Badacze z NASA użyli analizatora SAM (Sample Analysis at Mars - SAM) kilkanaście razy w ciągu 20 miesięcy, aby wyczuć w atmosferze Marsa ślady metanu. Początkowo bez rezultatu. Jednak w ciągu dwóch miesięcy na przełomie 2013 i 2014 roku cztery pomiary wskazały, obecność tego związku.
Łazik odnotował zatem jakieś źródło metanu, którego emisja trwała dwa miesiące. - Mamy teraz dowody, że metan pojawia się w atmosferze Marsa - mówi Grotzinger.
Jest niewiele możliwych wyjaśnień. Aż 95 proc. metanu na Ziemi ma pochodzenie organiczne. To efekt metabolizmu bakterii. Żywych bakterii. - Taka jest jedna z hipotez, które będziemy rozważali dalej - mówi John P. Grotzinger, główny naukowiec misji.
Inną możliwością jest chemiczna interakcja wody i niektórych skał. Zespół Curiosity nie potrafi wskazać źródła metanu, ale wiadomo, że najprawdopodobniej znajduje się ono pod gruntem i jest w jakiś sposób okresowo zakłócane.
Naukowcy wezmą pod lupę węgiel, który współtworzy marsjański metan. Pierwiastek ten występuje w kilku różnych wersjach izotopowych. Stosunek izotopu C-12 do C-13 może podpowiedzieć, czy gaz ma pochodzenie organiczne, czy nie.
Metan w marsjańskiej atmosferze był już wykrywany przez orbitera ESA Mars Express. Były to śladowe ilości, które wkrótce zniknęły.
(ew/BBC/NASA/New York Times)