Do takiego wniosku doszli astronomowie z Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.
Wskazują na to obserwacje tak zwanych ekstremalnych obiektów transneptunowych. Transneptuny to na ogół planetoidy obiegające Słońce po orbitach, znajdujących się poza trajektorią Neptuna. Należą do nich ciała wielkości Plutona oraz mniejsze. Obszar ich występowania dzielony jest na Pas Kuipera i dysk rozproszony - obszary na samych krańcach naszego Układu. Czy należy tam szukać równiez planet?
Transneptuny krążą wokół Słońca, ale kilkanaście z nich ma dziwną, pochyloną orbitę. Nie znajdują się one w tej samej płaszczyźnie co orbity znanych planet. - Te niezwykłe parametry orbitalne wskazują, że jest coś, co je zakłóca - mówi Carlos de la Fuente Marcos of the Complutense University of Madrid. Zdaniem astronomów, może być tak dlatego, że mają na nie grawitacyjny wpływ właśnie te, dużo większe, ale nieznane jeszcze planety.
Jedna miałaby być odległa od Słońca o dwieście, druga o dwieście pięćdziesiąt jednostek astronomicznych. Dla porównania - jedna jednostka astronomiczna to odległość Ziemi od Słońca. Pluton okrąża naszą gwiazdę w odległości około 40 jednostek astronomicznych.
O swoich ustaleniach badacze piszą w periodyku Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego. Nie są jednak pewni swego odkrycia, bo są to tylko wyliczenia i nie ma na razie żadnych bezpośrednich obserwacji. W tej chwili brakuje bezpośrednich dowodó na ich istnienie, ale o nieznanej nam planecie transneptunowej różni astronomowie mówią od lat. Może w końcu ją lub je znajdziemy? Byłaby to rewolucja w astronomii.
(ew/IAR)