Rakieta, która wyniosła prom na orbitę, wystartowała z przylądka Canaveral na Florydzie. Wiceprezes Boeing Space & Intelligence Systems Craig Coonig poinformował dziennikarzy że jest to lot bezzałogowy, podczas którego zostaną przetestowane najważniejsze systemy promu. Szczegóły konstrukcyjne nowej maszyny, której pierwszy lot odbył się w kwietniu ubiegłego roku, są objęte tajemnicą, gdyż projekt ma służyć celom wojskowym.
To nie pierwszy lot X-37B. Orbiter, znany także jako Orbital Test Vehicle, OTV-1, został skonstruowany w laboratoriach Boeinga. Wcześniej został on wyniesiony w kosmos 22 kwietnia 2010 roku za pomocą rakiety Atlas 5. Udało mu się wykonać wszystkie zadania. – Jesteśmy z tego bardzo zadowoleni – powiedział wówczas menadżer programu, por. Troy Giese. Rzecznik prasowy sił powietrznych USA, Jeremy Eggers, zapowiedział, że maszyna powróci na orbitę wiosną 2011 roku.
X37B ma 8,9 m długości i 3,4 m szerokości, a zatem jest czterokrotnie mniejszy od zwykłego wahadłowca. Specjalny napęd umożliwia mu swobodną zmianę orbity. Zasilanie zapewniają baterie litowo-jonowe oraz słoneczne.
Epoka GoldenEye?
Tajniki konstrukcji znamy dzięki temu, że OTV-1 powstał jako program NASA i dopiero potem został przejęty przez wojsko. Tajemnicą okryte jest jedynie przeznaczenie orbitera. Trwają spekulacje, że być może chodzi o wyniesienie broni w przestrzeń kosmiczną lub szpiegowanie obcych satelitów wojskowych.
- Nie chodzi o uzbrojenie kosmosu. Raczej o unowocześniona wersję zadań, które wykonywały wahadłowce – uspokajał w kwietniu Gary Payton, podsekretarz amerykańskich sił powietrznych. Oczywiście, nie wszyscy wierzą.
Amatorskie teleskopy od miesięcy śledziły z Ziemi tajemniczy pojazd. Zdaniem ich właścicieli, X37B okrążył Ziemię sześć razy, a jego orbita pokryła się z orbitami przynajmniej kilku innych satelitów szpiegowskich.
Wiadomo, że X-37B to pojazd wielokrotnego użytku przeznaczony do przenoszenia broni, lub do prowadzenia działań rozpoznawczych i szpiegowskich. X37B ma 8,9 m długości i 3,4 m szerokości, a zatem jest czterokrotnie mniejszy od zwykłego wahadłowca. Specjalny napęd umożliwia mu swobodną zmianę orbity. Zasilanie zapewniają baterie litowo-jonowe oraz słoneczne. Ma tak samo jak w innych promach umieszczoną ładownię i podobny układ aerodynamiczny. Identycznie rozwiązano kwestię powrotu na ziemię. Prom wchodzi w atmosferę lotem ślizgowym wykorzystując osłonę termiczną przedniej i dolnej części kadłuba oraz skrzydeł.
Tajniki konstrukcji znamy dzięki temu, że OTV-1 powstał jako program NASA i dopiero potem został przejęty przez wojsko. Tajemnicą okryte jest jedynie przeznaczenie orbitera. Trwają spekulacje, że być może chodzi o wyniesienie broni w przestrzeń kosmiczną lub szpiegowanie obcych satelitów wojskowych. Według założeń konstrukcyjnych miniwahadłowiec ma być czymś w rodzaju supersamolotu o wielkich możliwościach. W odróżnieniu od satelity, który krąży zazwyczaj po ustalonej z góry orbicie, X-37 może wykonywać manewry w przestrzeni i pojawiać się w dowolnym miejscu.
Zdaniem specjalistów orbitalna platforma tego typu może dawać wojskowym idealne narzędzie, pozwalające na dominację w przestrzeni kosmicznej. Mogłaby służyć do niszczenia wrogich satelitów, umieszczania na orbicie instalacji obronnych i szpiegowania z kosmosu. - Nie chodzi o uzbrojenie kosmosu. Raczej o unowocześniona wersję zadań, które wykonywały wahadłowce – uspokajał w kwietniu Gary Payton, podsekretarz amerykańskich sił powietrznych. Oczywiście, nie wszyscy wierzą.
Amatorskie teleskopy śledziły z Ziemi tajemniczy pojazd już podczas jego poprzedniej misji. Zdaniem ich właścicieli, X37B okrążył Ziemię sześć razy, a jego orbita pokryła się z orbitami przynajmniej kilku innych satelitów szpiegowskich. Zobaczymy, co stanie się tym razem.
(ew/iar/bbc)