Orazio Gentileschim (1563-1639) urodził się jako Orazio Lomi, najmłodszy syn złotnika z Pizzy. Jako 13-latek przeniósł się do Rzymu z bratem, początkującym malarzem. Właśnie ze względu na starszych braci także malarzy, zdecydował się na zmianę nazwiska, przyjmując te po matce.
W mieście siedmiu wzgórz bracia osiedli w dzielnicy malarzy, gdzie, jak dowodzą zachowane kościelne dokumenty, mieszkało około 2 tysiące artystów płótna. W tym czasie to miasto było ich Mekką, przybywali tu ze wszystkich włoskim miast, także zza Alp szukając swojego szczęścia. Działo się tak za sprawą kolejnych papieży i ich krewnych, kardynałów-nepotów, którzy z rozmachem budowali swoje rezydencie, zamieniając miasto w wielki plac budowy. Z powstaniem siedziby trzeba się było śpieszyć, bo zmiana na tronie piotrowym oznaczała zazwyczaj wymianę kardynałów.
Konkurencja między malarzami była wielka, niszczono sobie nawzajem stanowiska pracy w kościołach, oblewano kwasem świeżo powstałe feski, wykradano rysunki, psuto pigmenty, nasłano na rywali wynajętych zbirów, pojedynkowano się. Do tego należy dodać spory wynikające z etykiety. Jeśli niżej urodzony czy niższej rangi urzędnik kłaniał się lepiej urodzonemu czy starszemu rangą, to malarz gorszy powinien się pierwszy ukłonić lepszemu koledze...Do czego to prowadziło?
Orazio Gentileschim miał jednak trochę szczęścia. Dzięki temu w Luwrze możemy obecnie podziwiać jego obraz "Ucieczkę do Egiptu". Trudno byłoby się zorientować, że to scena religijna. Wycieńczony mężczyzna śpi na worku podróżnym, a kształtna kobieta karmi piersią duże już dziecko. Nie ma aureoli, aniołów, czy innych widocznych znaków ingerencji mocy niebieskich. Płótno znajduje się w paryskim muzeum po sąsiedzku z "Zaśnięciem Matki Bożej" Caravaggia, także obrazem na wskroś ludzkim, dlatego nie zaakceptowanym przez Kościół.
Do wysłuchania całej audycji zaprasza dr Bożena Fabiani