Logo Polskiego Radia
Jedynka
migrator migrator 15.09.2008

Projekt PO to ewenement na skalę światową

W żadnym cywilizowanym państwie nie ma sytuacji, w której nie ma publicznego systemu szpitali. (...) Pierwsze, co się pojawi, to ludzkie tragedie.

Grzegorz Ślubowski: Naszym gościem jest były Wiceminister Zdrowia, poseł Prawa i Sprawiedliwości Bolesław Piecha. Dzień dobry.

Bolesław Piecha: Dzień dobry.

G.Ś.: Panie pośle, pan zna biznesmena Wiesława Likusa?

B.P.: Ja już na ten temat wypowiadałem się wielokrotnie, cała sprawa znana jest od roku. Wielokrotnie udzielałem na ten temat szczegółowych wyjaśnień i to po pierwsze. Od dziesięciu miesięcy zajmują się tym właściwe organy państwa. Te właściwe organy państwa zostały powiadomione, zresztą przeze mnie o tym, żeby tę sprawę zbadać i wyjaśnić. I ja jestem przekonany, że prokuratura pod obecnym kierownictwem tą sprawą się zajmie i dołoży wszelkich starań, aby całą sprawę dokładnie zbadać i wyjaśnić. Gwarantem według mnie takiego działania, jeżeli ktoś zna drogę życiową i karierę zawodową pana prokuratora Wełny, paradoksalnie jest pan prokurator Wełna, który tę sprawę nadzoruje. Nie wydaje mi się, żeby w ogóle tej sprawie nie poświęcił właściwej uwagi. Pozwólmy prokuraturze spokojnie działać, a nie poruszać się w sferze różnego rodzaju doniesień medialnych.

Ja rozumiem kolegów dziennikarzy, że zajmują się tą sprawą, natomiast mam nieodparte wrażenie, że akurat różne elementy tej całej rzekomej afery pojawiają się w sytuacjach napięć, w sytuacjach, kiedy trzeba pokazać, że PiS, nie ja, tylko ja jako przedstawiciel PiS–u, mają również coś do ukrycia, są niejasne kontakty, są niejasne sytuacje.

I co najgorsze, co się zdarzyło, co jest dla mnie bardzo trudne, to jest polowanie na moją rodzinę. Proszę pana, szanowni państwo, moja rodzina nie zajmuje się polityką. Polityką zajmuję się ja, ponoszę odpowiedzialność, która na polityku ciąży, i ja jestem w każdej chwili do dyspozycji. Natomiast komentować kolejnych różnych doniesień prasowych już nie zamierzam. Prokuratura wie, co robi, są określone dokumenty, bardzo jestem zainteresowany, żeby tę sprawę jak najszybciej dokończyć. Ja obiecuję jedno – jestem do dyspozycji, tak jak wielokrotnie, do organów państwa i w każdej chwili stawiam się na wezwanie.

G.Ś.: No, ja zadaję takie pytania, dlatego że takie są doniesienia prasowe, tak pan mówi...

B.P.: Te doniesienia prasowe wybuchły nagle, wybuchły w sprawie znanej. Ta sprawa znajomości, różnych kontaktów była wielokrotnie rozpatrywana, również w sferach medialnych. Przyznaję, że na początku niedokładnie rozumiejąc pytanie, sam dałem powód do tego typu spekulacji...

G.Ś.: To znaczy?

B.P.: To znaczy to była sprawa słynnego wywiadu, telefonicznego pytania, dla TVN–u. Na dzisiaj muszę powiedzieć tylko tyle, że nie zamierzam już tutaj tej sprawy komentować. Są dokumenty do tej sytuacji, prokuratura ma do nich dostęp, w każdej chwili może żądać, ja nie potrafię wszystkich dokumentów, które są w bankach, w telekomunikacji i tak dalej, i tak dalej.

G.Ś.: Znaczy wie pan, ta sprawa ma różne odsłony i z tych dokumentów, które w tej chwili ujawniają media, między innymi Dziennik, wynika, że pan prosił o pomoc w znalezieniu mieszkania właśnie pana Likusa, a później ten pan mówił osobie trzeciej, że ta pomoc będzie go kosztowała 10 tysięcy złotych. Takie są podobno nagrania...

B.P.: Nie potrafię... już nie chciałem tego komentować, nie odpowiadam za to, co ujawniają dziennikarze, natomiast ja muszę powiedzieć – dla mnie istotną rzeczą są wyciągi bankowe z konta mojego syna na rzecz normalnych opłat za mieszkanie studenckie.

G.Ś.: Znaczy ja rozumiem, że pan nie prosił tego pana, czy...?

B.P.: Prosiłem wiele osób, tak jak każdy rodzic. Było to ponad dwa lata temu...

G.Ś.: Czyli takie nagranie może być.

B.P.: Nie wykluczam, natomiast czy ta sprawa jak została załatwiona, to wie mój syn udzieli i udzielił stosownych wyjaśnień.

G.Ś.: Iwabradyna, lek, została wpisana na listę leków refundowanych w ostatniej chwili?

B.P.: Nieprawda. Ja już też wielokrotnie wyjaśniałem, że Iwabradyna była w projekcie rozporządzenia przyjętego przez kierownictwo zdrowia, opracowanego i tak dalej. Ja też nie chcę tego komentować. Proszę zobaczyć – wszystkie państwa Unii Europejskiej ten lek refundują znacznie bardziej niż Polska. Zarzucanie mi, że lek jest niedobry, to jest kwestia godzenia w firmę i to firma powinna bronić tego leku, a nie ja. Ja mogę tylko segregować, opracować ze swoimi służbami, tak jak to było, stosowne dokumenty i aplikacje.

G.Ś.: Panie pośle, a może być takie nagranie rzeczywiście, z którego wynika, że pan Likus, no, mówi właśnie, że pomoc dla pana kosztowała go 10 tysięcy?

B.P.: Ale pan mnie tutaj podejrzewa, że ja nic innego, tylko śledzę wszystkie doniesienia, wszystkie rozmowy i wszystkie zajęcia osób trzecich. No, dajże pan spokój! Nie mam zielonego pojęcia.

G.Ś.: A nie uważa pan, że w tej sytuacji, jaka jest, pan powinien, nie wiem, zawiesić członkostwo w klubie?

B.P.: W tej sytuacji, jaka jest ja uważam, że organy państwa powinny bezwzględnie się skoncentrować na pracy. Nie sądzę, żeby te doniesienia medialne tym organom pomagały. Dla mnie jest to dyskredytowanie mnie jako osoby i PiS–u w różnych konkretnych sytuacjach politycznych, które mają miejsce.

G.Ś.: No ale to jednak tymi nagraniami dysponuje CBA. Trudno sobie wyobrazić, że Mariusz Kamiński chce dyskredytować.

B.P.: Proszę pana, ja sądzę, że CBA prowadziło właściwe rzeczy i z tego zostaną te nagrania zweryfikowane i wyciągnięte właściwe wnioski.

G.Ś.: Dobrze. Panie ministrze, Gazeta Wyborcza dzisiaj pisze o pomyśle Platformy Obywatelskiej, jak przekształcić szpitale w spółki prawa handlowego, tak żeby ominąć weto prezydenta. Zdaniem gazety pomysł jest taki, żeby zrobiły to same samorządy, a rząd im to umożliwi w jakiś sposób, umarzając długi.

B.P.: No, to jest bardzo karkołomne zadanie, ponieważ długi i budżet państwa muszą się kierować prawem, to nie jest tak, że my możemy sobie kątem do samorządów w ogóle jakimkolwiek dziwnym, nie wytyczonym przez prawo procedurom przesyłać pieniądze, gdzie tam nam się podoba. To jest pierwsza sprawa. Druga sprawa to jest pytanie, czy samorządy rzeczywiście to zrobią. Trzecia sprawa to ja się boję jednego – że ten projekt Platformy Obywatelskiej jakbyśmy na niego nie patrzyli, jest ewenementem na skalę światową.

G.Ś.: Dlaczego?

B.P.: Ponieważ nie istnieje w żadnym cywilizowanym państwie sytuacja, w której nie ma publicznego, pod kontrolą państwa systemu szpitali. To jest rzecz ważna ze względu na epidemiologię, ze względu na to, że w polskim państwie nie żyją osoby, które mają dochody powyżej 200–300 tysięcy złotych rocznie, ale że wiele polskich rodzin, wiele chorych przewlekle po prostu na żadne nowoczesne leczenie nie stać. I te obowiązki każde państwo Unii Europejskiej bierze na siebie. Ucieczka i umywanie rąk, że tu będzie wszystko w porządku, niech się tym zajmie ktoś inny, jest niepoważne i jest dla mnie niedopuszczalne. Zamieszanie, które powstanie, będzie kolosalne i sądzę, że pierwsze, co się pojawi, to ludzkie tragedie.

G.Ś.: No a czy pana zdaniem te przekształcenia szpitali w spółki prawa handlowego to oznacza automatycznie ich prywatyzację? To nie jest do końca powiedziane.

B.P.: To nie oznacza praktycznie prywatyzacji, ale otwiera drogę do prywatyzacji. Jeżeli na drugi dzień...

G.Ś.: Że taki jest cel? Celem jest prywatyzacja?

B.P.: Panie redaktorze, jeżeli na drugi dzień po wpisaniu spółki w sądowy rejestr spółek prawa handlowego ta spółka wchodzi na przykład w umowę cywilnoprawną z wierzycielami i ma do zapłacenia w jakiejś tam chwili kilkadziesiąt milionów złotych, to proszę mi pokazać, jak ona z tym sobie poradzi. Przecież to nie jest tak, że państwo zapłaci wszystkie długi. Należności – wszystkie te bieżące, te, które są przedatowane, czyli wymagalne – w służbie zdrowia wynosić według danych Ministerstwa 9,5 miliarda złotych. I jak pan chce obejść, właśnie, teraz już mówimy, te 9,5 miliarda złotych kwotą, którą ewentualnie przeznaczy budżet, czyli 2,7 miliarda złotych?

G.Ś.: Dlaczego, panie ministrze, do tej pory żadnemu rządowi nie udaje się przeprowadzenie reformy służby zdrowia?

B.P.: Ja mam wrażenie, że mamy taką sytuację, gdzie szarpiemy, gdzie co przychodzi nowa ekipa, jest jakieś nowe podejście, nowa filozofia i to ma rozwiązać sytuację. Wszystkie reformy ochrony zdrowia w różnych państwach toczą się po pierwsze permanentnie, po drugie – jest wytyczona ścieżka i po trzecie – oczekuje się dokładnego realizowania kolejnych etapów, a nie zmian co chwilę koncepcji.

Wydaje mi się, że powolutku byliśmy na dobrej drodze. Ja rozumiem, że pierwsza sprawa to są pieniądze, które muszą się w tym systemie pojawić, i druga sprawa to była uporządkowania chociażby sposobu kontraktowania, trzecia sprawa to była chociażby sieci szpitali. Jeżeli w Polsce potrzebne jest 700 szpitali, to te 700 szpitali powinno w tej sieci egzystować. Ja nie słyszałem, panie redaktorze, bo tu się mówi, że to prywatyzacja wszystko wyleczy, żeby jakikolwiek inwestor w Polsce wybudował szpital. Czy pan słyszał? Nie. Wszyscy czekają potem, żeby na starej nieruchomości i na starym obiekcie (zazwyczaj to może być stary nowy obiekt) realizować zadania finansowane publicznie. Nikt jakoś nie pokusił się, żeby wybudować szpital, niech on będzie na 300 łóżek, czyli taki szpital na duży powiat. Nikt tego nie zrobił. To daje dużo do myślenia.

G.Ś.: No, wyjścia z tej sytuacji rzeczywiście nie widać. Naszym gościem był były Wiceminister Zdrowia Bolesław Piecha. Dziękuję bardzo.

B.P.: Dziękuję bardzo.

(J.M.)