W wojnie o odzyskanie zagrabionych starożytności takie państwa jak Grecja czy Włochy odnotowały nowe sukcesy. Podobną batalię, lecz z mniejszym sukcesem, toczy Egipt, który stara się o zwrot obiektów, które opuściły ten kraj przed kilkudziesięciu laty. Grabież jednak nie tylko miała miejsce w przeszłości, ale odbywa się nadal. W walce z tym procederem odniesiono niedawno duży sukces.
Szwajcarskie łupy
Jeszcze kilka lat temu największym centrum nielegalnego handlu antykami i starożytnościami była Szwajcaria. Tu przemytnicy z całej Europy zjeżdżali się, by sprzedawać swe zdobycze dealerom o wątpliwej reputacji, a ci z kolei odsprzedawali obiekty za olbrzymie pieniądze anonimowym kolekcjonerom. Niejednokrotnie przedmiot, który miał za sobą historię kilkakrotnej sprzedaży, nabywał swego rodzaju „legalnego” pochodzenia i trafiał na oficjalne aukcje, a prawdziwego źródła jego pochodzenia nie sposób było ustalić. Towarzyszył temu zalew przedmiotów o wątpliwej autentyczności, które bez problemu znajdowały swoich nabywców pośród nieuczciwych i niezbyt zorientowanych klientów. Właśnie w Szwajcarii została nabyta maska Ka-Nefer-Nefer, o której zwrot w ostatnich miesiącach stara się Egipt.
W 2005 roku Szwajcaria w dużym stopniu zastopowała proceder, zaostrzając prawo, którego luki do tej pory pozwalały dealerom na niemal bezkarny handel skradzionymi obiektami. W ostatnich latach szwajcarskie władze zaostrzyły kurs wobec czarnego rynku starożytności. Efektem współpracy Szwajcarii i Włoch w tym wymiarze jest proces, który zakończył się w listopadzie bieżącego roku i doprowadził do zwrotu około 4400 obiektów do Włoch.
Jak podała Associated Press na początku listopada, wśród zwróconych obiektów znajduje się ceramika, rzeźby, a także brązowe sztylety pochodzące z około 2000 roku p.n.e. Przedmioty te zostały skonfiskowane w 2001 roku w magazynach należących do małżeństwa dealerów z Bazylei. Para przegrała od tego czasu kilka potyczek sądowych, w których starała się powstrzymać powrót artefaktów do Włoch. Zdaniem eksperta, archeologa Guido Lassau, który uczestniczył w procesie, ponad połowa obiektów pochodzi z Apulii we wschodnich Włoszech, obszaru, który był bardzo podatny na wpływy starożytnej kultury greckiej.
Wśród przedmiotów znajdują się bogato zdobione wazy oraz kratery, duże, ceramiczne naczynia, które były używane do mieszania wina z wodą. Obiekty zostały skradzione z grobów arystokratów pochodzących z od V - III wieku p.n.e. Szczególnie ciekawym przedmiotem jest ceramiczna maska przedstawiająca twarz kobiety, na której zachowały się ślady oryginalnej farby z około 300 roku p.n.e. „[Przedmioty] są bardzo dobrze zachowane, bo spędziły ostatnie 2000 lat w wirtualnej kapsule czasu, aż zostały zrabowane przez rabusi grobów” - powiedział dr Lassau dla Associated Press. - „Niestety tragiczne jest, że informacja o kontekście archeologicznym została utracona wraz z ich usunięciem stamtąd”. Inne przedmioty należą do kultury Villanova z północnych Włoch, która poprzedzała kulturę Etrusków na tym terenie.
Niektóre brązowe figurki wydają się pochodzić z Sardynii. Najstarsze są brązowe sztylety, które, jak uważa dr Lassau, mają około czterech tysięcy lat.
„To był wielki łup na olbrzymią skalę, który zasiliłby rynek, gdyby [obiekty] zostały sprzedane” – powiedział archeolog, dodając że jedynie niewielka ilość artefaktów pochodzących ze starożytności jest dostępna legalnymi kanałami. Markus Melzl, rzecznik prokuratora z Bazylei, powiedział, że jest niemal niemożliwe oszacować wartość skonfiskowanych przedmiotów. „Jedyną drogą jaką można sprzedać te rzeczy jest czarny rynek” - stwierdził. Dlatego oszacowanie ich wartości „jest jak pytanie jak droga jest Mona Lisa”. Gdyby para dealerów zdołała sprzedać przedmioty, a są dowody że sprzedali co najmniej kilka z nich, zarobiłaby miliony.
Para, której tożsamość nie została ujawniona ze względu na zasady prawa szwajcarskiego, jest obiektem śledztw toczących się we Włoszech i w Szwajcarii. Kobieta może zostać skazana w Szwajcarii za paserstwo, a jej mąż jest obiektem dochodzenia sądowego we Włoszech za nielegalny przemyt starożytności, paserstwo i przynależność do organizacji przestępczej.
Nie wszystkie z przedmiotów skonfiskowanych w magazynach dealerów udało się zidentyfikować. Szwajcarskie władze wciąż starają się określić dokładne pochodzenie około 1400 obiektów, które także zajęto w 2001 roku.
Dr Lassau uważa, że po wprowadzeniu nowego prawa w Szwajcarii w dużym stopniu wstrzymano nielegalny obrót starożytnościami w tym kraju. „Rynek przesunął się do Niemiec, które mają znacznie łagodniejsze prawo” - powiedział. „[Niemcy] muszą naprawdę załatać dziury w ich prawodawstwie, jeśli chcą zatrzymać globalny handel tymi dobrami”.
Głowa z Partenonu
Inny spektakularny sukces odnieśli Grecy, którzy zdołali odzyskać, przynamniej tymczasowo, jeden z fragmentów fryzu zdobiącego niegdyś ateński Partenon. Batalia o odzyskanie obiektów pochodzących z ateńskiego Akropolu toczy się od lat. Wcześniej fragmenty rzeźb przekazali Grekom przedstawiciele muzeum z Palermo i z Uniwersytetu w Heidelbergu w Niemczech. W listopadzie watykańskie Museo Gregoriano Etrusco przekazało marmurową głowę młodzieńca pochodzącą z fryzu partenońskiego do Aten do Nowego Muzeum na Akropolu. Została ona przekazana jako roczny depozyt. Museo Gregoriano Etrusco jest do tej pory największą instytucją muzealną, która zgodziła się zaspokoić prośby Greków.
Zwrócona rzeźba została wykonana między 445 a 438 rokiem p.n.e. Była to część fryzu, który otaczał zewnętrzny mur celli Partenonu. Głowa mierzy 24 na 25 cm i należała do rzeźby młodzieńca, który zanosił dary w ofierze Atenie.
Giandomenico Spinola, szef departamentu klasycznego muzeów watykańskich, powiedział, że depozyt „może” zostać odnowiony. Powiedział także, że jego muzeum pożyczyło Grecji dwa inne, mniejsze fragmenty rzeźb z Partenonu, które są w posiadaniu tego muzeum. „Obiekty są własnością papieża i to jest jego decyzja” dodał. Papież Benedykt XVI omawiał zwrot rzeźb z przedstawicielami kościoła greckiego w 2006 roku.
Greckie władze liczą, że będzie to przykład dla innych europejskich muzeów, szczególnie dla British Museum w Londynie, które przechowuje artefakty z Partenonu, o które Grecja toczy walkę. „Ten gest daje przykład dla innych”, mówi grecki minister kultury Michalis Liapis. W Londynie znajdują się fragmenty wywiezione na początku XIX wieku, stąd starania o ich zwrot są szczególnie trudne, gdyż międzynarodowe umowy regulujące własność starożytności nie dotyczą przedmiotów, które dostały się w posiadanie muzeów tak dawno temu. Wówczas niepodległa Grecja jeszcze nie istniała, a ateńskie rzeźby dostały się w ręce Anglików dzięki porozumieniu z władzami Imperium Ottomańskiego.
Przedstawiciele British Museum uważają, że gest watykańskiego muzeum nie stanowi silnego nacisku na ich instytucję, gdyż watykański zwrot obiektu jest naprawdę jedynie jego pożyczką. Oprócz British Museum, które posiada największą ilość fragmentów rzeźbiarskich dekoracji z Partenonu, wiele fragmentów znajduje się w innych muzeach, jak na przykład w Luwrze w Paryżu.
Walka Greków o zwrot tych obiektów nie jest więc staraniem się o odzyskanie przedmiotów niedawno skradzionych, gdyż w takim wypadku najprawdopodobniej zakończyłaby się już sukcesem. Starania Greków wpisują się w szerszy problem dziedzictwa kulturowego krajów, które były obiektem ekspansji państw zachodnich w wieku XIX i na początku XX, gdy tysiące starożytności każdego roku trafiały do największych europejskich i amerykańskich muzeów. Dzisiaj takie państwa jak Grecja czy Egipt starają się o odzyskanie tych dzieł sztuki, choć starania te najprawdopodobniej pozostaną bezskuteczne.
(tm)