Logo Polskiego Radia
Dwójka
Bartosz Chmielewski 09.01.2014

Katyń to nie jest tylko sowieckie kłamstwo

- Kiedy dotarłam do tego dokumentu, myślałam, że to halucynacja - mówiła podczas specjalnej konferencji badaczka Krystyna Piórkowska, która w archiwum USA natrafiła na zeznanie amerykańskiego żołnierza potwierdzające sowiecką odpowiedzialność za zbrodnię katyńską.
Ekshumacje w Katyniu w 1943 rokuEkshumacje w Katyniu w 1943 rokuWikipedia/"Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów" /domena publiczna
Posłuchaj
  • Relację z konferencji prasowej zorganizowanej w związku z odkryciem w amerykańskich archiwach nieznanego dokumentu katyńskiego (Wybieram Dwójkę)
Czytaj także

Krystyna Piórkowska, autorka anglojęzycznej książki "Świadkowie Katynia”, dotarła do zeznania podpułkownika Johna H. Van Vlieta Jr, amerykańskiego oficera, który wraz z grupą jeńców został wywieziony przez Niemców do Katynia i był świadkiem ekshumacji przeprowadzonej tam wiosną 1943 roku. O tym co widział, poinformował amerykańskie władze, te jednak nakazały milczenie w tej sprawie.

Zobacz serwis specjalny - Katyń 1940>>>

- Z jednej strony to nie jest wielkie odkrycie, bo znane były już dwie inne relacje Van Vlieta - zauważała w Dwójce Barbara Schabowska. - Z drugiej, to świadectwo jest pierwszym dokumentem, relacją Van Vlieta, którą spisał gdy wracał z Paryża do Stanów Zjednoczonych. On złożył ją jeszcze przed konferencją poczdamską i procesem norymberskim, zanim zbrodnia katyńska stała się elementem zimnowojennej rozgrywki.

>>Piórkowska dokonała odkrycia w listopadzie 2013 r. w archiwum państwowym Stanów Zjednoczonych pod Waszyngtonem.<<

W dokumencie Van Vliet zeznaje pod przysięgą, że w masowych grobach znajdowały się ciała, które spoczywały tam przez ponad rok, możliwe, że nawet trzy lub cztery lata. Wojskowi byli ubrani w "dobre polskie mundury", mieli dobre, mało znoszone obuwie. Towarzyszące zwłokom przedmioty wskazywały na datę śmierci w okolicach lutego, marca, kwietnia 1940 r. Van Vliet przypomina sobie konkretne nazwisko jednej z ofiar - Wacława Ksieniewicza. W jego zeznaniu padają również nazwy obozów w Kozielsku, Starobielsku i słowo zbliżone do nazwy Putywl (obecnie to miejscowość na Ukrainie przy granicy z Rosją).
Historyk Andrzej Kunert zwracał w Dwójce uwagę, że każdy taki dokument przybliża nas do prawdy, ale nie ma już szans na nagły zwrot w sprawie Katynia.

- Nasza wiedza na temat zbrodni katyńskiej jest bardzo duża i bardzo głęboka, brakuje nam rzeczy, które by dopełniły ten obraz. Ten dokument przybliża nas do odpowiedzi na pytanie w jakim stopniu udawało się manipulować wiedzą publiczną - podkreślał.

Dokument ujawniony przez Krystynę Piórkowską znajdzie się w przyszłości w Muzeum Katyńskim, które zostanie otwarte jesienią przyszłego roku.

bch