Wystawa w Zachęcie jest pierwszą, retrospektywną prezentacją prac artysty, pochodzących z lat 1984 - 2008. Ekspozycja podzielona została na trzy, zasadnicze części. Pierwszą tworzą prace powstałe w latach 1982 - 1989. Nadrzędny wpływ na prace pochodzące z tego okresu miała przynależność Pawlaka do jednaj z najważniejszej formacji artystycznych tego okresu- Gruppy. Drugą część ekspozycji tworzą "Dzienniki" i "obrazy o bieli" pochodzące z lat 1989 - 2004. Trzecia część poświęcona została teoretycznym problemom malarstwa.
Z Włodzimierzem Pawlakiem rozmawiała Magdalena Zaliwska.
Układ ekspozycji, którą możemy oglądać w Zachęcie, zachowuje kolejność w jakiej tworzył pan swoje prace. Już w pierwszej sali zobaczymy prace, w których odwoływał się pan do wydarzeń politycznych czy historii. Pochodzą z okresu pana przynależności do jednej z najważniejszych grup artystycznych lat 80. - Gruppy. Jak przynależność do Gruppy wpływała na pana twórczość?
Kiedyś, ktoś powiedział, że próbowano Gruppę upolitycznić. A my członkowie otoczeni byliśmy życiem, które było polityczne. Taka była rzeczywistość. Myśmy w niej żyli, dlatego moje prace nie mogły powstawać w oderwaniu od tego, co działo się na zewnątrz. Sama Gruppa była niecodziennym zjawiskiem. Tworzyło ją sześciu geniuszy. Próbowaliśmy brać inne osoby, ale ta współpraca nam nie wychodziła, czegoś brakowało, dlatego tworzyło ją kilka osób, które tworzyły pewną enklawę, rodzaj rezerwatu przyjaźni czy wspólnego tworzenia. Każdy dopełniał każdego. Staraliśmy się stworzyć jakiś program, ale było to niemożliwe. Pojawiały się także głosy, że ja jestem oderwany od Gruppy, ale obrazy w takim kształcie, jakie widzimy na wystawie nie powstałyby bez niej. Trudno mi to wszystko opisać, bo było to 20 lat temu. Po prostu byliśmy.
W pana twórczości nadrzędne znaczenie odgrywa biel. Powiedział pan kiedyś: „Biel to wszystko co widzę. Nie ma nic więcej. Biel to ostateczność”. Co ona dla pana symbolizuje?
Dla mnie ta biel jest symbolem światła. Cenię tę barwę, ponieważ wolę dzień od nocy. Jest też tak, że jak się zmiesza wszystkie farby to wychodzi rodzaj - ja to nazywam - asfaltu. Ale gdy w spektrum fizycznym czy w kole barw zakręci się tymi kolorami powstaje biel. Moim zdaniem wszystko wynika z bieli.
Interpretacja pana malarstwa staje się chyba pełna dopiero w połączeniu z tekstami teoretycznymi pana autorstwa.
Testy teoretyczne są równie ważne jak prace malarskie. Uważam, że artysta ma obowiązek zrobić codziennie jedną pracę, bo inaczej nie jest artystą. Jeśli nie zrobi czegoś twórczego, z rejonu plastyki, wtedy nie zasługuje na miano artysty. Nie wszystko jednak da się wymalować i powiedzieć za pomocą obrazu. Wtedy niektóre rzeczy trzeba dopowiedzieć - ja robię to pisząc teksty. Stanowią one pewne dopowiedzenie do moich obrazów.
Mimo że pana twórczość jest bardzo zróżnicowana, można w niej wyodrębnić dwa, powtarzające się tematy. Jednym z nich są odwołania do własnego życia, wątki egzystencjalne. Dlaczego ten wątek jest dla pana tak ważny?
Odpowiem przewrotnie, bo sprawa jest niezwykle prosta. Jak artysta umrze, jego obrazy momentalnie drożeją. Wcześniej nie ma na to szans. Z jednej strony chciałbym, żeby były droższe, z drugiej chciałbym pożyć. To chyba dobra puenta.
Wystawę prac Włodzimierza Pawlaka. "Autoportret o powidokach" można oglądać w stołecznej Zachęcie od 9.09- 2.11.2008.