Zespół badawczy pod kierunkiem Alexandra Mustilla z Lund Observatory w Szwecji zaproponował właśnie teorię dotyczącą pochodzenia tego tajemniczego obiektu.
- Choć prawdopodobieństwo jest niewielkie, to jednak istnieje - mówi Mustill. Wnioski płyną z symulacji komputerowej, pokazującej, jak Słońce oddziaływało grawitacyjnie na inne gwiazdy.
Jako młoda gwiazda, Słońce stanowiło część gromady podobnych do siebie obiektów i niewykluczone, że z wieloma spotkało się "bliżej". Właśnie podczas takich zbliżeń mogło dojść do przejęcia planety powstałej przy innej gwieździe.
Aby tak się stało, nasza dzienna gwiazda musiałaby się zbliżyć na 150 jednostek astronomicznych do innej (1 j.a. = średnia odległość Ziemi od Słońca).
Na razie jesteśmy skazani na spekulacje. Nie ma dowodów na istnienie Planety 9, chociaż brakuje także innego dobrego wyjaśnienia anomalii, jakie zachodzą m.in. w orbitach obiektów krążących w Pasie Kuipera na obrzeżach naszego Układu. Właśnie dlatego Michael Brown i Konstantin Batygin zaproponowali teorię, według której w Pasie tym skrywa się gazowa planeta typu jowiszowego.
Czy jednak Planeta 9 naprawdę istnieje? Poszukiwania trwają.
(ew/NewScientist)