Tegoroczna sroga zima mogła sugerować, że z naszym klimatem wcale nie jest tak źle. Dawno nie było w Polsce takich mrozów i śniegu, jak jeszcze kilka tygodni temu. Jednak ekolodzy nie pozostawiają wątpliwości - temperatura na Ziemi stale się podnosi, a takie anomalie są jednym z dowodów na to, że ludzie coraz bardziej szkodzą środowisku. Kamil Olak sprawdził, czy rzeczywiście zagrożenie dla planety jest coraz większe:
Wojciech Stępniewski z WWF Polska: - Nowe dane, które pojawiły się od czasu ostatniego raportu wskazują, że wbrew temu co widzieliśmy za oknem, wbrew tej srogiej zimie w Europie i Ameryce Północnej, klimat w dalszym ciągu się ociepla i nic się nie zmienia.
Prof. Piotr Trojanowski z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu: - Nad rzeką albo na wybrzeżu Bałtyku, gdzie lód się topi, bo jest różnica 1 stopnia, ludzie mają problem. Jak ktoś ma biznes narciarski i nie pada śnieg, to ma inny problem niż człowiek, który hoduje winogrona.
Prof. Maciej Nowicki – były minister środowiska: - To jest kwestia przede wszystkim działalności człowieka. Człowiek w ciągu kilkudziesięciu lat wyciąga to wszystko spod ziemi i spala. Z węgla tworzy CO2, przesyła do atmosfery, a to jest gaz cieplarniany, który absorbuje energię w podczerwieni, nie pozwalając ziemi wypromieniować jej w kosmos. Zwiększona ilość CO2 powoduje wzrost temperatury na ziemi.
Prof. Piotr Trojanowski: - Ludzie się cieszą tym, że Bałtyk będzie ciepły, że będzie fajnym miejscem na wczasy. Tak, gdyby tylko temperatura wody była tym, co przyciąga ludzi nad Bałtyk. Ta woda może być brudniejsza przez to, że glony tam się szybciej rozwijają.
Wojciech Stępniewski: - Naukowcy dowodzą, że jest to ocieplenie rzędu 0,03 stopnia Celsjusza na rok. To się wydaje mało, ale jeśli policzymy, że w ciągu 10 lat to będzie 0,3 stopnia, to w ciągu 100 lat będzie już 3 stopnie.
Prof. Maciej Nowicki: - Ten trend do roku 1970-80 nie był jeszcze tak znaczący, ale w ostatnich 20-30 latach wyraźny jest wzrost tak szybki, ze gdyby dalej tak postępować to w roku 2050 wzrost temperatury średniej na powierzchni ziemi byłby od 2 do 3 stopni w stosunku do ery industrialnej.
Prof. Piotr Trojanowski: - Kwitną szybciej przebiśniegi, fiołki, forsycje, drzewa pylą, a z drugiej strony są ludzie uczuleni na pyłki traw. Nagle, przyzwyczajeni do tego, że będą ich nosy bolały i będą kichali w połowie maja czy w końcówce czerwca, to będzie przesunięcie o miesiąc. Dla takiej osoby to poważny stres, przyspieszenie o te dwa czy trzy tygodnie.
Wojciech Stępniewski: - Już 2 stopnie C. spowodują dość ekstremalne zjawiska pogodowe, takie jak gwałtowne burze, ulewy. To spowoduje stopienie lodowców, podgrzanie oceanów, co w konsekwencji doprowadzi do zatopienia nisko położonych wysp, nisko położonych atoli, czyli będzie to pewnego rodzaju granica, po przekroczeniu której znajdziemy się w dość nieciekawej sytuacji.