Najnowsze badania dowodzą, że w słynnej erupcji Wezuwiusza w 79 roku n.e. to gorąco, a nie trujące wyziewy czy lawina kamieni, spowodowało śmierć mieszkańców Pompejów i Herkulanum.
Włoscy badacze z Neapolu, autorzy najnowszego stadium, sądzą, że powodem śmierci mieszkańców zasypanych rzymskich miast była temperatura siegająca 600 stopni Celsjusza. To ona uśmierciła pompejańczyków, zanim do miasta napłynęła lawa, a ciała umarłych pokrył deszcz lapis lazuli.
To chyba dobra wiadomość – takie gorąco zabija bowiem w ciagu kilku sekund, a dotąd sądzono, że dawni mieszkańcy okolic Wezuwiusza ginęli w długich męczarniach, dusząc się trującymi wyziewami. - W przeciwieństwie do tego, co dotąd sądzono, uważamy, że ofiary nie cierpiały długo, ale raczej umierały szybko – napisali badacze na łamach PLoS ONE. – Nasze analizy wykazują, że przyczyną śmierci nie były ani urazy zewnętrzne, ani uduszenie.
W 79 roku rozgrzane do czerwoności chmury gazu błyskawicznie zalały zbocza wulkanu, wille i ulice rzymskich miast, Pompejów, Herkulanum i Stabiów. Nie wszystkim udało się uciec - zginęły tysiące osób, a warstwy wulkanicznego pyłu zakonserwowały miasta na tysiące lat. Większośc domów zachowała się do wysokości pierwszego piętra, a ich ściany wciąż zdobią wspaniałe malowidła.
Odkrywane w Pompejach rzeźby wykonane były przez miejscowych artystów z tufu wulkanicznego, marmuru, kamienia, drewna, brązu. Są to portrety, reliefy stanowiące ozdobne detale architektoniczne. Wśród drobniejszych wyrobów rzeźbiarskich odnaleziono dzwonki zawieszane swobodnie tak, aby najmniejszy ruch powietrza mógł wprawiać je w drgania. Prace archeologiczne nie zostały jeszcze zakończone. Znaczna część znalezisk przechowywana jest w Muzeum Narodowym (Museo Nazionale) w Neapolu.
Do najważniejszych odkryć dokonanych w Pompejach należą malowidła ścienne, które zachowały się w dużych ilościach w bardziej reprezentacyjnych wnętrzach domów. Pozwoliło to na odtworzenie historii malarstwa rzymskiego do 79 roku.
Największe wrażenie na zwiedzających Pompeje wywołują odlewy ciał mieszkańców. Popioły pokrywające miasta szybko zastygały, zachowując wewnątrz kształt pogrzebanych ciał. Przez niewielki otwór badacze wlewali gips sztukatorski, który wypełniał całą pustą przestrzeń. Po związaniu gipsu usuwał warstwę popiołu odsłaniając odlewy ciał, przedmiotów, elementów budynków itp. Później zaczęto używać przeźroczystego tworzywa, które pozwalało dostrzec ukryte wewnątrz odlewu zachowane drobne przedmioty, np. kości. To własnie te odlewy przebadali włoscy naukowcy. – Wszystko wskazuje, że przyczyną śmierci ofiar było gorąco – mówią. – Ekspozycja na temperaturę co najmniej 250 stopni C, roznoszoną wiatrem, mogła spowodować nagłą smierć nawet wówczas, jeśli ktoś znajdował się w pomieszczeniu zamkniętym.
Wezuwiusz pozostaje czynnym wulkanem. Jak przypomina Daily Telegraph, ciągle uważany jest za jeden z najbardziej niebezpiecznych na świecie. U jego stóp leży obecnie Neapol i szereg innych włoskich miast – a to oznacza, że w ciągłym niebezpieczeństwie znajduje się 1,5 miliona osób. Kolejna erupcja o sile tej z 79 roku byłaby jeszcze bardziej katastrofalna.
Ostatni raz Wezuwiusz wybuchł w 1944 roku. Specjalne Osservatorio Vesuviano monitoruje aktywność wulkanu nieprzerwanie od 1841. Wulkanolodzy są przekonani, że kolejny wybuch może być kwestią najbliższego czasu.
(ew/Daily Telegraph)