Pilot Andre Borschberg wylądował w mieście Phoenix w USA; witała go grupa współpracowników i fanów.
Andre Borschberg leciał z Kalifornii. W ciągu szesnastu godzin pokonał tysiąc dwieście kilometrów; był to dziesiąty etap pierwszej takiej podróży dookoła świata.
Samolot nie zabiera żadnego paliwa; całą energię czerpie z siedemnastu tysięcy ogniw słonecznych umieszczonych na kadłubie i skrzydłach. Trasa lotu jest elastyczna, tłumaczy drugi pilot Bertrand Piccard. - Kiedyś mieliśmy konkretne miejsce, w którym trzeba było wylądować, ale to było trudne. Więc teraz mamy przewidzianych kilka możliwych wariantów trasy - mówi.
Solar Impulse ma przelecieć jeszcze nad USA i Atlantykiem; koniec podróży dookoła świata w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich - Abu Zabi.
(IAR)