Logo Polskiego Radia
Polskie Radio
migrator migrator 02.09.2008

Jedność za stanowczość

Szczyt UE był szansą na ofensywę w walce o Gruzję i interesy Unii na Kaukazie. Politycy z niej nie skorzystali.

Unia postanowiła nie karać Rosji w żaden sposób. Jeszcze przed spotkaniem przywódców komentatorzy mówili o możliwości zablokowania przez Unię prób przystąpienia Rosji do WTO. Wspólnota nie zdecydowała się również odebrać Moskwie organizacji zimowej olimpiady w Soczi.

Zdaniem wielu komentatorów największym sukcesem szczytu był fakt wypracowania jednolitego stanowiska wobec Rosji. Tyle, że to stanowisko jest minimum jakie mogła wypracować Wspólnota. Niemieckie dzienniki, we wtorkowych wydaniach podkreślały fakt, że Berlin i Paryż, postawiły na swoim i nie dały dojść do głosu takim krajom jak Polska, Litwa, Łotwa i Estonia, które domagały się twardszego stanowiska wobec Moskwy.

Piotr Semka, publicysta „Rzeczpospolitej” komentując szczyt w radiowej „Trójce” powiedział, że największym błędem w stanowisku Unii był brak decyzji jakie środki mają zostać przeznaczone na pomoc dla Gruzji. - Dodatkowo teraz Rosjanie zyskali czas, aby podjąć kolejne działania destabilizujące sytuację na Kaukazie – zaznaczył Semka. - Unia została upokorzona, ponieważ Moskwa nie przestrzega wypracowanego przez Miedwiediewa i Sarkozego rozejmu. Kiedy powinniśmy ostro reagować jak nie teraz? Rosja nie otrzymała żadnego wyraźnego sygnału od Unii. Warto zaznaczyć, że politycy rosyjscy, używając surowców energetycznych, grają na rozbicie Unii – powiedział publicysta.

W ustaleniach szefów państw Unii znalazły się zapisy o powołaniu specjalnego komisarza ds. Gruzji. Nie określono jednak szczegółowo jego zadań. We wnioskach końcowych zostało również zapisane, że "posiedzenia dotyczące negocjacji w sprawie umowy o partnerstwie (Unii i Rosji – przyp. red.) zostają wstrzymane do czasu wycofania się oddziałów rosyjskich na pozycje zajmowane przed 7 sierpnia".

Przywódcy państw Unii Europejskiej podczas poniedziałkowego szczytu potępili działania Rosji wobec Gruzji i zażądali wycofania wojsk rosyjskich z terenów Abchazji i Osetii Południowej. Rosja ma na to czas do 8 września. Tego samego dnia ponownie do Moskwy uda się Nicolas Sarkozy. Tym razem będą mu towarzyszyli przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Barroso i koordynator unijnej dyplomacji Javier Solana.

Nicolas Sarkozy podczas konferencji prasowej powiedział, że „Jałta to przeszłość”. - Jednoznacznie potępiamy nieproporcjonalną reakcję Rosjan” – mówił prezydent Francji. Na ostrych słowach się jednak skończyło. Unia Europejska nie zdecydowała się na żadne konkretne, polityczne lub gospodarcze działania wobec Rosji. Sankcje gospodarcze, o których w ostatnim tygodniu mówili unijni politycy, po szczycie okazały się, jak twierdzi Sarkozy „straszakiem”, którego nie warto wykorzystywać w polityce międzynarodowej, ponieważ „nikomu nie służy”.

Przywódcy Unijni podkreślili gotowość do zwiększenia swej obecności zarówno w ramach międzynarodowej misji obserwacyjnej OBWE w Osetii Południowej, jak i Europejskiej Polityki Bezpieczeństwa i Obrony oraz udziału w odbudowie Gruzji. Zapowiedzieli także szybkie zwołanie konferencji donatorów. Po szycie ogłoszono również zamiar zacieśnienia stosunków z Tbilisi dzięki wprowadzeniu dla Gruzinów ułatwień wizowych, z jakich korzystają już Rosjanie i posiadacze rosyjskich paszportów w Abchazji i Południowej Osetii. Ponadto Unia i Gruzja mają podpisać umowę o ustanowieniu strefy wolnego handlu, "kiedy tylko spełnione zostaną warunki".

Zdaniem dr Adama Eberhardta z Ośrodka Studiów Wschodnich, Rosja nie podporządkuje się żądaniom Europy w sprawie wycofania swoich wojsk na pozycje sprzed ataku na Gruzję. – Rosjanie będą na każdym kroku łamać porozumienie – przekonuje ekspert. - Wojna z Rosją jest przegrana. Trudno sobie wyobrazić, żeby Gruzja odzyskała kontrolę nad Osetią Południową i Abchazją. Nikt w Unii nie stawiał sobie nawet takich celów. Wspólnota chciała natomiast zaprezentować Rosji jedno, stanowcze stanowisko, które wymusiłoby na Moskwie realizację planu Sarkozego i Miedwiediewa – wyjaśnia ekspert. Dodaje, że pomoc wizowa i gospodarcza dla mieszkańców Gruzji jest „najmniej bolesnym” działaniem dla UE, ponieważ poprzez te decyzje Wspólnota nie idzie na „konfrontacje z Moskwą”.

Obecna sytuacja Gruzji jest „opłakana”. Blokada portu Poti w niedługim czasie spowoduje załamanie się gruzińskiej gospodarki. Dodatkowo prezydent Micheil Saakaszwili może być pewny, że jego poparcie wśród społeczeństwa będzie malało.

Adam Eberhardt podkreśla, że obecna sytuacja Gruzji jest „opłakana”. Blokada portu Poti w niedługim czasie spowoduje załamanie się gruzińskiej gospodarki. Dodatkowo prezydent Micheil Saakaszwili może być pewny, że jego poparcie wśród społeczeństwa będzie malało. – To normalne kiedy się przegrywa wojnę, a Rosja pójdzie za ciosem i będzie starała się destabilizować sytuację w Gruzji – uważa Eberhardt.

Unijny szczyt pokazał, że sprawdza się najczarniejszy ze scenariuszy, jaki przewidywali eksperci jeszcze na początku konfliktu Rosji z Gruzją. Moskwa, zgodnie z planem, osłabi Gruzję na arenie międzynarodowej i wzmocni swoje wpływy na Kaukazie. Co za tym idzie, będzie kontrolowała dwa rurociągi, które miały być dla Zachodu początkiem walki z naftowym monopolem Kremla. Spotkanie w Brukseli mogło być szansą przejścia do dyplomatycznej ofensywy w walce o Gruzję i interesy Europy na Kaukazie, z której jednak politycy nie skorzystali.

Rafał Kowalczyk