Nauka

Nietknięte wyposażenie, ale brak ciała - tajemnice kurhanu spod Poznania

Ostatnia aktualizacja: 08.02.2013 11:00
Grób zawierający luksusowe przedmioty z różnych rejonów Europy, odkryli archeolodzy w czasie badań weryfikacyjno-rozpoznawczych w Grudnej w woj. wielkopolskim.
Kurhan w Szklanej Hucie koło Lubiatowa
Kurhan w Szklanej Hucie koło Lubiatowa Foto: wikipedia commons/użytkownik Jan Jerszyński
Grób zawierający luksusowe przedmioty z różnych rejonów Europy, odkryli archeolodzy w czasie badań weryfikacyjno-rozpoznawczych w Grudnej w woj. wielkopolskim – poinformował PAP Igor Kołoszuk z Instytutu Prahistorii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, kierownik badań.
Wykopaliska przeprowadzono na zlecenie Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Poznaniu. Stanowisko zostało odkryte jesienią 2011 roku. Już wstępne badania rozpoznawcze w roku 2012 - najpierw powierzchniowe, potem geofizyczne oraz szczegółowo wykonane plany warstwicowe, wykazały, że istotnie w lesie mieści się co najmniej 10 kurhanów o różnych wymiarach i w różnym stopniu zachowania.
 
Na jednym z takich nasypów postanowiono przeprowadzić prace wykopaliskowe. Mierzy obecnie prawie 15 metrów średnicy i 1,5 m wysokości. "Oczywiście niegdyś kurhany były wyższe i bardziej okazałe. Przed wojną znajdowało się tutaj jednak pole uprawne. Między innymi w wyniku aktywności rolniczej konstrukcje te mocno ucierpiały" – wyjaśnia Igor Kołoszuk.
 
Archeolodzy z Poznania natknęli się na pozostałości pochówku sprzed prawie 2 tysięcy lat. "Co ciekawe, grób wcale nie był usytuowany centralnie względem nasypu. Znajdował się wręcz na jego skraju – mówi Igor Kołoszuk. - Równie ciekawe jest to, co znaleźliśmy w środku… lub raczej to, czego tam nie znaleźliśmy. Kamienna obstawa grobu nosiła wyraźne ślady rozbiórki, a w środku nie znaleźliśmy ani jednego fragmentu kości. Można by pomyśleć, że grób został wyrabowany, jednak osoby, które prawdopodobnie zabrały z niego zwłoki pozostawiły nietknięte wyposażenie grobowe".
 
Jama grobowa była podzielona na trzy części i zlokalizowana niemal idealnie na osi północ - południe. W części południowej odkryto szczątki drewnianej skrzyneczki z brązowymi okuciami. W części centralnej, w której prawdopodobnie spoczywały zwłoki znajdował się jedynie okazały szklany paciorek i fragmenty szpili kościanej.
 
Najbogatsze znaleziska pochodzą z części północnej grobu. Tam prawdopodobnie również złożono drewnianą skrzynkę – świadczą o tym pozostałości po żelaznych zaginanych gwoździach.
 
"Najbardziej okazałym zabytkiem, który tam spoczywał jest bez wątpienia naczynie wykonane z brązu typu Kasserolla. Ma ono formę rondelka średniej wielkości. Naczynie zachowało się w bardzo dobrym stanie. Na jego rączce wyraźnie widać odbity stempel wykonawcy P.CIPI.POLIBI i jest to skrót od PUBLISZ CIPIUSZ POLYBIUSZ" – wyjaśnia Kołoszuk. Stempel wykonał wytwórca naczynia – Polibiusz w swoim warsztacie, który mieścił się w Capui koło Neapolu. Największa aktywność tego rzemieślnika przypada na drugą połowę I wieku n.e.
 
"Takie rondelki były dość popularne w czasach Cesarstwa Rzymskiego. Z kolumny Trajana znamy wizerunki legionistów maszerujących na Daków. Niektórzy z nich mają przytroczone do swoich tobołków właśnie podobne rondle. O ile naczynia tego typu są dość liczne, to naczynia ze stemplami wykonawców stanowią już znacznie rzadsze odkrycie – tłumaczy Igor Kołoszuk. – Nasza Kasserolla jest prawdopodobnie drugim znaleziskiem tego typu w Polsce. Kilkanaście podobnych naczyń pochodzi z innych części Europy Zachodniej i Północnej. Zwłaszcza z terenów Danii i Gotlandii".
 
W bezpośredniej bliskości naczynia odkryto także fragment kościanego grzebienia oraz przęślik, który był jedynym glinianym zabytkiem odkrytym na stanowisku – nie znaleziono tak popularnej na stanowiskach archeologicznych ceramiki.
 
Badania geofizyczne wykonane magnetometrem przez Wiesława Małkowskiego z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego wykazały, że pod kurhanami zalega warstwa spalenizny, co daje kolejny wgląd w rytuały religijne sprzed niemal dwóch tysięcy lat.
 
Stanowisko w Grudnej z pewnością wielokrotnie padało łupem rabusiów. Niemal wszystkie nasypy noszą ślady licznych wkopów rabunkowych. Niektóre z nich, zdaniem archeologów, są świeże. Teren stanowiska został przez archeologów kilkukrotnie zbadany przy użyciu detektora metali. Nie dawał żadnych sygnałów.
 
"Prawdopodobnie rabusie widząc pagórek kopią w nim na ślepo mając nadzieję, że coś jednak znajdą. Efekt jest taki, że jedynie niszczą to, co jeszcze nie zostało zniszczone. Problem ten istniał zapewne już w starożytności i być może dlatego pochówek pod naszym kurhanem nie był umieszczony centralnie. W dodatku miał prawie 2 m głębokości" – mówi Kołoszuk.
 
Pracownicy nadleśnictwa Lipka patrolują pobliski teren, aby nie dopuszczać do niszczenia stanowiska. Z ich strony, jak podkreślają archeolodzy, mogli zawsze liczyć na wielkie wsparcie, również w czasie badań wykopaliskowych.
 
Wielkopolski Urząd Ochrony Zabytków w Poznaniu podjął decyzję o wpisaniu cmentarzyska w Grudnej do rejestru zabytków. Wstępne sprawozdanie z badań w Grudnej ukaże się w najbliższym wydaniu "Wielkopolskich Sprawozdań Archeologicznych".

Jak wyjaśnia Igor Kołoszuk z Instytutu Prahistorii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, kierownik badań, wykopaliska przeprowadzono na zlecenie Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Poznaniu.

Stanowisko zostało odkryte jesienią 2011 roku. Już wstępne badania rozpoznawcze wykazały, że istotnie w lesie mieści się co najmniej 10 kurhanów o różnych wymiarach i w różnym stopniu zachowania. 

Na jednym z takich nasypów postanowiono przeprowadzić prace wykopaliskowe. Mierzy obecnie prawie 15 metrów średnicy i 1,5 m wysokości. - Oczywiście niegdyś kurhany były wyższe i bardziej okazałe. Przed wojną znajdowało się tutaj jednak pole uprawne. Między innymi w wyniku aktywności rolniczej konstrukcje te mocno ucierpiały – wyjaśnia Igor Kołoszuk. 

Archeolodzy z Poznania natknęli się na pozostałości pochówku sprzed prawie 2 tysięcy lat. - Co ciekawe, grób wcale nie był usytuowany centralnie względem nasypu. Znajdował się wręcz na jego skraju – mówi Igor Kołoszuk. - Równie ciekawe jest to, co znaleźliśmy w środku… lub raczej to, czego tam nie znaleźliśmy. Kamienna obstawa grobu nosiła wyraźne ślady rozbiórki, a w środku nie znaleźliśmy ani jednego fragmentu kości. Można by pomyśleć, że grób został wyrabowany, jednak osoby, które prawdopodobnie zabrały z niego zwłoki pozostawiły nietknięte wyposażenie grobowe.

Rzymski rondelek, grzebień i przęslik

Jama grobowa była podzielona na trzy części i zlokalizowana niemal idealnie na osi północ - południe. W części południowej odkryto szczątki drewnianej skrzyneczki z brązowymi okuciami. W części centralnej, w której prawdopodobnie spoczywały zwłoki znajdował się jedynie okazały szklany paciorek i fragmenty szpili kościanej. Najbogatsze znaleziska pochodzą z części północnej grobu. Tam prawdopodobnie również złożono drewnianą skrzynkę – świadczą o tym pozostałości po żelaznych zaginanych gwoździach.

- Najbardziej okazałym zabytkiem, który tam spoczywał jest bez wątpienia naczynie wykonane z brązu typu Kasserolla. Ma ono formę rondelka średniej wielkości. Naczynie zachowało się w bardzo dobrym stanie. Na jego rączce wyraźnie widać odbity stempel wykonawcy P.CIPI.POLIBI i jest to skrót od PUBLISZ CIPIUSZ POLYBIUSZ – wyjaśnia Kołoszuk.

Stempel wykonał wytwórca naczynia – Polibiusz w swoim warsztacie, który mieścił się w Capui koło Neapolu. Największa aktywność tego rzemieślnika przypada na drugą połowę I wieku n.e. - Takie rondelki były dość popularne w czasach Cesarstwa Rzymskiego. Z kolumny Trajana znamy wizerunki legionistów maszerujących na Daków. Niektórzy z nich mają przytroczone do swoich tobołków właśnie podobne rondle. O ile naczynia tego typu są dość liczne, to naczynia ze stemplami wykonawców stanowią już znacznie rzadsze odkrycie – tłumaczy Igor Kołoszuk. – Nasza Kasserolla jest prawdopodobnie drugim znaleziskiem tego typu w Polsce. Kilkanaście podobnych naczyń pochodzi z innych części Europy Zachodniej i Północnej. Zwłaszcza z terenów Danii i Gotlandii. 

W bezpośredniej bliskości naczynia odkryto także fragment kościanego grzebienia oraz przęślik, który był jedynym glinianym zabytkiem odkrytym na stanowisku – nie znaleziono tak popularnej na stanowiskach archeologicznych ceramiki. 

Badania geofizyczne wykonane magnetometrem przez Wiesława Małkowskiego z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Warszawskiego wykazały, że pod kurhanami zalega warstwa spalenizny, co daje kolejny wgląd w rytuały religijne sprzed niemal dwóch tysięcy lat. 

Rabusie grobów działają i dziś

Stanowisko w Grudnej z pewnością wielokrotnie padało łupem rabusiów. Niemal wszystkie nasypy noszą ślady licznych wkopów rabunkowych. Niektóre z nich, zdaniem archeologów, są świeże. Teren stanowiska został przez archeologów kilkukrotnie zbadany przy użyciu detektora metali. Nie dawał żadnych sygnałów. - Prawdopodobnie rabusie widząc pagórek kopią w nim na ślepo mając nadzieję, że coś jednak znajdą. Efekt jest taki, że jedynie niszczą to, co jeszcze nie zostało zniszczone. Problem ten istniał zapewne już w starożytności i być może dlatego pochówek pod naszym kurhanem nie był umieszczony centralnie. W dodatku miał prawie 2 m głębokości – mówi Kołoszuk. 

Pracownicy nadleśnictwa Lipka patrolują pobliski teren, aby nie dopuszczać do niszczenia stanowiska. Z ich strony, jak podkreślają archeolodzy, mogli zawsze liczyć na wielkie wsparcie, również w czasie badań wykopaliskowych. Wielkopolski Urząd Ochrony Zabytków w Poznaniu podjął decyzję o wpisaniu cmentarzyska w Grudnej do rejestru zabytków. Wstępne sprawozdanie z badań w Grudnej ukaże się w najbliższym wydaniu "Wielkopolskich Sprawozdań Archeologicznych".

(ew/PAP-Nauka w Polsce)

Czytaj także

Las pełen prehistorycznych cmentarzysk

Ostatnia aktualizacja: 11.01.2013 13:35
Wrocławscy archeolodzy odkryli kilkanaście nieznanych nekropolii z okresu neolitu w Lesie Muszkowickim (nadleśnictwo Henryków). - Nikt z nas się nie spodziewał, że las jest nimi usiany mówi dr Agnieszka Przybył z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Wrocławskiego.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Wśród pochowanych zakonników z Tyńca były... kobiety

Ostatnia aktualizacja: 28.01.2013 07:40
Naukowcy z Zakładu Antropologii UJ przebadali szczątki zakonników pochowanych pod posadzką klasztoru Benedyktynów w Tyńcu - informuje "Dziennik Polski".
rozwiń zwiń
Czytaj także

Prehistoryczny krokodyl znaleziony w muzealnej szufladzie

Ostatnia aktualizacja: 31.01.2013 11:20
Nazwano go Tyrannoneustes lythrodectikos, co po grecku oznacza "pływający władca, gryzący do krwi". Należał do wymarłej rodziny morskich krokodyli.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Grodzisko zdradza nowe tajemnice

Ostatnia aktualizacja: 04.02.2013 00:46
Zespół osadniczy w Żmijowiskach zajmował o wiele większą powierzchnię niż dotychczas sądzono. Archeolodzy poznali też miejsca, gdzie pod ziemią mogą kryć się relikty wczesnośredniowiecznych obiektów – wykazały najnowsze badania nieinwazyjne przeprowadzone w obrębie stanowiska.
rozwiń zwiń