To na pewno nie jest książka dla każdego, ale na pewno każdy, kto chociaż trochę interesuje się przyrodą lub zawodowo ma do czynienia z jej ochroną, powinien mieć ją stale pod ręką. Tak pełnego i aktualnego kompendium wiedzy w tym zakresie nie było na naszym rynku wydawniczym od lat.
Autorka podręcznika, który przed początkiem roku akademickiego trafił do sprzedaży, profesor Ewa Symonides, jest doskonale znana zarówno w świecie naukowym jak i szerzej. Zawodowo związana z Wydziałem Biologii Uniwersytetu Warszawskiego, była też m.in. Głównym Konserwatorem Przyrody, przewodniczącą Państwowej Rady Ochrony Przyrody, a także ekspertem ds. różnorodności biologicznej w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Sprawy, o których pisze, zna więc od podszewki. W efekcie czytelnik otrzymuje ponad 700 stron nasyconych treścią, gęstych od informacji. Podkreślam tę cechę, ponieważ naprawdę trudno tu znaleźć jakiekolwiek zdania po prostu gładko wypełniające miejsce, niewnoszące czegoś ważnego i ciekawego. Ale – uwaga – bez obaw! To się naprawdę nieźle czyta, oczywiście we fragmentach, gdzie nie cytowane są na przykład obszernie konkretne akty prawne.
Bo to też ważny element tej książki. W założeniu ma ona służyć jako pomoc bardzo szerokiemu gronu – zarówno studentom różnych kierunków, jak i tym, którzy działając w urzędach lub organizacjach ekologicznych chcą zrobić coś pozytywnego dla przyrody i starają się zdobyć na swoje projekty jakieś fundusze. A ponieważ takich możliwości jest obecnie sporo, „Ochrona Przyrody” może im ułatwić żmudne przedzieranie się przez gąszcz przepisów.
Natomiast „przedzieranie się” przez książkę nie jest żmudne, bo bardzo czytelnie wypunktowane są na jej stronach oraz na marginesach poszczególne tematy i szczegółowe zagadnienia. Autorka wiedzie nas od początków życia na Ziemi, przez rozmaite aspekty wpływu ludzi na środowisko przyrodnicze po konkretne działania na rzecz przyrody, koncepcje i struktury. A wszystko mocno osadzone w naszych, polskich realiach. To jest kolejny atut tej publikacji – mowa w niej nie tyle o ochronie przyrody „w ogóle” (chociaż odniesień do danych ze świata jest oczywiście mnóstwo), lecz przede wszystkim o tym, co działo się, dzieje i może się dziać w naszym kraju, tu i teraz. W komentarzu na końcu książki znalazły się nawet informacje o zimowych zawirowaniach w dolinie Rospudy, co świadczy o aktualności.
I być może właśnie to szybkie tempo druku, co oczywiście należy uznać za plus, spowodowało pewien minus – książka jest ilustrowana wieloma zdjęciami, których uroda niestety nie została właściwie wydobyta. Czy to jakość papieru, czy inne przyczyny przytłumiły kolory i wartość obrazów, na pewno starannie wykonanych i dobieranych przez autorów. Szkoda.
Niewątpliwym plusem jest dołączona do książki płytka CD. Znajdują się na niej najważniejsze akty prawne, m.in. ustawy obowiązujące w Polsce, konwencje i porozumienia międzynarodowe, dyrektywy Rady EWG, obowiązujące w Unii Europejskiej, a także użyteczne adresy internetowe, za pomocą których od razu można wejść na interesujące nas strony. Podziw budzi bardzo bogaty spis cytowanych prac i dokumentów.
Na zakończenie – nie mogę nie odnotować smutnej refleksji, jaką dzieli się z nami prof. Ewa Symonides. Ochrona przyrody wciąż traktowana jest w naszym kraju marginesowo, często z lekceważeniem i nie może doczekać się należnego miejsca wśród licznych dziedzin nauki. Niewłaściwe podejście do tej problematyki, ignorowanie głosu profesjonalistów przez urzędników podejmujących kluczowe decyzje nie prowadzi do niczego dobrego, a skutki bywają nie do naprawienia. I żadna to satysfakcja dla „ochroniarzy”, gdy po latach będą mogli powiedzieć …”a nie mówiliśmy?”… Oby zresztą nie.
Elżbieta Strucka
Ewa Symonides, Ochrona przyrody, Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Wraszawa 2007