Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 22.06.2009

Bez pakietu antykryzysowego firmy czeka zimny prysznic

Dziś najistotniejsze jest określenie przez rząd, jak będzie wyglądać nowelizacja budżetu i czy pakiet antykryzysowy wejdzie w życie przed wakacjami.

Sylwia Zadrożna: Zapowiadany gość: Henryka Bochniarz, szefowa Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”. Dzień dobry.

Henryka Bochniarz: Dzień dobry. Ale jaki on dobry, jak leje bez przerwy.

S.Z.: No właśnie, niestety, pogoda nieciekawa. Gdyby pani dzisiaj miała podejmować decyzję w sprawie nowelizacji budżetu, to co by pani zrobiła? Szukała oszczędności, dodatkowych dochodów czy raczej zwiększała deficyt?

H.B.: Ja zdecydowanie – i takie jest też zdanie „Lewiatana” – popieram tę politykę ministra Rostowskiego i rządu, żeby za wszelką cenę nie zwiększać deficytu. Wydaje się, ponieważ miałam okazję bycia w rządzie i wiem, że zawsze są spore możliwości ograniczenia wydatków i myślę, że w tak trudnej sytuacji trzeba ciągle jeszcze ich szukać i jestem przekonana, że można jeszcze je znaleźć, myślę, że jest jeszcze sporo możliwości, jeśli chodzi o prywatyzację, i mimo tego złego rynku chociażby sektor energetyczny na pewno znajdzie swoich inwestorów.

Jest też wreszcie możliwość dostania trochę pieniędzy z dywidendy. I uważam, że w takiej sytuacji akurat państwo powinno skorzystać z tej okazji. Tak że powiększanie deficytu przez powiedzenie, że, o, niech będzie 10 miliardów większy, no to jest dla mnie jest droga donikąd i myślę, że słusznie minister Rostowski pilnuje tego ostro. To jest bolesne ćwiczenie, ale sądzę, że taką samą dokładnie politykę przyjęłaby każda polska rodzina, że jakby miała przed sobą taką perspektywę, że właśnie ktoś straci pracę, to na pewno nie szłaby na większe kredyty, tylko zastanawiała się, jak ograniczyć swoje wydatki.

S.Z.: Na razie rząd nie mówi, ale gdyby jednak chciał podwyższać podatki, to co by było dla polskich firm?

H.B.: Wydaje mi się, że to nie jest dobra ścieżka, to znaczy w ciągu roku praktycznie możemy mówić tylko o podwyżkach podatków pośrednich. I my w badaniach, które prowadziliśmy, pytaliśmy przedsiębiorstwa, jak one przewidują wpływy do budżetu z ich podatków, to znaczy czy one same zapłacą tyle samo, czy więcej...

S.Z.: Bo w końcu one są źródłem wpływów.

H.B.: One są źródłem i wszystkie, że tak powiem, tutaj zdecydowana większość mówi o tym, że będzie płaciła mniej, więc jeżeli nastąpi podwyższenie tych podatków, no to to oznacza dla większości firm jeszcze ograniczanie swojej działalności. Więc nie jest to dobra ścieżka i wydaje mi się, że trzeba za wszelką cenę szukać innych źródeł, a nie podwyższania podatków.

S.Z.: Bo nowelizacja tegorocznego budżetu to jedna sprawa, a kolejna jest taka, że Komisja Europejska chce, aby Polska obniżyła deficyt sektora finansów publicznych poniżej tych dopuszczalnych 3% PKB i prawdopodobnie daje nam na to czas do roku 2011. To zdaniem ekonomistów jest możliwe do zrobienia, ale właśnie się będzie wiązać z ograniczeniem wydatków, to, o czym pani już mówiła, i być może właśnie podwyższeniem niektórych podatków.

H.B.: No, rozumiem, że ten budżet na 2010, który minister pewne założenia już przedstawił te najważniejsze, gdzie o podatkach i o ich podwyższeniu nie było mowy, mamy posiedzenie komisji trójstronnej 29-go, tam będziemy przyjmować te najważniejsze wskaźniki i sądzę, że wtedy będzie też już konieczność jednoznacznego powiedzenia, czy Ministerstwo przewiduje podwyższenie podatków, czy nie, ale jak na razie minister Rostowski twierdził, że takiego wariantu nie ma.

S.Z.: No i to by było z korzyścią dla naszych przedsiębiorców. A jak obecnie wygląda u nich sytuacjach? Z państwa najnowszych badań wynika, że ponad połowa ankietowanych firm doświadczyła spadku sprzedaży, jedna trzecia przeprowadziła redukcję zatrudnienia.

H.B.: Te badania, które przeprowadziliśmy, a staramy się w tej chwili monitorować sytuację na bieżąco, bo ona jest bardzo dynamiczna i jeżelibyśmy czekali na dane z GUS-u, to byłoby trochę za późno, żeby cokolwiek proponować, i one pokazują, że z jednej strony przedsiębiorstwa przewidując rozwój sytuacji, były bardziej pesymistyczne, jeśli chodzi o te pierwsze cztery miesiące, bo to nie są jeszcze badania za maj. I to, co się stało w rzeczywistości, jakby było lepsze niż to, co one przewidywały. To pozwala im myśleć o tym, że ta reszta miesięcy do końca roku będzie z kolei lepsza, więc troszkę się zastanawiamy, skąd się bierze ten optymizm. Przy czym on jest większy wśród małych i średnich firm, a jest gorzej z dużymi i średnimi firmami. Tam 50% z nich przeprowadziło zwolnienia i jeszcze planują następne.

Ja sądzę, że oczekiwanie, że może być lepiej, po pierwsze wiąże się z tym, że jednak rząd rzeczywiście pilnuje tego deficytu, a to jest... inflacja nie jest wysoka, stopy procentowe nie rosną, więc myślę, że przedsiębiorstwa sądzą, że jednak już ten kryzys się nie będzie pogłębiał. Z drugiej strony sądzę, że czekają na wejście w życie pakietu antykryzysowego i zwłaszcza dla dużych i średnich firm elastyczny czas pracy, subsydiowanie zatrudnienia, to może być dla nich perspektywa, że one jakieś te kolejne miesiące jeszcze przetrwają. I dlatego tak istotne jest, bo tam jest ogromny odsetek przedsiębiorstw, które mówią: nie wiemy, nie wiemy, co się zdarzy, nie wiemy, co się zdarzy ze sprzedażą, nie wiemy, co się stanie z zatrudnieniem, a jak wiadomo, nieprzewidywalność to jest najgorsza rzecz, jaka może być w gospodarce, bo wtedy wszyscy przyjmują taką pozycję: to poczekajmy i zobaczymy, co się stanie. I wtedy albo jest za późno na to, żeby coś zrobić i niestety kryzys zamiast się kończyć, to się pogłębia.

Tak że wydaje mi się, że w tej chwili najistotniejsze jest to, żeby rząd jednoznacznie określił, jak będzie wyglądała nowelizacja budżetu, co będzie w 2010 roku, te założenia na razie są dość ogólne, ale wydaje się, że w miarę realne, no i czy pakiet antykryzysowy wejdzie w życie przed wakacjami, czy nie. Jeżeli nie wejdzie, to moim zdaniem trzeba oczekiwać, że jesienią będziemy mieć falę zwolnień grupowych, bo po prostu przedsiębiorstwa nie będą w stanie udźwignąć tego, że niestety sprzedaż im spada.

S.Z.: Czyli pani nie do końca podzielałaby ten optymizm na dalszą część roku, jaki pokazują przedsiębiorcy.

H.B.: Nie, zdecydowanie nie. Wydaje mi się, że to znowu będzie takie właśnie zderzenie tych oczekiwań z rzeczywistością i ponieważ one w tej chwili liczą na to, że zostaną wprowadzone różne rozwiązania, które pozwolą im jakoś przejść przez ten najtrudniejszy okres, jeżeli tak się nie stanie, a wiadomo, jak jest w parlamencie, tu jeszcze mogą się różne rzeczy zdarzyć, to boję się, że to zwłaszcza dla dużych i średnich firm może być zimny prysznic, bo małe i średnie one mają wielką zdolność adaptacji i widać wyraźnie, że i w tym, co się zdarzyło w ciągu pierwszych 4 miesięcy, i w tym, co przewidują, jest taki, no, niewielki optymizm, ale nie ma też widzę jakiejś takiej desperacji, że tutaj rzeczywiście nieszczęście jakieś nas spotka.

S.Z.: Czyli po prostu apel o jak najszybsze przyjęcie pakietu...

H.B.: Jak najszybsze, tak, i decyzji i wprowadzenie pakietu antykryzysowego, bo myślę, że to jest w stanie wyprzedzić jakby pogłębianie się złej sytuacji gospodarczej.

S.Z.: To czekamy na to. A w Warszawie odbył się właśnie Kongres Kobiet Polskich. Rozmawiano między innymi o sytuacji kobiet na rynku pracy. Ta ciągle chyba nie jest najlepsza, ale czy w obecnej sytuacji, kiedy właśnie mamy kryzys, kiedy jest trudniej, będzie można coś zmieniać?

H.B.: To się okaże, czy jest jakaś większa skłonność do tego, żeby chociażby uelastycznić kodeks pracy, co dla kobiet jest szalenie ważne, bo one wszystkie podkreślały, że dzisiaj to, co je wypycha z rynku pracy, to ta konieczność wyboru między życiem rodzinnym a pracą zawodową, że jeżeli tylko byłaby jakaś szansa na to, żeby można było bardziej pracować w domu, żeby można było dostać miejsce w żłobku, w przedszkolu, że to jest to, co dawałoby im szansę na to godzenie. I myślę, że jeżeli tak się nie stanie, to możemy mieć też wielkie kłopoty, bo dzisiaj mówimy... na rynku pracy. Dzisiaj mówimy o tym, że rośnie nam bezrobocie, no ale przecież daj Bóg, że ten kryzys się skończy, tak? Przewidywania są, że raczej...

S.Z.: No, miejmy nadzieję, że już niedługo zacznie się kończyć.

H.B.: ...do końca tego roku zaczniemy z tego wychodzić i wtedy się znowu okaże, że niestety, ale brakuje bardzo wielu ludzi. My się starzejemy, ludzie pracują krótko i możliwość zostawienia tych kobiet na rynku pracy jest szalenie ważna dla pracodawców i szalenie ważna dla pracowników. Dzisiaj jest tak, że podstawowym instrumentem wzrostu gospodarczego w Polsce jest konsumpcja indywidualna, więc to już z jednej strony jest straszna trauma, jak ktoś zostaje bez pracy, a z drugiej strony to efekty ekonomiczne tego, nie tylko ze względu na tę osobę, która nie dostaje wynagrodzenia, ale potem powielanie – nie płaci podatków, nie wydaje pieniędzy – to skutki tego dla rynku one się odkładają w czasie i są bardzo negatywne.

S.Z.: No ale niektórym udaje się godzić życie zawodowe i rodzinne. Pani jest tego przykładem. Henryka Bochniarz...

H.B.: Dziękuję bardzo.

S.Z.: ...szefowa Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”...

H.B.: Godzę, ale jest ciężko.

S.Z.: ...była naszym gościem. Dziękuję.

H.B.: Dziękuję, do widzenia.

(J.M.)