zwijać się, bankrutować, a chce odrzucić od siebie odpowiedzialność za to, że media publiczne dostaną pieniądze publiczne, ponieważ to dla niego... on uważa, że to byłoby szkodliwe.

H.S.: No dobrze, ale może w takim razie warto postawić pytanie: czy media publiczne są potrzebne?

K.J.: No, pan nie ma wątpliwości i ja nie mam wątpliwości, Europa nie ma wątpliwości, tylko w Polsce...

H.S.: No ale rząd ma w takim razie wątpliwości albo też właściwie nie ma wątpliwości.

K.J.: Nie, rząd moim zdaniem nie ma wątpliwości, ale to z różnych powodów. Jeżeli państwo... Bo to jest taka ciekawa sytuacja – z jednej strony rząd ogłasza dokument strategiczny o kapitale intelektualnym, z drugiej strony ogłasza dokument strategiczny o Polsce w roku 2030. Jeżeli przeczytać te dokumenty, to nie widać tam roli mediów w realizowaniu tych celów, czyli w budowaniu kapitału społecznego, w budowaniu kapitału intelektualnego, w budowaniu gospodarki opartej na wiedzy. To są wszystko hasła, które gdzie indziej w sposób automatyczny implikują udział mediów. W Polsce, okazuje się, nie.

Co więcej – w tych dokumentach można wyczytać, że media są szkodliwe. W dokumencie Polska 20-30 jest napisane wprost, że media, wszelkie media szkodzą debacie publicznej, rozdmuchują konflikty polityczne, tworzą konflikty polityczne, są czynnikiem dzielącym społeczeństwo, w związku z tym jedyną nadzieją jest Internet, który jakoby społeczeństwo zintegruje i który zniszczy te szkodliwe wzorce komunikacji społecznej.

Otóż jeżeli rząd dał się omamić maniakom nowych technologii, a na to wygląda, jeżeli wprost... mogę zacytować z tego dokumentu, jeżeli wprost pisze, że media i w tym media publiczne „szkodzą debacie demokratycznej, szkodą debacie publicznej”, to to oznacza, że chcąc być bardzo nowoczesnym, rząd Platformy Obywatelskiej, ale także kierując się swoim liberalnym obliczem, z którego wynika niechęć do ingerencji czynnika społecznego... przepraszam, czynnika publicznego w mechanizmy rynkowe, z tych dwóch powodów moim zdaniem rząd Platformy Obywatelskiej nie chce mediów publicznych, z radością patrzy, jak one się kompromitują, jak one podważają swoją wiarygodność, bo wie, że na końcu tej drogi, jak przyjdzie do likwidacji takiej czy innej mediów publicznych, to nikt już nie podniesie protestu, bo ludzie nie będą uważali, że warto tych mediów bronić.

W.M.: A jak pan ocenia te ustawy w pierwotnym kształcie? Jarosław Kaczyński mówił, że ta ustawa od początku nadawała się do kosza.

K.J.: Ja się z tym absolutnie zgadzam, to jest w ogóle kompromitacja Platformy Obywatelskiej, to jest kompromitacja posłów, którzy się pod tą ustawą podpisali. Ona jest pełna nielogiczności, pełna sprzeczności, ona jest niewykonalna tak jak została zapisana...

H.S.: Czyli właściwie dobrze się stało czy dobrze się stanie, jeżeli ta ustawa trafi do kosza.

K.J.: Proszę pana, w tym sensie tak, oczywiście, tylko że to nie zastępuje systemowych rozwiązań. Proszę zauważyć, wprowadziliśmy Ustawę o radiofonii i telewizji w 92 roku, to już było 17 lat temu, od tego czasu ta ustawa nie została tak naprawdę zmodernizowana. Trzeba myśleć o mediach publicznych nie XX wieku, które wtedy tworzyliśmy, wzorując się na wzorach zachodnich, tylko trzeba myśleć o mediach publicznych XXI wieku. To są zupełnie inne media.

H.S.: Czyli rozwój Internetu, cyfryzacja powszechna i tak dalej.

K.J.: No tak, oczywiście, i zmiana modelu funkcjonowania mediów publicznych, dostosowana do nowych warunków i technologicznych, i społecznych. Ale nie ma w ogóle czasu do dyskusji na ten temat, ponieważ zajmujemy się głupimi projektami, już drugim z kolei, który tworzy Platforma Obywatelska.

H.S.: No dobrze, ten projekt albo trafi do kosza, bo jeszcze nie wiadomo właściwie, czy prezydent zawetuje tę ustawę, czy skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego, ale załóżmy, że weto prezydenckie nie zostanie odrzucone i ta ustawa trafia do kosza, czyli będzie obowiązywała obecna ustawa w dalszym ciągu...

K.J.: Tak.

H.S.: I co to oznacza?

K.J.: To oznacza przede wszystkim, że system abonamentowy jest martwy, ponieważ nie da się ludzi zmusić, jak im się powiedziało, że abonament się likwiduje, nie da się ludzi zmusić do płacenia tego abonamentu, tym bardziej że w Polsce nie ma żadnych mechanizmów zapewnienia ściągalności abonamentu.

W.M.: I to od wielu, wielu lat.

K.J.: I to od wielu, wielu lat. Jakieś poczucie przyzwoitości jakoś powodowało, że ludzie, zwłaszcza starsi, płacili ten abonament. Ale teraz będzie postępowała dalsza erozja abonamentu. No i w związku z tym co się robi w każdym przedsiębiorstwie (a w końcu media także są przedsiębiorstwem), jak zaczyna brakować pieniędzy? Robi się jedną z dwóch rzeczy – albo się podnosi dochody, albo się tnie koszty. No, nie ma z czego podnosić dochodów, zwłaszcza w Polskim Radiu, bo większych pieniędzy reklamowych wy nie zarobicie. W związku z tym co trzeba będzie robić? Ciąć koszty. A na czym polega cięcie kosztów w mediach, to my bardzo dobrze wiemy. To jest po pierwsze – tnie się koszty pracowników, prawda, a po drugie – tnie się koszty programowe. Będzie mniej ambitnego programu i tym bardziej taka spirala się będzie rozwijała – obniżania jakości i zubożania programu, który zmniejszy zainteresowanie społeczeństwa tymi mediami.

W.M.: Czy nikt nie słucha pana argumentów?

K.J.: Nie, proszę pana, ja od 92 roku mówiłem, że tamta ustawa stworzyła za duże media i za kosztowne media publiczne. Wszyscy się pukali w głowę przez te wszystkie lata, bo wydawało się, że media publiczne są ogromne silne i bogate. No, dzisiaj okazuje się, że miałem rację, bo te media są za duże, natomiast ta ustawa tworzy już kompletne kuriozum – 35 nadawców publicznych w kraju wielkości Polski to jest po prostu szaleństwo, ale, no, w sposób całkowicie nieodpowiedzialny to właśnie zostało zrobione.

W.M.: Ale tak jak pan mówił, w tym szaleństwie jest metoda, prawda?

K.J.: No, być może. Ja podejrzewam, to jest, oczywiście, moje podejrzenie, że Platforma w ogóle nie widzi potrzeby istnienia mediów publicznych.

H.S.: Od 20 lat mówi się o potrzebie modernizacji, modyfikacji ustawy i w ogóle reformy mediów publicznych, a zwłaszcza finansowania mediów publicznych, ale tylko się mówi, natomiast już przeżyliśmy wiele rządów, którym leżało na sercu dobro mediów publicznych, w tym i Polskiego Radia. Ale tylko leżało, natomiast żadnych konkretów, żadnych pozytywnych rozwiązań, chociażby gwarantujących stabilność finansowania mediów publicznych, nie było, mimo że były przecież większościowe koalicje, którym też zależało na dobru mediów publicznych.

K.J.: No ale one właśnie działały wtedy, kiedy jeszcze media publiczne były dosyć bogate, ponieważ w pierwszym okresie przecież cała ogromna fala reklamy runęła zwłaszcza na Telewizję Polską, póki nie było jeszcze silnej konkurencji, i wtedy wydawało się, że nie ma problemu. Natomiast żaden rząd w Polsce czy na świecie nie myśli kategoriami wielu lat, dziesiątków lat, tylko myśli kategoriami swojej kadencji, co ja muszę w swojej kadencji zrobić.

Rząd Platformy najpierw... Platforma najpierw proponowała w zeszłym roku bardzo złą ustawę, tamta ustawa padła, wynajęto ekspertów, prawda? Tylko tym ekspertom powiedziano, co oni mają napisać, prawda? Profesor Kowalski i jego grupa dostali instrukcje, co oni mają napisać w tym swoim projekcie. Oni wyszli poza ten projekt, zaproponowali coś innego, to zostało odrzucone i został zrealizowany pierwotny plan likwidacji abonamentu i pozbawienia mediów publicznych pewnego, dostatecznego źródła finansowania. Tak że dopóki rząd Platformy Obywatelskiej nie zrozumie, że media publiczne są artykułem pierwszej potrzeby, że można więcej zyskać niż stracić, popierając te media publiczne i zapewniając, że one będą prawdziwie publiczne i prawdziwie wartościowe, dopóty będzie taka sytuacja.

H.S.: No a taki argument, finansowy oczywiście, związany z kryzysem gospodarczym, że skoro oszczędzamy, to oszczędzamy wszędzie i nie możemy robić kosztownych prezentów mediom publicznym?

K.J.: Proszę pana, ten argument jest, oczywiście, prawdziwy, tylko że to zależy od definicji tego, co ludziom jest potrzebne – czy dla ludzi media publiczne są artykułem pierwszej potrzeby (tak ja twierdzę), czy nie są. Poza tym argument kryzysu można uznać, ale jednocześnie w ustawie można było stworzyć sytuację, że w roku 2010 dajemy sto, w roku 2011 dajemy sto plus dziesięć, w roku 2012 dajemy sto plus dwadzieścia, prawda, bo w miarę, jak kryzys jest rozwiązywany czy ustępuje, to stać państwo na więcej pieniędzy dla mediów publicznych. Ale argument kryzysu jest tak naprawdę wymówką dla zrobienia tego, co i tak się chciało zrobić, czyli pozbawienia mediów publicznych bezpiecznego finansowania.

H.S.: No i tą konkluzją smutną kończymy naszą rozmowę.

K.J.: Dziękuję bardzo.

W.M.: Może ktoś posłuchał. Karol Jakubowicz, ekspert medialny. Dziękujemy bardzo za rozmowę.

(J.M.)