Najnowsze znalezisko archeologiczne w Ameryce Północnej pozwała przypuszczać, że nasza dotychczasowa wiedza o tym, jak daleko od Europy dotarli wikingowie, jest niepełna. Na wyspie Nowa Fundlandia we wschodniej Kanadzie odkryto pozostałości średniowiecznej osady, zbudowanej prawdopodobnie przez przybyszy ze Skandynawii. Jeśli informacje potwierdzą się, będzie to oznaczało, że wikingowie dotarli jeszcze dalej na zachód niż sądzono do tej pory.
Z odkrycia już cieszy się profesor archeologii na uniwersytecie w Uppsali, Neil Price. Jak powiedział szwedzkiemu radiu publicznemu, byłaby to prawdziwa sensacja. Naukowcy od lat spierają się bowiem o to, jak daleko dotarli wikingowie w czasie swoich wypraw do Ameryki Północnej. Niektórzy sądzą, że byli tam, gdzie dzisiaj leży Quebec, inni - że nawet w okolice dzisiejszego Nowego Jorku.
Najnowsze odkrycie - o ile się potwierdzi - dowodziłoby, że wikingowie opłynęli całą Nową Fundlandię.
Najnowsze odkrycie byłoby dopiero drugim tego rodzaju w Ameryce Północnej. Do tej pory odkryto bowiem tylko jedną taką osadę - L'Anse aux Meadows na kanadyjskiej wyspie Nowa Fundlandia. W 1960 roku norwescy podróżnicy Helge i Anne Ingstad odkryli tam pozostałości osady wikingów pochodzące z 1100 roku. Potwierdziła się tym samym teoria, że wikingowie docierali do północno-wschodnich wybrzeży Ameryki na długo przed wyprawą Krzysztofa Kolumba.
Ale brytyjskich i amerykańskich archeologów zafascynowały ludowe podania o innych takich osadach.
Badacze w swym oświadczeniu piszą, że zdjęcia satelitarne i wykopaliska wstępnie potwierdzają: na Nowej Fundlandii prawdopodobnie jest druga taka osada. Odkrycie jest jeszcze nieoficjalne.
Szczegóły mają być ujawnione w filmie dokumentalnym, który nadadzą w przyszłym tygodniu publiczne telewizje BBC i PBS.
(IAR)