Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 29.08.2008

Szczyt (możliwości) Unii

Unia w poniedziałek zadecyduje, w jaki sposób pomoże rozwiązać konflikt na Kaukazie.

Oświadczenie, jakie usłyszymy po unijnym szczycie w poniedziałek, będzie nie tylko skierowane do Gruzji. Pokaże także samym Europejczykom, czy ich przedstawiciele w Brukseli potrafią wypracować wspólne i twarde stanowisko czy znów ograniczą się do pustych formułek i szlachetnych gestów.

Francuski minister spraw zagranicznych Bernard Kouchner zapowiedział w czwartek, że na poniedziałkowym nadzwyczajnym szczycie Unii Europejskiej w Brukseli będą rozważane sankcje wobec Rosji. - Nie mogę sam zapowiedzieć sankcji zanim nie dojdzie do spotkania, lecz obecnie pracujemy nad tym z 26 partnerami. Próbujemy uzgodnić tekst wyrażający nasz sprzeciw wobec sytuacji w Gruzji - powiedział szef francuskiej dyplomacji. Wypowiedź Kouchnera różni się od jego komentarzy sprzed kilku dni, gdy mówił, że Unia nie rozważa gospodarczej blokady Rosji. W poniedziałek w Brukseli odbędzie się, zwołany przez Francję, nadzwyczajny szczyt przywódców 27 państw Wspólnoty.

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski mówiąc w środę o działaniach Unii Europejskiej na rzecz Gruzji zaznaczył, że chciałby, aby Wspólnota o konflikcie na Kaukazie mówiła jednym głosem – „silniejszym, bardziej zdecydowanym”. Jego zdaniem to zależy od tego, czy Polska się przyczyni do pogłębienia procesu integracji europejskiej poprzez ułatwienie i przyspieszenie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego.

Marszałek Sejmu, chcąc „przy okazji” wojny z Gruzją upiec w politycznym piecu przyjęcie Traktatu Lizbońskiego, zdaniem komentatorów, źle ocenił sytuację. Jak podkreśla, Andrzej Bobiński z Centrum Stosunków Międzynarodowych, Unia nie jest w ocenie sytuacji na Kaukazie jednoznaczna. Jego zdaniem jest bardzo wiele stanowisk i bardzo wiele podejść do tego konfliktu. - Powiedziałbym, że jest 27 różnych propozycji dalszych działań Wspólnoty, ponieważ każdy kraj chce inaczej rozwiązać kryzys – mówi Bobiński. Jednocześnie podkreśla, że obecnie Unia nie jest na tyle silna, aby w jakikolwiek sposób zmusić Moskwę do zaprzestania działań na Kaukazie. - Ten szczyt ma na celu z jednej strony przedstawienie twardego stanowiska i obronienie planu Nicolasa Sarkozego, który pojechał z misją rozjemczą do Moskwy, a jego wizyta okazała się zupełnym fiaskiem. Prezydent Francji chce więc uratować swoją twarz. Z drugiej strony szefowie państw muszą ustalić wspólne stanowisko Unii w sprawie politycznych ruchów Rosji – przyznaje Bobiński.

Bez konkretów

Brak konsensu wśród krajów Unii Europejskiej jest widoczny jak na dłoni. Nawet wśród polityków w samych krajach Wspólnoty na temat konfliktu rosyjsko–gruzińskiego nie ma jednomyślności. Kanclerz Niemiec Angela Merkel podczas podróży na Litwę i Łotwę ostro skrytykowała działania Kremla. Jednak rządowi koalicjanci nie popierają tak zdecydowanego stanowiska swojej szefowej. Wywodzący się z partii socjalistów minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier uważa, że Europa i Niemcy powinny podchodzić do Rosji "realistycznie", "z większą pewnością siebie", poszukując najbardziej odpowiednich form "rozsądnej i ścisłej" współpracy z tym krajem. W tych słowach potwierdził przekonanie europejskich polityków, którzy nie chcą płacić za demokratyczną Gruzję „zakręceniem kurków” z gazem i ropą.

Zdaniem ekspertów Unia nie zdecyduje się na zastosowanie żadnych sankcji gospodarczych wobec Rosji. Andrzej Bobiński podkreśla, że Wspólnota może jednak zerwać bądź zawiesić rozmowy nad umową o współpracy strategicznej z Rosją. Unia może również nie zgodzić się na przyjęcie Rosji do Światowej Organizacji Handlu. Jednak jak zaznacza Bobiński, Rosji wcale nie zależy na znalezieniu się w tych gremiach i nie będzie za to płaciła żadnym politycznym ustępstwem.

Wojciech Materski: Jeśli Europa zastosuje blokadę Moskwy to prędzej czy później z braku środków płatniczych i wolnych dewiz Rosja wpadnie w poważne problemy gospodarcze.

- Nie widzę możliwości uchwalenia sankcji ekonomicznych, ale jeśli Europa zastosuje blokadę Moskwy to prędzej czy później z braku środków płatniczych i wolnych dewiz Rosja wpadnie w poważne problemy gospodarcze. Jednak zdaje się, że wcześniej Europa wpadnie w ogromne problemy energetyczne – uważa Wojciech Materski, sowietolog z Polskiej Akademii Nauk. Ekspert dodaje, że mostem porozumienia między Moskwą a Brukselą mogą być ustalenia dotyczące wprowadzenia na teren Gruzji, Abchazji i Osetii Południowej nie tylko europejskich obserwatorów z jednorazową misją, ale instytucji, która na miejscu obserwowałaby sytuację.

Wojciech Majerski zaznacza również, że kolejna zimna wojna jest raczej nieprawdopodobna i nikomu na niej nie zależy. – To też jest kwestia wytrzymałości społeczeństw. Wiemy, że społeczeństwo rosyjskie jest w stanie bardzo wiele wytrzymać natomiast społeczeństwa państw Unii Europejskiej są wygodne i z jakąś długofalową polityką zaciskania pasa raczej by sobie nie poradziły – uważa Materski.

Zdaniem Adama Eberhardta, kierownika Biura Badań i Analiz Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Europa jest spóźniona na reakcje wobec Moskwy. – Państwa Zachodnie nie wykazały się przez ostatnie trzy tygodnie i straciły inicjatywę. Dziś jakiekolwiek działania strony zachodniej są mało wiarygodne i wątpię, aby wpłynęły na zachowanie Rosji. Pod tym względem wojnę wygrała Moskwa. Rosja nie będzie się cofać przed żadną presją państw zachodnich – zauważa ekspert. Dodaje, że szczyt Unii Europejskiej będzie bardzo zdecydowany jeżeli chodzi o słowa krytyki, ale nie pójdą za tym żadne działania, które mogłyby gospodarczo osłabić Rosję.

Dziś Gruzja, jutro Ukraina

Rosja zrobi wszystko, aby demokratyzacja obszarów post sowieckich nie tylko została zamrożona, ale i cofnięta. Moskwa che wymóc na Zachodzie to, że będzie posiadała tak zwaną bliską zagranicę wobec której będzie stosowała swoje własne zasady.

Zmiana retoryki francuskiego ministra spraw zagranicznych nie oznacza, że poniedziałkowy szczyt będzie przełomowym i zmieni stosunki Unii z Rosją. Jak zaznacza Andrzej Bobiński z CSM, kraje Unii prawdopodobnie zaakceptują plan minimum, ograniczą się do wysłania pomocy humanitarnej do Gruzji i ostrych słów krytyki wobec Kremla. Na dyplomatycznych pogróżkach się jednak skończy.

Jednocześnie jeżeli teraz Unia Europejska nie pokaże determinacji w walce o Gruzję za kilka lat może przegrać znacznie poważniejszą walkę o Ukrainę. Analitycy przewidują, że konflikt może rozpocząć się na dwa, trzy lata przed deklarowanym przez prezydenta Wiktora Juszczenkę terminem wycofania z Krymu rosyjskiej floty czarnomorskiej. Ukraiński przywódca zapowiedział, że okręty mają opuścić wody Morza Czarnego do 2017 roku.

- Jeżeli Ukraina będzie wówczas w NATO, zmieni to zupełnie perspektywę Kijowa. Rosja zrobi jednak wszystko, aby demokratyzacja obszarów post sowieckich nie tylko została zamrożona, ale i cofnięta. Moskwa che wymóc na Zachodzie to, że będzie posiadała tak zwaną bliską zagranicę, wobec której będzie stosowała swoje własne zasady – przekonuje Wojciech Majerski z PAN.

Posłuchaj rozmowy z Andrzejem Bobińskim z CSM (1,97 MB)

- Na poniedziałkowym spotkaniu szefów państw Unii Europejskiej zapewne nie padną żadne słowa, które zapowiadałyby przyznanie w grudniu tego roku na szczycie NATO, MAPu dla Gruzji czy Ukrainy – uważa Andrzej Bobiński. Jak zaznacza ekspert o ile reakcje wobec Gruzji są spóźnione, o tyle Unia powinna się zastanowić, jakie kroki podjąć wobec Ukrainy. W środę ukraiński minister spraw zagranicznych Wołodymyr Ohryzko powiedział, że konsultacje polityczne między Ukrainą i Rosją zostaną wznowione po dokładnym przeanalizowaniu sytuacji i działań wspólnoty międzynarodowej, związanych z uznaniem przez Moskwę niepodległości Osetii Południowej i Abchazji. - W takich warunkach prowadzenie przez nas konsultacji z Rosją mija się z celem - powiedział Ohryzko dziennikarzom. Minister przyznał również, że niezależnie od bieżącej sytuacji Ukraina nadal chce budować dobrosąsiedzkie stosunki z Rosją. Dodał jednak, że nie przeszkodzi to dążeniom Kijowa do członkostwa w NATO.

Rafał Kowalczyk