Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 25.11.2009

Tusk chce zabrać Polakom przyjemność wyboru

Czy to przypadek, że propozycje ograniczenia władzy prezydenta zbiegły się w czasie z powrotem premiera Tuska ze szczytu w Brukseli?

  • Jakub Urlich: W studiu zapowiadany gość: Marek Wikiński, wiceprzewodniczący klubu Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Dzień dobry, panie pośle.

    Marek Wikiński: Klubu poselskiego Lewica.

    J.U.: Oczywiście.

    M.W.: Dzień dobry panom, dzień dobry państwu, witam serdecznie.

    Henryk Szrubarz: Panie pośle, kiedy będą zmiany w Konstytucji?

    M.W.: Nieprędko, zwłaszcza że Konstytucja wymaga i zmiany, wymaga roztropności, rozwagi, spokoju, analiz. I to nie jest ustawa hazardowa, którą można uchwalić w trzy dni. Donald Tusk swoją propozycją...

    H.S.: No, premier proponuje do października przyszłego roku.

    M.W.: Donald Tusk chce swoją propozycją zabrać Polakom prawo do decydowania o tym, kto reprezentuje nasz naród na arenie międzynarodowej, na arenie krajowej. I ta propozycja nie podoba się Polakom. I słusznie, bo raz dane prawo nie powinno być odbierane i to w takiej gwałtownej formie. Co do...

    H.S.: Ale nie podoba się i Sojuszowi Lewicy Demokratycznej, i Polskiemu Stronnictwu Ludowemu, i Prawu i Sprawiedliwość. Rozumiem z tego, że temat zniknie już z czołówek mediów w ciągu najbliższych kilku dni.

    M.W.: Szanowni państwo, już ponad rok temu klub poselski Lewica, Sojusz Lewicy Demokratycznej zgłosił propozycję powołania komisji konstytucyjnej, w skład której powinni naszym zdaniem wejść wszyscy byli prezydenci, wszyscy byli premierzy, obecny prezydent, obecny premier, obecne prezydium sejmu z marszałkiem i wicemarszałkami sejmu oraz przewodniczący obecnych klubów parlamentarnych, tak aby w spokoju, przy pomocy wybitnych konstytucjonalistów zastanawiać się nad zmianami władzy w państwie, nad kierunkiem tych zmian. Na przykład opowiadamy się jako Sojusz Lewicy Demokratycznej za likwidacją senatu, przekazaniu pewnych kompetencji prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej. Takie rozwiązania wymagają rozwagi i – tak jak powiedziałem – zgłosiliśmy tę propozycję już ponad rok temu.

    H.S.: I co dalej z tą propozycją?

    M.W.: Dzisiaj... Ta propozycja leży w szufladzie u marszałka sejmu. Dzisiaj premier Donald Tusk po powrocie z Brukseli nagle zapałał chęcią ograniczenia kompetencji prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. No, to rodzi złe skojarzenia, że dostał jakieś instrukcje w Brukseli, dlatego przyjechał i od razu robi zamieszanie.

    H.S.: Panie pośle, a co ma Bruksela do naszego wewnętrznego ustroju?

    M.W.: No ma, wbrew pozorom ma, dlatego że po powołaniu prezydenta...

    H.S.: Unia Europejska składa się z państw o różnych ustrojach. Komisja Europejska nikomu niczego nie sugeruje w tej materii.

    M.W.: Po powołaniu prezydenta Unii Europejskiej, po powołaniu wysokiego przedstawiciela ds. zagranicznych zaczynamy ewoluować w kierunku Stanów Zjednoczonych Europy, więc być może unijnym urzędnikom marzy się zmarginalizowanie pozycji głów państw narodowych. Więc tutaj premier powinien szczerze powiedzieć, jak przebiegały te rozmowy, te rozmowy, które nie były transmitowane przez telewizję czy przez radia.

    H.S.: Sądzi pan, że może coś być na rzeczy?

    M.W.: Odnoszę wrażenie, że ten czas, kiedy Donald Tusk wyskoczył niczym Filip z konopi z taką propozycją, nie jest przypadkowy, bo to nastąpiło dokładnie po powrocie z Brukseli pana premiera Tuska.

    H.S.: Ale chce pan powiedzieć tak, że dostał premier instrukcje z Brukseli: słuchajcie, trzeba ograniczyć kompetencje prezydenta?

    M.W.: Ja chcę powiedzieć, że deklaracja pana premiera Donalda Tuska w sprawie gwałtownych zmian w Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej zbiegła się w czasie z jego powrotem ze szczytu Unii Europejskiej w Brukseli, tam, gdzie wybrano prezydenta Unii Europejskiej i wysokiego przedstawiciela ds. zagranicznych. Wnioski słuchacze Sygnałów Dnia, którzy są bardzo dobrze zorientowani w polityce, wyciągną sobie sami.

    H.S.: A inni mówią, że akurat koncepcja czy sugestia premiera Donalda Tuska dotycząca zmiany Konstytucji zbiegła się z czasem, kiedy PiS przedstawiał zespół pracy państwowej i założenia w 2011 roku przejęcia władzy przez PiS.

    M.W.: Panie redaktorze, jeżeli pan sądzi, że ta garstka osób siedząca za stołem prezydialnym w siedzibie Prawa i Sprawiedliwości była powodem do wystąpienia Donalda Tuska w sprawie tak gruntownych i tak zasadniczych zmian w Polsce, to komplementuje pan w ten sposób Prawo i Sprawiedliwość. To na pewno tak nie było...

    H.S.: Ta garstka osób to przedstawiciele największej partii opozycyjnej w parlamencie.

    M.W.: No tak, ale bez przesady, to już jest chyba trzecia odsłona. Mieliśmy jakiś gabinet cieni, mieliśmy jakiś zespół ekspertów, teraz mamy zespół pracy państwowej. No, to jest po prostu mielenie w tym samym sosie, co nic nie przynosi. Tak że absolutnie tutaj bym nie komplementował PiS-u. Myślę, że inne powody kierowały Donaldem Tuskiem, że wyskoczył z tą propozycją w taki sposób.

    J.U.: Tych zbiegów okoliczności różni komentatorzy pokazują więcej. Dwulecie rządów premiera Tuska, do tego tzw. afera hazardowa.

    M.W.: No, rzeczywiście Platforma Obywatelska w sposób bardzo umiejętny przebrnęła przez ten tydzień, w którym powinny być świętowane wydarzenia z okazji połowinek kadencji rządu Platformy Obywatelskiej. Nie ma się czym pochwalić Platforma Obywatelska, dlatego tak szybko przemknęła, w ekspresowym tempie przez sprawozdania z tego, co się udało zrobić oprócz wyprowadzenia polskich wojsk z Iraku, nie ma innego namacalnego realnego sukcesu. I rzeczywiście...

    H.S.: Najwyższy wzrost produktu krajowego brutto w Europie. Podobno najlepiej walczymy z bezrobociem w Unii Europejskiej.

    M.W.: Tak walczymy, że w tym roku bezrobocie wzrosło o 350 tysięcy, natomiast co do najwyższego wzrostu, sam pan doskonale wie jako wybitny specjalista, że nawet 0,1% wzrostu PKB liczonego od innej podstawy niż jest w Polsce liczona, to jest diametralna różnica, to jest wielka różnica. My, żebyśmy mogli nadgonić różnice rozwojowe w stosunku do państw zachodnich – Niemiec, Francji – powinniśmy się rozwijać na poziomie 5–7% PKB rocznie, a przecież są państwa na świecie...

    J.U.: Ale jesteśmy jedyną gospodarką w Europie, która się rozwija. To nie sukces?

    M.W.: Są państwa na świecie, na przykład Chiny, które przez wiele, –naście lat miały wzrost produktu krajowego brutto na poziomie 10% rocznie.

    J.U.: Ale też od jakiej podstawy, prawda?

    M.W.: Też od innej podstawy, dokładnie. Tak że tutaj mamy tego świadomość, że mamy dużo do zrobienia, ale są optymistyczne sygnały. To przede wszystkim Polacy, Polacy, którzy pracują najciężej w Europie, pracujemy znacznie więcej godzin w roku niż średnia państw w OECD, pracujemy nawet więcej niż Amerykanie. Byłem w piątek na wykładzie noblisty z 2005 roku, który właśnie chwalił Polaków, polskich przedsiębiorców, polskich pracowników za swoją ciężką pracę. I to jest zasługa Polaków, że mamy ten minimalny wzrost gospodarczy, a nie polityków.

    H.S.: Według prasy wydajność w Polsce rośnie najszybciej w Europie. Panie pośle, śledzi pan przebieg prac komisji hazardowej?

    M.W.: No, śledzić nie śledzę, bo to za dużo powiedziane, ale docierają do mnie sygnały i wczorajsze sygnały, które dotarły w postaci propozycji korupcyjnej, którą miał otrzymać przewodniczący obecny komisji ds. hazardu, są porażające...

    H.S.: No, ten sygnał już był wcześniej.

    M.W.: ...bo to jest po prostu... jeżeli to jest prawda, trudno nie wierzyć słowom, które były wyemitowane na antenie telewizji, które wypowiedział sam pan przewodniczący Mirosław Sekuła...

    H.S.: Ale to chyba dobrze o nim świadczy, że nie skusił się tej propozycji.

    M.W.: No tak, tylko że to była propozycja korupcyjna. Zgodnie z prawem powinien powiadomić organy ścigania, czego nie uczynił. Donald Tusk musiał mieć tę informację i powołując czy zgadzając się na powołanie Sekuły na szefa komisji śledczej, chyba celowo dążył do ośmieszenia tej komisji w oczach opinii publicznej.

    H.S.: Ośmieszenia?

    M.W.: Ośmieszenia, tak, no bo komisja śledcza, której przewodniczący jest wyrazicielem informacji, że sam był w tej sprawie obiektem nie tylko lobbingu, ale korupcji, no bo to była propozycja korupcyjna, no, budzi zastanowienie wielu Polaków.

    H.S.: Jerzy Szmajdziński będzie kandydatem Sojuszu Lewicy Demokratycznej na urząd prezydenta w wyborach powszechnych?

    M.W.: Jerzy Szmajdziński jest świetnie przygotowany do tego, żeby stanąć na czele państwa jako prezydent Rzeczypospolitej. Przez wiele lat jest posłem na sejm, był przewodniczącym komisji sejmowych, był przewodniczącym klubu poselskiego, był ministrem obrony narodowej przez pełną czteroletnią kadencję rządu Rzeczpospolitej, jest obecnie marszałkiem sejmu. Jest świetnie przygotowany do piastowania najwyższych funkcji w państwie, łącznie z funkcją prezydenta. Decyzję w tej sprawie Sojusz Lewicy Demokratycznej podejmie na konwencji, która odbędzie się 19 grudnia w Warszawie. Mam zaszczyt być delegatem na tę konwencję i dziewiętnastego...

    H.S.: I rozumiem, że będzie pan popierał Jerzego Szmajdzińskiego.

    M.W.: 19 grudnia wyjedziemy w Polskę z dobrą nowiną, tak aby przy wigilijnych stołach Polacy rozmawiali o świetnym kandydacie Lewicy na prezydenta.

    H.S.: Czy będzie jakaś dobra nowina dla mediów publicznych?

    M.W.: Myślę, że powinna być i to jak najszybciej, dlatego że ta sytuacja...

    H.S.: Ale konkretnie co, panie pośle?

    M.W.: Konkretnie trzeba w trybie ekspresowym, tak jak to było zrobione przez Platformę przy ustawie hazardowej, zastanowić się nad stabilnymi źródłami finansowania mediów publicznych. W niektórych państwach ten problem bardzo łatwo rozwiązano. Można wzorem Czech do rachunku za energię elektryczną, do każdego licznika w Polsce dopisać symboliczną kwotę 2 złote miesięcznie i wtedy byłoby to uczciwe, że ci, którzy mają po kilkanaście mieszkań w Polsce, a są tacy majętni Polacy, płacą za kilkanaście telewizorów, a ci, którzy mają jeden telewizor i jedno radio w jednym mieszkanku, płacą 2 złote na przykład czy złotówkę. To są tego rodzaju kwoty. Przy założeniu, że wszyscy wtedy płacimy z wyjątkiem na przykład emerytów i tych najbiedniejszych.

    H.S.: Przekona pan do tego Platformę Obywatelską?

    M.W.: Takie propozycje...

    H.S.: Rozumiem, że Polskie Stronnictwo Ludowe jest skłonne przyjąć taką propozycję.

    M.W.: Tak, Polskie Stronnictwo Ludowe już od jakiegoś czasu sygnalizuje, że jest gotowe...

    H.S.: Prawo i Sprawiedliwość też jest za tym, żeby coś zrobić, żeby był stabilny dopływ gotówki.

    M.W.: Ja jestem członkiem Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a nie Platformy Obywatelskiej. Myślę, że Platforma Obywatelska, jeżeli leży jej na sercu rozwój kulturalny społeczeństwa, to media publiczne, które mają misję, powinny być wsparte przez systematyczny dopływ środków finansowych, a nie życie z komercyjnych reklam.

    J.U.: Marek Wikiński, wiceprzewodniczący klubu Lewicy, w Sygnałach Dnia. Dziękujemy za wizytę i dziękujemy za rozmowę.

    M.W.: Dziękuję panom, dziękuję państwu.

    (J.M.)