Unia Europejska zdecydowała o przedłużeniu o rok misji obserwacyjnej w Gruzji. Ponad 200 ekspertów, w tym 20 Polaków, będzie nadal pilnować bezpieczeństwa i stabilności wzdłuż granic zbuntowanych republik - Osetii Południowej i Abchazji.
Unijna misja pozostanie dłużej, ale nie zmieni ani składu, ani zasięgu działania. Nadal eksperci nie będą mieli wjazdu do dwóch separatystycznych republik. Poza tym, mimo apeli Gruzji, nie dołączą do nich Amerykanie. Komisarz do spraw zagranicznych Benita Ferrero-Waldner powiedziała, że na razie ta prośba nie jest omawiana i dała do zrozumienia, że to zbyt drażliwa kwestia.
- Trzeba będzie w przyszłości zastanowić się nad konsekwencjami ewentualnej decyzji - dodała. Niektórzy uważają, że obecność amerykańskich obserwatorów może sprowokować ataki separatystów i odbić się negatywnie na pokojowych rozmowach rosyjsko-gruzińskich prowadzonych w Genewie.
Unijna misja pozostanie zatem jedyną na Kaukazie. Wcześniej, w związku ze sprzeciwem Rosji, teren musieli opuścić obserwatorzy OBWE i Organizacji Narodów Zjednoczonych.
(iar, rk)