Zarazem większość z nich nic nie wie o seksie. Tak wyniki z badań, których wyniki przytoczył w Jedynce profesor Zbigniew Izdebski, dziekan Wydziału Pedagogiki, Socjologii i Nauk o Zdrowiu Uniwersytetu Zielonogórskiego.
- Najlepiej byłoby, gdyby w świat seksualności wprowadzali dziecko rodzice, przekazując mu też pewne wartości - mówi gość "Wieczoru naukowego". W praktyce jest zupełnie inaczej. Nawet w domach, gdzie rodzice mają wyższe wykształcenie, brakuje odwagi by poruszać ten temat. Opory są natury psychologicznej. Tym bardziej rodzicie powinni wymagać od szkoły realizowania gruntownej edukacji seksualnej.
Niestety w praktyce edukacji seksualnej w szkołach nie ma. Doświadczenia Pauliny Wawrzyńczyk i Kamili Raczyńskiej z Grupy Edukatorów Seksualnych "Ponton" są takie, że dzieci zwracają się po pomoc, kiedy szukają już bardzo konkretnych porad. Przede wszystkim dotyczących antykoncepcji.
Edukatorki twierdzą, że młodzież entuzjastycznie podchodzi do tych informacji oraz zajęć edukacyjnych. Bo dzieci szukają informacji na ten temat, tylko że nie tam, gdzie trzeba. I – niestety – znajdują je na stronach poświęconych pornografii. Seks młodzieży kojarzy się ze słowami, jak "prostytucja", "pornografia", "gwałt", o bardziej dosadnych nie wspominając. "Ponton" współpracuje z młodzieżą powyżej 15 roku życia.
Profesor Izdebski podkreśla, że wiedza seksualna musi być dostosowana do poziomu rozwoju dziecka – inna w szkole podstawowej, a inna w gimnazjum czy liceum. Co istotne, powinna obejmować nie tylko zagadnienia techniczne, lecz także problemy psychologiczne
Ostatecznie wiedza seksualna potrzebna jest człowiekowi w każdym wieku, nawet po pięćdziesiątce. Bo i w tym wieku seks jest częścią życia człowieka.
Audycję przygotował Artur Wolski.
(ag)