Nauka

Tajemnice Całunu

Ostatnia aktualizacja: 07.04.2007 12:30
Czy, jak głosi wielu sceptyków, Całun Turyński jest rzeczywiście średniowiecznym fałszerstwem?

 

''

Całun Turyński, źr. Wikipedia.

TEKST: FILIP WYROZUMSKI

Całun Turyński jest z pewnością jedną z najsłynniejszych relikwii na świecie. Niezależnie od wyników badań naukowych w jego prawdziwość wierzyło wielu świętych. Za autentyczne płótno, w które zawinięto Chrystusa miał go również Jan Paweł II. Mimo to wśród naukowców i nie tylko jest wielu sceptyków. Czy, jak głosi wielu z nich, Całun jest rzeczywiście średniowiecznym fałszerstwem?

Bliskowschodnie płótno

Całun jest dosyć dużym kawałkiem ręcznie tkanego płótna o rozmiarach 441 cm na 113-112,5 cm z licznymi naprawami, pochodzącymi głównie z XVI wieku. Co znajduje się na Całunie, wie dobrze niemal każdy człowiek Zachodu: jest to negatywowe odbicie ciała nagiego mężczyzny (posiadał tylko przepaskę biodrową), pokrytego licznymi ranami.

Patrząc na ten przedziwny zabytek okiem wiary, nikt nie ma wątpliwości – to obraz Chrystusa. Jeżeli chodzi o naukową ekspertyzę, badacze są podzieleni. Jedni kategorycznie mówią o fałszerstwie, inni – a wśród nich wielu niechrześcijan i agnostyków – potwierdzają, że jest to dowód istnienia historycznej osoby Jezusa z Nazaretu.

Zarówno sposób tkania, charakterystyczny dla bliskowschodnich warsztatów (podobne płótna tkano w I wieku n.e. w Damaszku), jak i obecność na nim pyłków pustynnych, judejskich roślin zdają się wskazywać na autentyczność Całunu. Mimo to w 1979 roku Walter McCrone, chemik i rzeczoznawca, specjalizujący się w potwierdzaniu autentyczności dzieł sztuki, ogłosił, że płótno na pewno jest średniowiecznym falsyfikatem.

Reputacja McCrone’a wzięła się stąd, że kilka lat wcześniej zidentyfikował Mapę Winlandzką jako falsyfikat. Opierając się na analizie mikroskopowej, stwierdził on wówczas, że tajemnicze dzieło dawnych kartografów, mające powstać wiele lat przed Kolumbem i prezentujące wybrzeża Ameryki, zawiera sporo cząstek atanazu – skrystalizowanej formy tlenku tytanu, która nie była znana przed 1920 rokiem. Kolejne badania, przeprowadzone przez innych badaczy, wykazały, że w rzeczywistości mapa zawierała naturalne stężenie tego tlenku, wcale nie większe niż na szeregu średniowiecznych rękopisów, których autentyczność nigdy nie była poddawana w wątpliwość.

Także przeprowadzone przez McCrone’a badania Całunu opierały się na analizie mikroskopowej. Zidentyfkował on na płótnie cynober, którym miano namalować krew (potem okazało się, że jest to prawdziwa ludzka krew grupy AB i że w miejscu, gdzie występowała, w ogóle nie było cynobru), a także inny barwnik – ochrę żelazną. Badający później Całun profesorowie J. Heller i A. Adler także znaleźli ten związek – zadziwił ich on jednak swoją czystością. Okazało się, że ochra żelazna występuje na wielu starożytnych płótnach – jest najprawdopodobniej efektem działalności mikroorganizmów. Mimo to ogłoszonej przez McCrone’a teorii, że wizerunek został namalowany w średniowieczu, prasa nadała niezwykły rozgłos. I to właśnie ta teoria, bazująca na bardzo wątpliwych przesłankach, wiedzie prym we współczesnej naukowej świadomości.

Meandry datowania

W 1988 roku w sukurs McCrone’owi przyszły badania C14 (izotopów węgla radioaktywnego) – także i one potwierdziły, że Całun może mieć około 600 lat. Jednak także i te badania zostały szybko podane w wątpliwość. Po pierwsze, badania metodą C14 jest zawodne. Nieścisłości może powodować m.in. zanieczyszczenie próbki lub poddanie jej wpływowi wysokiej temperatury. I tak, argumentowano, młode datowanie może być spowodowane pożarem, który szalał w miejscu przechowywania Całunu w 1532 roku. Innym powodem ewentualnego zafałszowania wyników mogły być liczne naprawy, którym poddano Całun po tym właśnie pożarze lub działalność mikroorganizmów. Ścieg jodełkowy, którym tkane jest płótno, można łatwo naprawić, przeplatając stare nici nowymi. Naprawy takie, jak twierdzą znawcy, trudno potem zauważyć, nie naruszają bowiem oryginalnej struktury. W 1989 roku prof. Michael Tite oświadczył także, że istniała możliwość podmiany próbek przed poddaniem ich analizie. Kilka lat później Raymond N. Rogers z Los Alamos National Laboratory ogłosił w 2005 roku na łamach „Thermochimica Acta” wyniki swoich badań, z których wynika, że rzeczywisty wiek całuny mieści się w przedziale 1300-3000 lat.

Zwolennicy „malarskiej” hipotezy powstania Całunu nie poddają się jednak. Ch. Knight i R. Lomas ogłosili w 1997 roku, że wizerunek na płótnie jest dziełem Jacquesa de Molaya, ostatniego mistrza Templariuszy. L. Picknett i C. Prince z kolei zaproponowali w 1994 roku, że Całun może być... najwcześniejszym przykładem fotografii. W 2005 roku na łamach „Science et Vie” ukazała się inna próba odtworzenia Całunu przy pomocy prostej metody odbicia wyrzeźbionej w drewnie płaskorzeźby. Jak uważają jej autorzy, podobna technika mogła być użyta w średniowieczu. Mimo wszelkich prób ich autorzy muszą przyznać, że nikomu nie udało się jeszcze – przy wszystkich zdobyczach naszej techniki – odtworzyć wizerunku w takiej formie, w jakiej znajduje się on na Całunie. Jak więc miałoby się to udać średniowiecznemu malarzowi?[----- Podzial strony -----]

 

''

Negatyw twarzy odbitej na Całunie. Źr. Wikipedia.

STURP

W 1978 roku gruntowne badania Całunu przeprowadziła grupa czterdziestu niezależnych naukowców, w skrócie zwana STURP (Shroud of Tutin Research Project). Byli wśród nich badacze o różnych przekonaniach: katolicy, protestanci, Żydzi, agnostycy. Większość z nich przystąpiła do badań z przekonaniem, że mają do czynienia ze średniowiecznym fałszerstwem, a jednak w trakcie badań zmienili zdanie.

Przez pięć dni i nocy specjaliści poddawali Całun analizom i pobierali próbki. Jeden z żydowskich uczestników badań, Barrie Schwartz, napisał potem: „Wizerunek na Całunie zgadza się z opisem ukrzyżowania do n-tej potęgi (...). Moim zdaniem Całun jest kirem, w który zawinięto Jezusa po ukrzyżowaniu”.

Wszyscy naukowcy, którzy brali udział w STURP, wykluczyli, aby wizerunek został namalowany. Oczywiście, wykluczenie średniowiecznego rodowodu płótna nie wskazuje automatycznie na autentyczność relikwii. W płótnie mógł przecież spocząć ktoś inny... Poza tym badania naukowe mogą dostarczyć tylko przesłanek negatywnych, czyli potwierdzić, że płótno nie jest falsyfikatem i stwierdzić, że wizerunku nie da się odtworzyć w warunkach laboratoryjnych. Tylko trzech badaczy z grupy STURP (John Jackson, Robert Bucklin i Barry Schwartz) posunęło się do twierdzenia, że Całun jest rzeczywiście tym, w który zawinięto Chrystusa.

Na historyczną akuratność płótna zdaje się także wskazywać odkryte przez naukowców z NASA odbicia monet, które położono zmarłemu na powiekach. Można odczytać pierwsze litery inskrypcji, które się na nich znajdowały – napisane z błędem ortograficznym imię „Cezar” i ornament. To cechy charakterystyczne monet bitych dla Judei przez... Poncjusza Piłata.

Krew z grupy AB

Czerwień, która pokrywa Całun, składa się z krwi, przez co całkowicie rozpuszcza się w proteazie. Badania prof. Baima-Bollone z Wydziału Medycyny Kryminalnej na Uniwersytecie w Turynie wskazały, że krew, której ślady znajdują się na Całunie, należy do grupy AB. Jest to niezwykle rzadka grupa; według szacunków, posiada ją tylko około 3% populacji, ale aż 18% Żydów safardyjskich. Do podobnych wniosków doszli prof. A. Adler i J. Heller. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że owinięty płótnem mężczyzna był Żydem.

DNA, które udało się uzyskać ze śladów krwi, jest w szczątkowej postaci. Udało się wyizolować z niej tylko 3 geny, z których nie da się, niestety, stwierdzić wiele więcej ponad płeć pochowanej osoby. Badania prof. Victora Tryona z Centrum Badań Genetycznych na Uniwersytecie Stanowym w Teksasie potwierdziły, że krew z Całunu należała do mężczyzny.

Jak podsumował te badania prof. A. Adler, żydowski chemik, „wiara, że jest to obraz, wymagałaby większego cudu niż wiara w zmartwychwstanie”.

Śmierć na krzyżu

Ciało, które odbiło się na płótnie, znajdowało się w stanie pośmiertnego stężenia. Potwierdziły to badania lekarzy, chemików i fizyków. Ich analizy potwierdziły również, że owinięty w nie człowiek zapewne zmarł śmiercią krzyżową. Zauważalny jest także ślad rany kłutej pomiędzy piątym i szóstym żebrem z lewej strony ciała, rany po gwoździach, ślady biczowania i liczne ślady krwi na głowie.

Patolodzy ustalili ponadto, że odbicie wskazuje, iż ciało nie ulegało rozkładowi – na płótnie brak jest np. śladów wyziewów amoniakalnych w okolicach ust. Warto dodać, że ciało zaczyna rozkładać się ok. 40 godzin po śmierci. Żaden ze znanych nam starożytnych całunów nie jest pod tym względem „czysty” – na każdym z nich istnieją ślady rozkładu. Czyżby ciało znikło spod Całunu, zanim rozpoczął się ten naturalny, choć nieprzyjemny proces?

Odbicie ciała i twarzy zmarłego posiada zaskakujące cechy fizyko-chemiczne; chodzi tu głównie o żółte zabarwienie powierzchni płótna, intensywniejsze w miejscach, gdzie stykało się ono z ciałem, a słabsze tam, gdzie było od niego oddalone. Początkowo sądzono, że jest to efekt reakcji chemiczych, powodowanych przez olejki i pachnidła, którymi namaszczono ciało zmarłego. Po wielu latach prób nie udało się jednak z ich pomocą uzyskać podobnego efektu. Inną przyczyną takich śladów może być przypalenie – ono uszkadza jednak powierzchnię płótna, a Całun jest w miejscach zażółceń nienaruszony.

Według niektórych badaczy, wizerunek mógłby powstać, gdyby ciało wyemitowało z siebie nagle silną dawkę promieniowania, np. cieplnego, ultrafioletowego lub neutronowego. Prof. H. Makiej z PAN nazwał Całun „hologramem odbiciowym o strukturze interferencyjnej” pod wpływem promieniowania podczerwonego. Istnieją również hipotezy o wyparowaniu. Ale... martwe ciało nie emituje promieniowania. Czy chodzi tu zatem o zmartwychwstanie? Taką odpowiedź mają na pewno wszyscy wierzący.

Pułapka uprzedzeń?

Nawet odrzucając hipotezę o zmartwychwstaniu osoby przykrytej niegdyś Całunem i to, że rzeczywiście był to Chrystus, trudno jest nadal utrzymywać, że płótno zostało sfabrykowane w średniowieczu. Żaden żyjący wówczas człowiek nie byłby przecież w stanie odtworzyć tak wielu szczegółów i, co ważniejsze, stworzyć wizerunku, którego nie umiemy odtworzyć nawet dzisiaj.

Uprzedzenia tych, którzy nie chcą uwierzyć, że Całun nie jest średniowiecznym falsyfikatem, podsumował ciekawie profesor paryskiej Sorbony, Yves Delage, z przekonania agnostyk: „W problem który sam w sobie jest naukowy, niepotrzebnie wplata się aspekt religijny (...). Gdyby, zamiast o Chrystusa, chodziło o inną osobę, np. Sargona, Achillesa czy któregoś z faraonów, nikt nie miałby żadnych obiekcji. (...) Chrystus był postacią historyczną, dlatego nie widzę żadnej przyczyny, dla której ktoś miałby być zgorszony tym, że zachowały się świadectwa, dotyczące Jego ziemskiego życia”.

 Filip Wyrozumski

Czytaj także

HISTORIA: Całun starszy niż sądzono

Ostatnia aktualizacja: 26.03.2008 13:37
Brytyjscy naukowcy, którzy 20 lat temu orzekli, że Całun Turyński powstał w średniowieczu, przyznają dziś, że mogli się pomylić.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Całun Turyński chce zobaczyć ponad milion osób

Ostatnia aktualizacja: 25.03.2010 21:28
Od 10 kwietnia do 23 maja w katedrze świętego Jana w Turynie wystawiony będzie Całun Turyński. 2 maja pojedzie go zobaczyć papież Benedykt XVI. W Watykanie poinformowano, że przyjęto już zgłoszenia od 1,3 miliona osób, pragnących zobaczyć Całun.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zrekonstruowali twarz Jezusa

Ostatnia aktualizacja: 03.04.2010 05:43
Amerykańscy specjaliści odtworzyli na podstawie Całunu Turyńskiego twarz Jezusa.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Całun na ekspozycji

Ostatnia aktualizacja: 27.03.2010 14:23
Od 10 kwietnia do 23 maja w katedrze świętego Jana w Turynie wystawiony będzie Całun Turyński.
rozwiń zwiń