Irak przeżywa jedną z najcięższych susz od kilku dekad. Choć sytuacja taka jest bardzo zła dla rolników, to archeologom przyniosła wiele nowych odkryć. Cofające się wody Eufratu odkryły stanowiska archeologiczne na dnie jeziora Qadisiyyah, w tym i takie, które do tej pory były niepoznane.
Dla Ratiba Ali al-Kubaisi, dyrektora Departamentu Starożytności w prowincji Al-Anbar, susza otworzyła zupełnie nowe możliwości. Al-Anbar to największa iracka prowincja (ze stolicą w Ramadi), zajmująca większość północno-zachodniego terytorium tego kraju, aż po dolinę środkowego Eufratu. Al-Anbar dzieli granicę z Syrią, Jordanią i Arabią Saudyjską. Dużą część prowincji przypada na obszar Pustyni Syryjskiej.
Zdaniem Ratiba Ali al-Kubaisi cywilizacja rozpoczęła się w Al-Anbar, w dolinie rzeki Eufrat. - „Każdy myślał, że Al-Anbar był tylko pustynią, nieistotną z punktu widzenia historii. Ale odkryliśmy, że ten obszar jest jednym z najważniejszych obszarów archeologicznych w całym Iraku. Ta część Iraku była zasiedlona jako pierwsza” - mówi.
Słowa Ratiba Ali al-Kubaisi są nieco przesadne, co wynika na pewno z lokalnego patriotyzmu. Tak naprawdę Al-Anbar jest jednym z terytoriów najmniej przebadanym archeologicznie. Paradoksalnie, najbardziej intensywne wykopaliska prowadzono tutaj na początku lat 80. XX wieku, co było związane z programem ratunkowym. Ówczesny rząd Saddama Husajna zadecydował o zbudowaniu tamy na Eufracie opodal miejscowości Haditha (240 km na północ od Bagdadu). Budowę tamy rozpoczęto w 1978 roku przy pomocy inżynierów z Jugosławii i Związku Radzieckiego.
Niedługo potem rozpoczęto projekt ratowniczy tamy Haditha, który miał na celu przeprowadzenie intensywnych archeologicznych badań ratunkowych w dolinie środkowego Eufratu, która miała zostać zalana w wyniku budowy tamy (którą ukończono w 1986 roku). Stąd obszar zalany przez powstały zbiornik wodny, jezioro Qadisiyyah, jest jedną z najlepiej poznanych archeologicznie części prowincji Al-Anbar. Przebadano wówczas 33 główne stanowiska archeologiczne, prezentujące szerokie spektrum znalezisk od okresu sumeryjskiego po rzymski.
W wyniku suszy, od ubiegłego lata obszar zbiornika skurczył się o około 90 procent. Dzięki cofnięciu się wód Ratib Ali al-Kubaisi był w stanie dotrzeć po raz pierwszy do niektórych stanowisk archeologicznych, jak na przykład do klifu z grupą przedchrześcijańskich grobowców wykutych w jego ścianie. Chociaż zostały one bardzo zniszczone przez wodę al-Kubaisi uważa, że wciąż przedstawiają one dużą wartość. „Chciałbym znowu móc prowadzić wykopaliska na tych stanowiskach. Jeśli mielibyśmy pieniądze i środki, moglibyśmy skończyć pracę, którą rozpoczęliśmy wiele lat temu” - mówi.
Susza odsłoniła nie tylko te stanowiska, które przebadano przed zbudowaniem tamy Haditha. al-Kubaisi jest podekscytowany znaleziskiem, którego niedawno dokonał wraz z współpracownikami. Pozostałości, które znaleźli, wyglądają jak stary kamienny mur, wraz z rozrzuconymi w pobliżu fragmentami ceramiki. al-Kubaisi uważa, że jest to rów irygacyjny z okresu rzymskiego. „Nigdy wcześniej nie widziałem tego stanowiska. Kiedy prowadziliśmy wykopaliska na tym obszarze lata temu, to wszystko było pokryte ziemią, ale cofająca się woda odsłoniła ten teren” - mówi.
al-Kubaisi obawia się, że nowo odkryty obszar zostanie ograbiony. Jego zdaniem w całej prowincji al-Anbar tylko dziesięciu strażników strzeże stanowisk archeologicznych. „Ten obszar jest bogaty w artefakty. Można tu znaleźć biżuterię, monety i dokumenty - wszystko to jest pokusą dla profesjonalnych złodziei” - mówi. Albo innych, którzy po prostu walczą o to by przeżyć.
Choć susza wydaje się sprzyjać archeologom, jest wielką tragedią dla rybaków, którzy zdobywali środki do życia dzięki Eufratowi. „Rzeka ma bardzo niski poziom wody, jest on najniższy od kiedy pamiętam” - mówi rybak Sa'as Naji. „To przerażające. Rybacy nie mają w ogóle pracy”. Rzeka jest tutaj głęboka jedynie na około metr. Sa'ad wskazuje na dziwne struktury, które odsłoniła cofająca się woda. Jest to na przykład zrujnowany kamienny łuk, obmywany przez zamulone fale. Nie są to jedyne pozostałości archeologiczne, które odkryli tutejsi mieszkańcy. „Około roku temu, gdy wody zaczęły się cofać, zaczęły ukazywać się artefakty . Zaczęliśmy oglądać obszar i znaleźliśmy gliniane dzbany, stare kości, monety i nawet nieco złotej biżuterii” - mówi. Archeolodzy szacują, że rabunkiem trudnią się na razie głównie lokalni mieszkańcy, którzy nie znają prawdziwej wartości tego co wykopali.
Nielegalne wykopaliska, prowadzone zarówno przez lokalnych mieszkańców, jak i przez wyspecjalizowane grupy rabusiów, są prawdziwą zmorą Iraku. Najbardziej znane stanowiska archeologiczne w Iraku od czasów amerykańskiej inwazji przeżywają prawdziwy zalew archeologów-amatorów. Liczba osób, która trudni się tym procederem, jest zatrważająca. Przedmioty w ten sposób wykopywane nie są w żaden sposób dokumentowane i szybko trafiają na czarny rynek, by potem zostać nielegalnie wywiezionymi z Iraku. Te artefakty, oraz duża ilość fałszywych obiektów, lub przerobionych przez fałszerzy, trafia na czarny rynek starożytności do tych państw, których mieszkańcy są skłonni zapłacić najwięcej za dziedzictwo starożytnej Mezopotamii. Prowincja Al-Anbar jeszcze nie stała się obiektem tak intensywnego najazdu rabusi jak inne części Iraku, ale wieści o nowych odkryciach mogą ich skłonić do rozszerzenia swoich rejonów działalności.
al-Kubaisi mówi że będzie prosił rząd w Bagdadzie o pieniądze by rozpocząć nowe wykopaliska i chronić inne stanowiska. „Będę żądał abyśmy przebadali cały obszar. I jeśli znajdą się na to środki w budżecie, rozpoczniemy pracę natychmiast” - mówi. Ale przyznaje, że pieniędzy prawdopodobnie nie będzie wystarczająco dużo. „Jeśli nie damy rady przeprowadzić wykopalisk, możemy przynajmniej ogłosić nasze odkrycia” - dodaje.
(tm)